Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-05-2008, 23:37   #214
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Wydawszy rozporządzenia, Aligarii stuknął raz jeszcze laską i opuścił pomieszczenie klasowe z właściwym sobie spokojem.

Tak wiele do zrobienia, a tak mało czasu... Ogrom myśli przypływał i odpływał z umysłu księcia. W takim też stanie dotarł przed budynek swej siedzimy, gdzie Malkavianie szczelnie oblegli czarny samochód należący do Mercedes. Zainteresowany dziwnym poruszeniem wśród swoich podwładnych, Robert zbliżył się, by zobaczyć, co też tak zaintrygowało bożą gromadkę.

A Malkavianie nie tyle przypatrywali się sportowemu samochodowi, co upiększali je - oczywiście - wedle własnego poczucia piękna. Malowali na nim kwiatki, serduszka oraz za pomocą dziwacznych przyrządów odciskali na masce wesołe myszki zjadające serek.


W ruch poszły nie tylko mazaki, czy farbki, ale niewiadomo skąd wzięte spraye. Nawet książę, który nie bardzo orientował się w najnowszych trendach (ostatni wiek), zrozumiał, że piękna Toreadorka nie będzie ukontentowana z takiego przyozdobienia jej własności.

Władczym gestem Ventrue ujął przekazany przez Rolanda gwizdek i dmuchnął w niego. Ostry dźwięk zwrócił natychmiast uwagę Dżejów.

- Dość! Zmyjcie to natychmiast! Mercedes jest naszą przyjaciółką, a jak będzie zła, to nie pomoże nam w wojnie. Chcecie mieć z głowy Kukły? To już, pościerać!

Malkavianie wyraźnie zdziwieni takim obrotem sprawy, zaczęli kwękać i krzywić się, marudząc coś o wiekopomnym dziele i bezdusznej krytyce. Wreszcie jeden z nich zabrał głos:

- Ale my to właśnie robimy,
By pokazać jak panią lubimy,
Malujemy jej kwiatuszki,
Mamy nawet pół wróżki!
Nasz brat w bieli to polecił,
Konkurs dla nas taki sklecił,
A nagrodą – tak nam gada –
Będzie pyszna czekolada!

Trudno przypuszczać, żeby nawet ktoś taki jak Archont (a może zwłaszcza taki, jak on?), kazał oszpecić samochód Ortegi,. Doszło zatem do przekręcenia polecenia, a więc należało sprawę wyprostować. No i... pokazać kto tu rządzi.

- Czekoladę? Spytam się Mercedes przy najbliższej okazji, czy na samochodzie będą jakieś wzorki. Jak będą - szlaban na szachy, panowie. Jak nie będzie, to KAŻDY z was dostanie czekoladę, a do tego pomyśli się nad nowymi figurami...

- Jupi!!!


Gromkie wiwaty odpowiedziały słowom Aligariego. W jednej chwili Malkavianie zerwali się i pobiegli do dworu, tym razem szukając szmat oraz innych środków czyszczących. Ledwo zniknęli z oczu Kainity, gdy na podjazd – jak zwykle z piskiem opon – zajechał swoim żółtym kabrioletem Sorre.

- Witam szanownego pana! – krzyknął, nawet nie ściszając muzyki w radiu – Melduję się na wycieczkę krajoznawczą. Ma szanowny książę jakiś plan, co po kolei będziemy oglądać?

Nim Robert zdołał odpowiedzieć, przed dworek zajechało kolejne auto – biała półciężarówka z oznakowaniem międzynarodowej firmy kurierskiej. Na podjeździe zaiście zaczęło robić się ciasno.

Na dodatek Dżejowie również zaczęli wracać i pucować auto Toreadorki. Zainteresowany nowym goście Robert, nawet nie zauważył, że Dżejowie prócz szmat wyposażyli się też w grabki i szpachle, którymi zdzierali lakier.

Tymczasem jednak z ciężarówki wysiadł odziany w strój pocztowca mężczyzna i podszedł do Ventrue'a.

- Robert Aligarii?

- Em, tak. Zgadza się.

- Mam telegram dla pana.
– mężczyzna wysunął przed siebie jakiś zwitek kartek – Proszę tutaj pokwitować.


Złożywszy podpis we wskazanym miejscu, Stańczyk otrzymał niedużą, zalakowaną woskiem kopertę. Gdy pocztowiec skłonił się i odszedł do samochodu, wampir otworzył wręczony telegram. O dziwo był on napisany starodawną łaciną – tą sama, której Robert uczył się w szkole jezuitów.


Cytat:
Do szanownego Roberta Aligarii, księcia miasta Reykiawik

Decyzją rady sprzysiężonej w Wiedniu, ustanawiamy, iż tym razem miejsce w radzie miejskiej winna zająć osoba związana ze środowiskiem Reykiawiku, to jest pani Mercedes Rosario Ortega.
Jednocześnie pragniemy wyrazić obawę o właściwą kondycję władzy w mieście i przypomnieć, iż głównym zadaniem pana jest troska o byt naszego rodu w tymże mieście.
Z poważaniem:
C.
Gdy samochód kurierski opuścił podjazd budynku, zza zakrętu wyłonił się pieszy wędrowiec. Z uwagi na specyficzne odzienie oraz chód, bez trudu można w nim jednak było rozpoznać Karola Lipińskiego.


***

Kiedy drzwi zamknęły się za Stańczykiem, George nie czekając ani chwili, zasiadł za biurkiem nauczyciela, kładąc przy tym obute w ciężkie glany nogi na blacie. Uniósł do oczu raz jeszcze pozostawioną mapkę posiadłości hrabiny Munk, mrugając znad jej skrawka zalotnie w stronę Mercedes.

- No dobra mysie- pysie. Trafił nam się książę-wygodniś, ale ja nie zamierzam przez to wysyłać moich braci na zatracenie. Trza wiedzieć co i jak z tą wojną! Przydałoby się zrobić trochę szumu przed atakiem. Może jakiś pochód obrońców praw zwierząt? Albo lepiej: bojowników z matriarchatem!
Brujah wybuchnął rubasznym śmiechem.

Zamiast jednak podobnych żartów, w odpowiedzi usłyszał dźwięk czyjegoś telefonu. Z rozbawieniem Brian rozpoznał melodię „Living dead girl” Roba Zombie.

- Wybaczcie. – Toreadorka ujęła słuchawkę, a jej głos zdradzał lekką irytację. – Tak, Kim?

- Wybacz pani, że przeszkadzam, ale przyszedł bardzo pilny telegram do pani.

- Aha, o co chodzi?

- No... została pani wybrana do rady miasta. Ale...to nie wygląda na taką zwykłą rade, chodzi chyba... no sama pani wie. W podpisie jest tylko jedna literka: „C”.


By nie przysłuchiwać się perfidnie rozmowie, Vengador podszedł do okna i wyjrzał przed budynek. Poza księciem, który właśnie rozmawiał z tym swoim zarozumiałym adwokacinom, ujrzał Dżejów, którzy z wyraźnym ożywieniem kręcili się wokół jednego z aut.

„Co też te cholerne Sabatniki znów wymyśliły?!”
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline