Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2008, 14:52   #2
Bulny
 
Bulny's Avatar
 
Reputacja: 1 Bulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputację
Kobold kołysał się miarowo siedząc za plecami wielkiego człowieka. Nie czuł się zbyt pewny na tego typu wierzchowcu, ale powoli zaczynał przywykać do tego środka transportu. Niektórym taka kolej rzeczy wydawała się dziwna, lecz nowy towarzysz drużyny i jego sługa zwykle podróżowali w taki sposób. W ogóle byli jacyś tacy inni. Małomówni, nieufni, dołączenie do tej drużyny było źródłem czystego przypadku. Ale czy aby na pewno?...

Małe stworzonko nie wyglądało zbyt ładnie, lecz nie widać po nim było, aby mogło ono sprawić jakieś większe zagrożenie. Ot taki mały, wredny kurdupel. Nie licząc poobdzieranego płaszcza, pokrywającego jego ciało, które porastała ruda szczecinka, kobold nie miał nic poza plecakiem. Stworzenie ani razu nie otworzyło torby, którą wiecznie targało na plecach. Czasami tylko wyciągnęło z niej coś do jedzenia, albo koc. Bestia miała jeszcze na szyi dziwny plemienny talizman, z powprawianymi bardzo ostrymi kłami i poprzeplatany czarnymi nićmi. Nie była to zbyt ładna błyskotka, lecz przywiązanie do niego przerośniętej jaszczurki sprawiało, że mimo niewygody nie zdejmowała go ona nawet w nocy.

Harkh patrzył się na otaczający podróżnych smętny krajobraz północy. Rozglądał się tak, od czasu do czasu kierując swój głupawy wzrok w stronę reszty towarzyszy. Widząc elfy, źrenice jego zwężały się tak, jak normalnemu gadowi, wyczuwającemu niebezpieczeństwo. Elfy były złe. Choć te najgorsze były czarne, to jednak te powierzchniowe mało różniły się od swoich braci z podziemi. Mała bestyjka, widząc iż jeden z długouchych jeźdźców skierował głowę w jej stronę, szybko odwróciła się szepcząc coś w swoim języku:
- Johan. - było to jedyne słowo, możliwe do zrozumienia w chrypliwej mowie stworzenia.
- Nie podobają mi się te długouche mutanty. Na prawdę musimy z nimi jechać? - słysząc odpowiedź siedzącego przed nim człowieka westchnął i nie mówił nic więcej. W końcu ktoś, a w szczególności długousi mogli być na tyle szczwani, by nauczyć się podziemnego języka i podsłuchać rozmowę.

Po jakimś czasie kobold dopatrzył się miasteczka, którego mury majaczyły gdzieś w oddali. Milo już wcześniej poinformował drużynę o pojawiającym się śladzie cywilizacji, co bardzo zdenerwowało jaszczuropodobnego stwora.
- Tego też bym się pozbył. - szepnął do towarzysza, po czym człowiek zatrzymał konia. Małe stworzenie spojrzało się z wyraźnym wyrzutem na swojego ludzkiego kompana. Nienawidził tego momentu, lecz niestety zawsze przed ludzką osadą trzeba było zastosować fortel z panem i jego zwierzęciem. Inaczej dwójka bohaterów na pewno nie zdołałaby dostać się do miasta. No może zdołałaby, lecz lepiej nie narażać się zawczasu.

Gdy tylko Johan założył pętlę obroży na chudą szyjkę kobolda, oboje zaczęli przeć naprzód przez niegościnne północne drogi. Po jakimś czasie, i chwili przekomarzania się ze strażą, dotarli do miasteczka. Młody kobold nienawidził ludzkich osad. Zbyt dużo było tam olbrzymów. Już podpijając piwo z niziołczych browarów czuł się lepiej. Tak swoją drogą zastanawiał się, czy mają tutaj dobre piwo. Widać było przynajmniej, że jedzenia pod dostatkiem. Wszędzie, po całym miasteczku szlajały się koty. Futrzane zwierzęta sprawiły, że Harkhowi mimowolnie uruchomił się instynkt żarłoka. Pyszczek przybrał wyraz rozkojarzonego, a z pomiędzy zębów na ziemię zaczęła skapywać ślina. Wygląd ten był przekomiczny.

W końcu śmiałkowie dotarli do karczmy, choć małego stwora trzeba było czasem siłą odrywać od prób konsumpcji jakiegoś dorodnego kocura. Budynek karczmy nawet nie zaskoczył bestii. Zazwyczaj po podróży drużyna nocowała w przydrożnych zajazdach, lub upijała się w miejskich gospodach. No kto się upijał ten się upijał, niektórzy chlali jak świnie. Przynajmniej w mniemaniu reszty załogi.

Kobold przysłuchiwał się słowom nieco zdenerwowanego karczmarza. Doskonale sprawiał wrażenie tego, że nie rozumie słów człowieka. W rzeczywistości jednak uderzyła go fala wściekłości.
- Zrobię Ci kupsko na środku twarzy, jak będziesz spał - pomyślał stworek wpatrując się w gospodarza, po czym ruszył za swoim panem i usiadł na podłodze obok niego. Przy okazji zobaczył ludzką dziewkę, która wychyliła się zza winkla. Nie zwrócił jednak zbytniej uwagi na ten widok. Bardziej interesowały go kufle piwa, które właściciel przybytku niósł na tacy.
 
__________________
"Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;)

Ostatnio edytowane przez Bulny : 21-05-2008 o 14:57.
Bulny jest offline