Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2008, 01:37   #13
Musiek
 
Musiek's Avatar
 
Reputacja: 1 Musiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodzeMusiek jest na bardzo dobrej drodze
Najpierw weszła ona, tuż za nią dostojny Ventrue, a za nimi ja. Tuż za mną i zwierzaczkiem, banda przydupasów. Wbijamy się do holu naszego Elizjum. Wyglądamy jak banda VIP'ów otoczona ochroniarzami. Ciekawe spojrzenia i ludzkie ciała otaczają nas zewsząd. To wszystko sprawia, że czuję euforię.

Tak, patrzcie na mnie. Ten wampir ma styl. Wiecie jak się nazywam? Wiecie jak bardzo chętnie rozsmarowałbym was na ścianach? Z kobietami najpierw bym się zabawił ale wy, gówniarze jesteście niczym zabawka w zasięgu mej ręki...

Pobudzony umysł Nestora łaknął krwi. Całe otoczenie tylko potęgowało ten efekt. Krew wypita w samochodzie poszła w niepamięć. Nestor nie chciał krwi dla samego smaku. On chcial w niej pływać. Chciał czuć strach zwierzyny. Jedyne co go trzymało na wodzy był intelekt, instynkt przetrwania, i, a być może przede wszystkim, głos Vincenta, idącego tuż obok:

Stary uspokój się. Zapolujemy sobie. Zaplanujemy kolejny atak tak byśmy mogli się nieźle zabawić. Tutaj zabawa skończy się tak szybko jak się zacznie. Spójrz na tych bydlaków co to nas esortują. Jeśli udałoby nam się jednego załatwić to już byłby cud. Oni tylko czekają na pretekst.

Nestor wzruszył ramionami jakby niewiele sobie robił ze słów kompana. Skupił swój wzrok na plecach wampirzego dostojnika idącego przed nim. Vincent poruszał się spokojnym wyważonym krokiem, Nestor był za to spięty. Gotowy do ataku. Rozluźnił trochę mięśnie dopiero po tym jak poczuł szturchaniec w bok. Ręka sprawcy, tak szybko się cofneła, że można było podejrzewać, iż to z lekkiej obawy. Nestor spojrzał w tą stronę i ujrzał groźnie spoglądającego Assamite:
"Wyluzuj świrze, bo Cię zaraz zdejmę..."

Nestor uraczył go jednym z najbardziej sztucznych uśmiechów na jaki się zdobył.

Palant, aż się prosi żebym go uszkodził...


- "Tu trójka, zaraz wjedziemy na górę. Bez odbioru." - dał znać ten sam upierdliwy "przydupas", któremu nie podobał się stopień napięcia mięśni Nestora.
Po chwili wszyscy doszli do wind, którymi dostali się na właściwe piętro. Stąd słychać już było charakterystyczny temu miejscu hałas zabawy. Jeszcze tylko spotkanie z bramkarzem i drzwi imprezowni staneły otworem.

O ile na dole Nestor czuł zew krwi, tak tutaj prawdopodobnie owładnęłaby nim bestia, gdyby nie ciężka ręka stojącego obok Vincenta. Zaczeli przedzierać się przez zbiorowisko ghuli i spokrewnionych. Wokół rozbrzmiewał utwór Timo Maas'a, zachęcający wręcz do tańca:

What comes around
What comes around
What comes around
What comes around
Just comes around

Kelnerki niosące krew, skąpo ubrane kobiety czy to spokrewnione czy ghule, sprawiały niesamowite wrażenie i pobudzały wyobraźnię. Dodatkowo fantastyczne neony migające w rytm danego utworu oraz wystrój i klimat tego miejsca, wprowadzały Malkaviana w niesamowity trans.


Nestor idąc, mimowolnie zaczął się gibać w rytm muzyki, dając się ponieść swojej wybuchowej naturze. Assamici dość szybko znaleźli się w pobliżu bardziej zaciekawieni nagłą zmianą stanu emocji wampira niż poczuciem iż komukolwiek zagraża.
Vincentowi utwór także przypadł do gustu, tak więc po chwili obaj nucili słowa piosenki.

Tak szybko jak wejście na impreze nastąpiło, tak samo szybko się skończyło. Wszyscy znaleźli się w pomieszczeniu, które doskonale nadawało się na pokój obrad. W tymże miejscu znajdowała się sama śmietanka warszawskiej wampirzej hierarchii.
Czterech najważniejszych primogenów wraz z księciem wyraźnie wyczekiwało assamickich przesyłek. Na twarzy towarzyszy odmalował się szacunek, bądź powaga, co dobrze o nich świadczyło.
Vincent sam miał ochote odezwać się i oficjalnie przywitać księcia. Jednakże natrafił na dość trudną przeszkodę.

Nestor stał z półprzymkniętymi powiekami i lekko kołysał się w rytm muzyki. Wszelkie bodźce, Vincent odbierał doskonale. Wiedział co się dzieje w pokoju, widział wszelkie reakcje istot tu stojących, ale nie miał najmniejszego wpływu na swoje ciało...

...co gorsza, słychać było coraz głośniejszy zaśpiew Nestora:

What goes around
Just comes around
This is the sound
It’s time to get down
 
__________________
Odważni żyją krótko...
...tchórze nie żyją wcale.

gg: 7712249

Ostatnio edytowane przez Musiek : 21-05-2008 o 21:54.
Musiek jest offline