Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-05-2008, 22:44   #26
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Center, granica dzielnic 244 i 245, kabina gondolki nr 55, 7:45 - 8:00 czasu planetarnego

Emocjonalny wybuch Pepper oraz podszyty strachem blef Izzaka von Meirelles przyjął równie spokojnie. Pozwolił przystawić sobie nóż do gardła, oddychał bardzo powoli i totalnie zignorował Morbiusa. Choć ledwo opanował odruch wciśnięcia guzika. Jeśli tamten spanikuje, zginą wszyscy, a godząc się na całą imprezę Wolfgang podjął postanowienie, że albo ta misja pójdzie dobrze, albo umrą. Wóz albo przewóz. On nie miał po co żyć, jeśli ta misja okaże się fałszem, to zupełnie nie miał powodów do istnienia, miał tylko powody do wegetacji. A oni... oni mogli zginąć razem z nim. Jeśli nie wiedzieli w co się pakują, ich strata. Odczekał chwilę, czy ktokolwiek miał pomysł na zabranie głosu i rozwiązanie sytuacji. Najwyraźniej nie. Odetchnął...

- Pepper! - ton mężczyzny chlasnął pogardą - Może przypomnę Ci pewne realia. Zebrałaś najlepszych wśród Strażników. Lepszych nie znajdziesz, bo nie żyją albo nie mają już mocy. Lustro ożyło? To znaczy, że możemy zmienić świat! Więc podaruj sobie emo, histeryczne jazdy jaka to jesteś biedna i jakie to straszne mamy fajerwerki i weź się kurwa w garść. Zebrałaś nas tu, odgrywasz dowódcę, a przy pierwszym problemie kulisz się i pogrążasz w smutnych wspominkach - to żałosne! Zrozummy się - TOWARZYSZE - Jose wycedził to słowo tocząc wzrokiem po wszystkich w gondoli - od momentu, kiedy wsiedliśmy do tej gondoli, mamy dwie drogi. Albo wszyscy w to wchodzimy i po wyjściu z gondoli jesteśmy jak pieprzona rodzina, gotowi się wzajemnie za siebie pozarzynać, a nasz dowódca - kimkolwiek jest - to przeskurwysyn na którego słowo skaczemy w ogień, bo misja tego wymaga; albo możemy wszyscy zginąć. Od momentu, kiedy Lustro ożyło, nie było nic więcej dla kogoś, kto się mieni STRAŻNIKIEM. Bo to, co jest przed nami, to przeprawa. Nie będzie drugich szans, nie będzie momentów na namysł. Ja muszę ufać Wam, wy musicie ufać mi, musimy wiedzieć, że każdy zrobi wszystko co będzie mógł i więcej. Więc musimy do tego zaufania mieć podstawy - prawdziwy dowódca miałby pomysł jak te podstawy stworzyć Pepper. Morbius, weź do cholery tę wykałaczkę z mego gardła, albo Ci zaufam i będziesz mi jak brat, matka i dam się za Ciebie zarżnąć, albo nas obu wysadzę, z podciętym gardłem lub nie, wierz mi, i tak zdążę.

Odetchnąwszy, Wolfgang z lodowatym spokojem kontynuował:

- Mamy minutę dziesięć sekund i ja mam dwie propozycje na rozwiązanie sprawy. Jeden - zażywamy trucizny, każdy różną i dajemy sobie wzajem antidota, cyklicznie. Moje antidotum ma Pepper, tylko ona wie co zażyłem, antidotum Pepper ma Izzak itd. Jedno z nas pada, wszyscy giniemy - w ten sposób na pewno będziemy dbać o siebie wzajem. Drugie, to wersja light. Stawiamy na honor strażnika, składamy przysięgę. Pierwszemu, który ją złamie, pozostali wypruwają flaki. 56 sekund, kto jest za trucizną, wstaje, kto jest za przysięgą, siada.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro
Tammo jest offline