Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-05-2008, 15:52   #45
Vireless
 
Vireless's Avatar
 
Reputacja: 1 Vireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwuVireless jest godny podziwu
Jego topór był piękny, był zabójczy oraz piękny. Prezentował sobą to co krasnoludy lubią najbardziej. Doskonałe wykonanie, kunsztowne rzeźbienie oraz około 50 kilogramów litej stali zdolnej wyrąbać sobie drogę przez najbardziej wredne potwory jakie były na świecie. Na tym świecie nie byli długo ale Fungrihmm już zdążył go nie polubić. Najbardziej dlatego że panowała tu duża wilgoć. A taka wiodła wprost do rdzy. Elf odpowiadający na pytania kolegów z drużyny nie kłamał. Co więcej zareagował i odczuwał prawdziwie gdy rozmawiała z nim Kejsi. Fungrihmm obecnie należał do klanu zabójców ale kiedyś był kapłanem.

Objęcie nowej profesji jakim byli zabójcy wprost sygnalizowało zmiany jakie zaszły w psyche krasnoluda. Musiał być spore skoro zdecydował się na to. Jednak nic nie mogło zmienić tego kim był wcześniej. Mógł się starać zmienić siebie samego oraz to co robił ale tak naprawdę nie mógł od tego uciec. Zresztą kim by wówczas był. Karły jak chyba inna rasa na tym i każdym innym uniwersum miała swój kodeks postępowania. Wszystko co czynili było powodem do dumy. A zwłaszcza broń. Teraz natomiast na Jego Księżycówce znalazły się pierwsze plamki rdzy. To musiało go wpędzić w co najmniej zły humor. Na szczęście nie udało mu się to ponieważ wcześniej przeżył atak Teva.

Z krzaczków nadal unosiły się krzyki gdy Krasnolud wraz z resztą drużyny zastanawiał się co dziś wstąpiło w Zakaszę. Miał nawet zamiast zażartować z sytuacji gdy sam padł jej ofiarą. Gdyby to był, któryś z innych członków teamu eks-kapłan zareagował pewnie by w inny sposób. Teraz już stał przed elfem razem z resztą drużynowej jasności bił się z myślami. Co powinien zrobić...
- POWIEDZ TEMU PÓŁIDIOCIE CO SIĘ STALO –nadal skakał i wściekał się niczym Tev? Tak to był on!
- Przepraszam –Powiedział do elfa - Ale muszę cos załatwić.
- Fajnie że znów jesteś sobą. Właśnie takiego nam zawsze brakuje! Ten podróżnik na pewno się wystraszył po twoim ataku szału nie chciałbyś go przeprosić? Może choć trochę tak odrobinkę – nie miał zamiaru przekonywać do czegokolwiek Zakaszę. Raczej pragnął podtrzymać jego emocje przez kilka chwil dłużej. Wiedział że w ten sposób później będzie znów rozsądnym i praworządnym podróżnikiem a bez dwóch zdań czekała ich jeszcze jedna rozmowa dzisiejszego dnia.
-Tak to co powiedział Tevonrel jest prawdą. Co więcej mimo że jest nowy na Tej wyspie możesz jemu zaufać nam zresztą też.. Wiem że ciężko w Ci to wszystko uwierzyć ale może chwilę posłuchaj Paladyna i chimery szczerze kochającej Almanach.

Kilka chwil później już było po wszystkim lekko przybity i załamany kończył swą opowieść.
- Dziękuje, zatem jeszcze podsumuję. Tam gdzie jest troll powinien być Zen lub Ike? Ewentualnie razem. Powiedz mi czy znałeś ich na tyle dobrze by przewidzieć gdzie mogli się schować. Jak rozumiem stąd do Ever jest kawałek drogi a oni chcieli się schować przed tymi wilkami?

-Powiedziałeś że jesteś kupcem i zielarzem. Czy ewentualnie masz coś na handel

//Pytanie co do ewentualnie zakupu na PM//

Drużyna aktualnie podzieliła się na dwie grupy. Fungrihmm przyjął to początkowo z obojętnością. Do momentu gdy bogowie zaczeli go karać za jego czyny. Tak wydawało się jemu przynajmniej. Cokolwiek by nie zrobił było źle lub nie w tempo. Czy on tu naprawdę nie pasował. To że czcił kogoś innego i uważał że każdy z natury jest dobry dyskwalifikowało go do ofensywnych działań. Dopiero do teraz do niego to teraz dotarło. Siedząc na uboczu pomiędzy Asthem a resztą słuchał ich dyskusji. Najważniejsze zdania według niego
- Dlatego pytam was tu i teraz: współpraca czy wojna? Bo nawet jeśli teraz dobrze podróżuje nam się razem, to bez ustalenia tej jednej kwestii prędzej czy później dojdzie do konfliktów
- Astaroth. Jeśli podamy sobie teraz prawice, zaczniemy coś co na kartach historii nie miało jeszcze miejsca.

Skończył oliwić miejsce na toporze w którym według niego były plamki rdzy. W końcu uśmiechnął się do wszystkich.
-Znów mnie wyprzedziłeś Zielony Rybaku... Ale masz rację w jednym. To co teraz się dzieje zaważy nie tylko na naszych losach. Jak to Wielki Bakłażan powiedział „ to test”. I jeszcze jedno to nie jest wojna dobra ze złem. I Ast i Tev czy Estre oraz inni już powiedzieli lub zwrócili uwagę. To jest jedność. Nie może być jednego bez drugiego.
-Nie chcę skłamać ale mogę powiedzieć że to wolne odniesienie do tego co Veriona powiedział: „że remisu nie będzie, nie może być....” co oznacza że się go boi i to najbardziej z trzech opcji. Oznaczało to by dokładnie powstanie Wolnej Woli o której mówił nam Barbak. Dlatego Astaroth przyjmę twoją propozycję choć doświadczenie i serce mówią mi że już kiedyś zdradziłeś. Teraz jednak masz więcej do stracenia niż wygrania. Jeżeli wygra fiolet to będziesz mógł zostać nowym Shabranido czy cóś. Zbudujesz mega imperium mroku i powielisz błędy swoich poprzedników. Będziesz drżał o siebie aż znów się zbierze grupa Takich Jak My i postanowi że warto coś zmienić. Jednym rozwiązaniem jest zbudowanie tego wszystkiego od początku. I dlatego ta rozmowa. Ty, Tev, Barb i prawdopodobnie Estre wiemy po co było twoje pytanie. Drużyna się nie podzieli na tych białych i złych. Tylko na tych co chcą budować nowy świat oraz tych, którym dobrze w okowach tego tu świata. Moradine, Almakh oraz Palladine czy inny mogą egzystować razem z siłami mroków. Będą się uzupełniać walczyć o rząd dusz. Tylko w ten sposób religia może być żywa. To co powiedziałem pochodzi z mojego serca i wiecie że nie kłamię. Jest tylko jedno pytanie jak rozpoznać że pozostali mówią prawdę nie sądzę bym potrafił rozgryźć każdego z was.
-Barbak masz rację musimy znaleźć tego łepka z Trolem ale tu będziemy oczekiwać pomocy ze strony Tevonrela
 
Vireless jest offline