Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-05-2008, 20:26   #154
Malekith
 
Malekith's Avatar
 
Reputacja: 1 Malekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumnyMalekith ma z czego być dumny
Nico Castelano

Gdy pan Moorhous zabrał pannę Brown na stronę, Nico odprowadził ich wzrokiem. Nie mógł wiedzieć, co za plany ma ich nowy "brat" z Zakonu, ale jeśli wierzyć Call'owi oraz gdy przypomnieć sobie jego strach przed tym miejscem, to możliwe, że nie było to nic dobrego. Ale panna Brown była dużą dziewczynką, więc raczej sobie poradzi. Zresztą, miał ją w zasięgu wzroku, no i było tutaj wielu innych członków bractwa. Raczej nie wierzył, żeby Moorhous miał wobec niej jakieś niecne plany, na pewno nie przy tak licznej widowni...

Zaciągnął się papierosem. Mrużąc oczy, poprzez kłęby dymu przyglądał się członkom Zakonu obecnym na sali. Doprawdy... wyglądało, że członkiem zakonu mógłbyć praktycznie każdy. Policjant, sędzia, bankier, kasjer, inżynier, lekarz... gangster... Takich ludzi jak tutaj mógłby spotkać praktycznie wszędzie w Bostonie. I spotykał. Miał wrażenie, że dostrzegł przynajmniej jedną lub dwie znajome twarze meżczyzn, których wydział raz czy dwa razy w Cotton Club. Możnaby przypuszczać, że macki zakonu są dosyć długie... Pewnie nawet nie był w stanie sobie wyobrazić jak bardzo. To w pewnym sensie tłumaczyło strach Call'a. Pomijając wszelkie nadprzyrodzone bzdury, ktoś kto odszedłby z zakonu mógłby mieć w dalszym codziennym życiu nie lada problemy, jesli członkowie Zakonu Srebrnego Zmierzchu byli wszędzie.

Zastanawiał się, gdzie mógłbyć Edward. Czy był tu na sali? Chyba nie... Nico już by go zauważył. Być może skontaktuje się z nimi w odpowiednim momencie. A może Zakon już się dowiedział o jego planie lub inni coś zaczęli podejrzewać? Wówczas Call mógłby być w opałach...

Tak pogrążywszy się w całkiem długich rozmyślaniach, prawie zapomniał, że tuż obok jest panna Review. Cóż, pozwolił sobie na nietakt niezręcznego milczenia, ale nie dbał o to aż tak bardzo. Tym niemniej wypadało się odezwać.

- Nie jest to zapewne coś, czego można by się spodziewać po ludziach z 'mistycznego bractwa'? - powiedział, uśmiechając się półgębkiem - Nie widać tutaj nic nadzwyczajnego.

Spojrzał w głab sali, tam gdzie panna Brown prowadziła rozmowę z Wiliamem. Początkowo wydawało się, że Jennifer czuła się całkiem dobrze w obecności ich nowego znajomego, ale teraz jakoś wcale na to nie wyglądało.

- Chyba panna Brown nie jest zachwycona nowym adoratorem - zaśmiał się pod nosem.

Widząc, że spojrzała z nadzieją w ich stronę jakby szukając ratunku, uznał, że chyba nie powinni jej tak zostawiać. Chcąc niechcąc, siedzieli w tym razem i mogli liczyć tylko na siebie nawzajem.

- Może jednak nie powinniśmy się rozdzielać - mruknął, po czym zwrócił się do panny Review - Czy zgodzi się pani ze mną? Może włączymy się do chyba dosyć żywej dyskusji między panną Brown a naszym nowym znajomym? Skoro nigdzie nie widać Call'a, ten człowiek jest naszym punktem zaczepienia. Warto spróbować - odłożył pusty kieliszek na tacę przechodzącego kelnera, po czym podał pannie Review ramię z zamiarem pójścia w stronę pana Moorhousa i panny Brown.
 
__________________
Są dwa rodzaje ludzi: ci, co robią backupy i ci, co będą je robić...
Malekith jest offline