Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2008, 20:01   #15
Nicolas
 
Reputacja: 1 Nicolas nie jest za bardzo znany
Szedł przez hotel nie zwracając uwagi na nic, ani na nikogo. Ignorował ludzi, którzy przesiadywali w hotelu. W końcu nie był to pierwszy tego typu przybytek w jego nieżyciu. Ba ostatnio jeden z takich hoteli stał się nawet jego schronieniem... tymczasowym, ale jednak schronieniem. Potem winda... i oddanie rewolweru. Co prawda nie spodziewał się żadnych konfrontacji, jednak idący krok w krok za nim assamici nie poprawiali mu nastroju, zwłaszcza po oddaniu jedynego przedmiotu, którym mógłby się przed nimi bronić.

Muzyka, która wydobyła się przez otwarte drzwi wywołała niewielki grymas na twarzy Wilhelma. Co on miał przedstawiać? Zniesmaczenie? Bardzo możliwe. Myśli kainity również nie były zbyt przychylne dla tego tłumu w środku pomieszczenia. On sam w elizjum przebywał tak rzadko jak tylko mógł. Im dalej od innych spokrewnionych tym lepiej. A tu cała gromada, ba! całe miasto. Jednak pomieszczenie nie było aż tak źle przygotowane- to Wilhelm musiał przyznać. Jednak co z tego skoro wypełnia je hołota?

Kolejne drzwi, korytarz. I te psy, które teraz uważają się za nie wiadomo kogo popychając i popędzając go. Jakiś podrzędny assamita, który uważa, że ma w tej chwili jakąkolwiek władzę. Wilhelm prychnął cicho komentując swoją myśl, a w tym samym momencie otwarto kolejne drzwi. Wilhelm odetchnął z ulgą. Średniej wielkości sala konferencyjna- miła odmiana po głośnym elizjum. Kainici... do tego ważni Spokrewnieni, którym należy się szacunek. Wilhelm skinął w ich kierunku głową tuż po minięciu progu pomieszczenia. Po chwili siedział koło primogena swego klanu. Leopold Ostrowski. Tak na prawdę to Wilhelm mało on nim wiedział. Nie zdobył jeszcze prawdziwego szacunku w jego oczach... z resztą mało komu się to udało.

Ale przecież nie był sam. Jeszcze ci inni przyprowadzeni przez assamitów.
"Was machen Sie hier."
Oni zaczęli rozmowę. Wpierw Gangrel. Krótko i na temat, co nawet wywołało lekki uśmiech na twarzy Ventrue. Potem ten drugi... Śpiewał? A potem ona... Angielka... do tego Brujah skoro siadła koło primogena tego klanu. Rudowłosa zaczęła dłuższą rozmowę, której dość dokładnie przysłuchiwał się Wilhelm. Starał się zapamiętać jak najwięcej. Aż w końcu zamilkła. W sali nastała cisza, książę, wnioskując po jego ostatnich słowach, czekał aż on się wypowie. Tremere... Cóż.
-Herr Kozłowski może przejdźmy od razu do konkretów?- Wilhelm patrzył prosto w oczy księcia. Wzniośle i bez cienia strachu bądź onieśmielenia. Patrzył jak na równego sobie...- Jak to Frau...- Spojrzał w kierunku Brujah i westchnął.- Nicole zauważyła, cena zależy od zlecenia.
 
Nicolas jest offline