Spojrzałem na chłopca. Przez chwilę gapiłem się na niego, gdy przypomniałem sobie o szklance. W mojej głowie był mętlik. Jak najszybciej posprzątałem kawałki szkła. Gdy byłem w kuchni, Otworzyłem szufladę i wyciągnąłem jakiś ostry nóż do cięcia mięsa. Sprawdziłem ostrość - było dobrze. Po schowaniu narzędzia - pełen obaw - udałem się w kierunku chłopca. Serce podskoczyło mi do gardła, a trzewia wywróciły mi się na wierzch. Byłem prawie pewien, czyja była krew, jadnak postanowiłem go zapytać o pochodzenie tejże krwi. Krople potu spływały mi po ciele. Podchodzenie do chłopca nie było dobrym pomysłem, uciekanie również. Szybko wykalkulowałem możliwą drogę ucieczki, po czym wbrew zdrowemu rozsądkowi podszedłem i zapytałem: - Chłopczyku, pobrudziłeś sobie ręce farbą, chcesz trochę wody? - zamarłem w oczekiwaniu na odpowiedź.
Ostatnio edytowane przez Pruszkov : 20-05-2008 o 14:35.
|