- Czy ja wiem... – mruknęła Kornelia niepewnie –
na pewno będzie tabun ludzi.
-
Niespecjalnie – odparł Jogurt pośpiesznie –
przez cały dzień z powodu napraw lunapark będzie zamknięty dla odwiedzających. Mamy też zrobić przegląd urządzeń więc coś dla was uruchomimy jeśli miałybyście ochotę.
Przez chwilę rozważała propozycję i wreszcie rzuciła entuzjastycznie:
-
Wiesz co Mira, może faktycznie przyda nam się jakaś odskocznia. Poczekaj, wezmę koc, trochę żarcia i moją starą cyfrówkę. Strzelimy sobie kilka fotek! Dzień w plenerze stanowczo dobrze nam zrobi. Piknik, karuzela i babskie ploty!
Za moment siedziały już w samochodzie. Była nim pojemna furgonetka, gdzie na tyłach tłoczyły się obie wraz z niemałym tłumkiem zwalistych osiłków, ubranych w podobne jak Jogurt uniformy.
-
Świetnie się składa, że jest upał. - szepnęła Mireli do ucha. Chyba umyślnie głośniej niżby wymagało zachowanie konspiracji, bo w ich stronę pomknęło kilka zaciekawionych spojrzeń -
Mam nadzieję, że jak się zgrzeją to zrzucą z siebie koszulki i popracują trochę z gołymi torsami.
Humor jej dopisywał. Po kilkunastu minutach dotarli na miejsce. Wesołe miasteczko istotnie ogrodzone było siatką a na frontowej bramie wisiała solidna kłódka opleciona łańcuchem. Nad wejściem widniała tabliczka z odręcznie napisaną notatką: „W dniu dzisiejszym zamknięte z powodu przeglądu tehnicznego”. Uśmiechnęła się na widok słowa „tehnicznego” napisanego z błędem ortograficznym. Szturchnęła Mirelę łokciem i parsknęła:
- Patrz Mira. – powiedziała jej wprost do ucha, jednak zdecydowanie zbyt głośno niżby nakazywała w tej sytuacji zwykła ludzka przyzwoitość -
Robole nie potrafią nawet posługiwać się ojczystym językiem.
Chłopakom nie było do śmiechu tak mocno jak jej samej. Urażeni przeszyli ją nieprzyjaznym wzrokiem. Jeden z chłopaków, ten który wyciągnął właśnie z kieszeni pęk kluczy i zmagał się z zamkiem dodał jakby chciał się usprawiedliwić:
-
To nie myśmy wcale pisali. To szef...
Brama otworzyła się zapraszająco i jej oczom ukazał się widok jak z dziecięcych snów. Jej wzrok przykuła od razu krzykliwa karuzela, pamiętająca zapewne jeszcze czasy PRL-u. Na okrągłej drewnianej podstawie umocowane były ozdobne koniki, karoce, motocykle, kaczuszki i skrzydlate świnki. Wszystkie zachęcały żeby ich dosiąść. Kornelia puściła się biegiem w tamtą stronę wlepiając w nie zahipnotyzowane, wielkie niczym spodki oczy.
- Uruchomić? - rzucił Jogurt od niechcenia.
- Tak, poproszę! - pisnęła Kornelia głosem rozradowanego dziecka i wskoczyła na drewniany podest.-
Mirela zrób mi zdjęcie! - w biegu rzuciła przyjaciółce aparat.
Karuzela rozbłysła tęczą kolorowych lampek, zawtórowała im dźwięczna melodia rodem z cyrkowych przedstawień.
Kornelia stanęła w sztywnej pozie obok figury czterokopytnego stworzenia stylizowanego na jednorożca i wyczarowała na twarz sztuczny wymuszony uśmiech. Rozbłysk lampy oślepił ją na moment. Rozochocona fleszem przybrała zblazowaną minę modelki i zamaszystym ruchem dosiadła drewnianego wierzchowca. Spojrzała w obiektyw robiąc zeza i wystawiając język.
Mirela wczuła się w rolę zawodowego fotografa. Wskoczyła na rozpędzoną karuzelę, przykucnęła na anachronicznej podłodze tuż obok towarzyszki i pstrykała kolejne kadry. Kornelia robiła coraz to głupsze miny i nieustannie zmieniała pozycje na siodełku. Cały spektakl rozkręcał się galopem a dziewczyny nieustannie śmiały się do rozpuku.
Skończyło się na tym, że Kornelia siadła na wierzchowcu okrakiem z lubieżnie rozłożonymi na boki nogami i robiła zbereźne miny jak aktorka w niskobudżetowym filmie porno. Pomiędzy kolejnymi fotkami dostawała spazmatycznego ataku śmiechu, lecz kiedy współlokatorka szykowała się do kolejnego zdjęcia znów poważniała, mrużyła ponętnie oczy i wydymała usta wczepiając palce w swoje potargane włosy.
Wygięła się w łuk i zarzucając włosami wiła się w siodle jakby brała udział w parodii zawodów rodeo. Jedną ręką trzymała się metalowej rurki, która wyrastała za karkiem drewnianego konika i biegła aż do sufitu, drugą zaś odchylała bluzkę by powiększyć dekolt i wyeksponować swoje niezbyt obfite wdzięki. Zaraz jednak przygryzła palec i zaczęła ssać go bezwstydnie, jednocześnie próbując na siłę zachować powagę.
Jakby wpadła w trans, stanęła na grzbiecie swojego konika, którego grzywa pomalowana była jaskrawo różową farbą. Zadziwiająco dobrze utrzymywała równowagę wciąż trzymając się jedną ręką metalowej rurki. Postanowiła wreszcie wykorzystać i ten rekwizyt podciągając się na niej wysoko. Oderwała stopy od podłoża i zaczęła okręcać się wokół rurki jak zawodowa tancerka erotyczna. Wyglądałoby to może nieźle gdyby nie fakt, że na jej twarzy wykwitały coraz to nowe, głupkowate miny.
Jogurt stał osłupiały i wytrzeszczał z niedowierzaniem oczy. Najwyraźniej nie mógł się zdecydować czy zostawić dziewczyny same czy wręcz przeciwnie, czerpać z tego niecodziennego widoku ile wlezie.
Widząc jego konsternacje Kornelia tym chętniej kontynuowała wyuzdane popisy. Szybkim ruchem zdjęła z siebie bluzkę i rzuciła w jego kierunku wciąż chichocząc rozbawiona jego zmieszaniem. Bluzka poszybowała w powietrzu i wylądowała wprost na twarzy oniemiałego chłopaka. Ona natomiast ubrana zaledwie w czerwony koronkowy stanik oblizała rozpustnie wargi i puściła mu oko.
-
Wiesz, pracowałam kiedyś w klubie go go. - zwróciła się do Mireli jakby chciała wytłumaczyć swoje dzikie akrobacje -
Robota jest dość lekka a napiwków nie da się porównać do żadnej innej branży. Często zmieniałam zajęcia. Byłam też barmanką, opiekunką do dzieci, sekretarką – wyliczała na palcach zamyślona
- krupierem, przedstawicielem handlowym, prowadziłam kolumnę w brukowej gazecie, pozowałam nawet do aktów uczniom Akademii Sztuk Pięknych. O czymś pewnie i tak zapomniałam... Jakoś nie potrafię przywiązać się do jednej posady. - To gdzie robimy twoją sesje? Pałac strachów, gabinet luster a może diabelski młyn? - zeskoczyła na ziemię i podeszła do przyjaciółki. -
Pracowałam też przez chwilę jako asystentka w zakładzie fotograficznym więc może będziesz zadowolona z efektów. - Hej Jogurt! – krzyknęła w stronę chłopaka, który wciąż tkwił w miejscu jakby spojrzenie Meduzy zaklęło go w kamień –
Bądź tak miły i oddaj mi bluzkę!