Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2008, 17:35   #5
andramil
 
andramil's Avatar
 
Reputacja: 1 andramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłośćandramil ma wspaniałą przyszłość
Niziołek popatrzył się na towarzyszy, potem na drogę przed nimi po czym spiął swego psa wierzochwego - Wazora ruszając na przód.
- No to fędzę na frzód! - krzyknął do oddalających się towarzyszy za sobą.

- Ja przodem... Standardowa taktyka! Phi! Jak zwykle wykorzystuje się biednego małego Milo. Co nie Wazor? - rzekł łotrzyk do swego towarzysza w swym ojczystym języku - No ale co tam, przynajmniej ten śmieszny stworek nie patrzy się dziwnie na mnie. Na elfy też się gapił, ale elfy to elfy, na nie zwykle się gapi wyczekując czy noża do gardła ci nie przyłożą. Pamiętasz piesku jak tym długouchym czarnuchom z przed nosa zwialiśmy? Wściekli byli na nas. A miotali przekleństwami! No ale nie z takich opałów się wychodziło. - wspominał stare dzieje Milo.
Nagle w oddali zamajaczyło mu miasto. Budynki wyrosły jak spod ziemi. Niedaleko mieściny stał zamek. Z tej odległości młody podróżnik nie dopatrzył się żadnych szczegółów dotyczących fortyfikacji. Milo przystanął na chwile, po czym zawrócił do swych towarzyszy.

- Fanowie! Jakieś miasto nie daleko stąd! Może wstąfimy na jakieś farę chwil aby uzufełnić zafasy? Nie daleko miasta jest też zamek, a w nim fewnie frzygoda! - wykrzyczał podekscytowany nagłym przejawem cywilizacji na tym pustym terenie. Z radosnym uśmiechem i ewidentnie zadowolony z siebie Milo zrównał swego wierzchowca z resztą towarzyszy.

Jadąc przez miasto nie dało się nie zauważyć wszędzie wałęsających się kotów.
- Ty pewnie chciałbyś jednego - rzekł w niziołczym na ucho swojemu towarzyszowi, lekko zerkając na koty.
W końcu dojechali do budynku z koślawym szyldem przedstawiającym smoczą głowę. No to chyba tu... - pomyślał Milo po czym wszedł do karczmy.

Gdy łotrzyk wchodził do karczmy poczuł na sobie spojrzenia wszystkich zebranych wokół ludzi. Nie było to miłe uczucie, zwłaszcza dla tak małej istoty jaką jest niziołek. Ciszę przerwał łysiejący i nieco przy tuszy karczmarz.
- Witam... witam podróżnych!. Witajcie panowie w gospodzie "Smoczy łeb", zapraszamy!. Pewnieście zmęczeni po podróży, siadajcie, siadajcie, miejsca wystarczająco, co podać szanownym panom? - Wskazał dłonią na jeden z wolnych stołów pod ścianą, mogącym pomieścić tak liczną grupę - Ej, to nie miejsce dla dziecia...
No nie! I znowu ci ignoranci mylą mnie z ich bachorami! Czy tak trudno zauważyć inteligencję pisaną na twarzach niziołków? Ech...

Gdy już cała siódemka zasiadła za stołem, Milo nieśmiało podniósł rękę do góry.
- Kubek fiwa froszę! Ino frędko! - zażądał maluch. Byle tylko nie przesadzić.... Nagle spostrzegł szybko znikającą dziewkę. Kurczę, ruda! Gdyby była dwa razy mniejsza to bu mi Mazzy przypominała. Szkoda - pomyślał nieco smucąc się Milo, po czym rozejrzał się dokładnie po karczmie.
 
__________________
Why so serious, Son?

Ostatnio edytowane przez andramil : 21-05-2008 o 20:27.
andramil jest offline