Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-05-2008, 13:50   #125
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
do Folkena Legary i Francesci de Riue

maj, trakt do Mahakamu, Aedirn

Wszystko poszło potwornie, potwornie źle. Kolejni strażnicy padli z waszej ręki, konie pouciekały. Wszystkiemu z oddali przyglądali się ludzie stłoczeni przed bramą Aldersbergu. Nie minie nawet dziesięć minut, a w ślad za wami ruszy pościg. I w końcu was ujmą, albo nawet zabiją. A na domiar złego, na niebie zaczynały zbierać się chmury.

Ruszyliście w las najszybciej jak się dało. Czyli cholernie wolno. Folken słaniał się na nogach, a gdyby Francesca go nie podtrzymywała pewnie by upadł. Kiedy zeszła z niego cała adrenalina, było jeszcze gorzej. Po prostu leciał przez ręce, bardziej opierając sie na znalezionym kiju i ramieniu Liska, niż na własnych stopach. Cały był pokryty krwią, a to z kolei nie ułatwiało życia złodziejce. Zapach posoki był bardzo intensywny, na dodatek tak bliski. Gdyby nie to, że nie dawno Francesca piła, pewnie by się teraz nie opanowała. Choć w Legarze nie zostało już zbyt dużo do wyssania.
Zagłębialiście się w las, jednocześnie kierując się na zachód- jak najdalej od miasta. Każda leżąca kłoda, każde gęste krzaki były przeszkodami ponad siły mężczyzny. Jedynie determinacja, a może i pewność tego że jak was dorwą to koniec, pozwalała mu się poruszać. Po godzinie jednak miał już dosyć, z drugiej strony to i tak cud że dał radę iść tak długo.
Na głowę Francesci spadła konieczność znalezienia jakiejś kryjówki. Zajęło jej to przynajmniej pół godziny, choć upływ czasu był trudny do określenia. Niebo było zachmurzone, pozycja słońca trudna do odczytania. Złodziejka odkryła jednak jakąś jamę w ziemi, z całą pewnością wykopana przez zwierzę, teraz jednak pustą. Zresztą, nawet gdyby właściciel postanowił do niej wrócić, to nie ośmieli się zbliżyć do wampira. Zwierzęta w wielu aspektach są mądrzejsze od ludzi.

(...)

Zaciągnięty do jamy Legara spał, a raczej stracił przytomność. Lisek opatrzyła mu rany na tyle, na ile potrafiła, ale Folken potrzebował pomocy doświadczonego medyka- rany na pewno wymagały szwów.
Pod wieczór sytuacja stała sie jeszcze gorsza- rozpętała się burza. A powszechnie wiadomo, że burza to nie jest coś co się przyjemnie przeżywa w lasach. Wyboru jednak nie mieliście żadnego. Po pierwsze, Folken nie mógł się ruszyć, po drugie opuszczenie lasu tak blisko Aldersbergu było niebezpieczeństwem znacznie bardziej realnym niż piorun. Pozostawało mieć nadzieję, że błyskawica nie uderzy gdzieś blisko was. Z drugiej strony, taka pogoda miała swoje plusy- lało jak z cebra, woda zatrze ślady. Jeśli straż chciała was tropić z psami, to zwierzęta pewnie będą oszołomione przez gromy. No i widoczność była ograniczona. Nie daliście rady umknąć zbyt daleko, lepiej więc żeby się na was nikt nie natknął...

(...)

...I nie natknął, przynajmniej do świtu. Chyba wkradliście się w łaski jakiegoś boga i lepiej, żebyście trafnie wytypowali którego i dali mu hojną ofiarę. A przynajmniej Francesca, bo Folken całkiem możliwe, że podziękuje mu osobiście. Był cały rozpalony, majaczył, w nocy rzucał się przez sen. Teraz trochę sie uspokoił, ale był potwornie blady. Jeśli ktoś się nim szybko nie zajmie, będzie źle. Lisek zdecydowała, że musi zaciągnąć go bliżej traktu i przekonać jakichś podróżnych by udzielili im pomocy. Oby tylko ich rysopisy nie zdążyły stać się popularne.

(...)

Lisek czekała na skraju lasu, Legare zostawiła trochę dalej, ułożonego na mchu. Było już około południa, taszczenie mężczyzny przez chaszcze to nie był wysiłek dla delikatnej kobiety jak Lisek. Oby teraz dobrze wybrała kogoś do pomocy. Z drugiej strony, gdy miała już do dyspozycji swe moce... któż by się oparł jej prośbie?
Po kolei Lisek odrzucała kolejnych przejezdnych. Albo ciągnęli oni do przeklętego Aldersbergu, albo jechali od niego taką grupa, że pewnie ktoś słyszałby w niej o dwójce uciekinierów. W końcu jednak złodziejka zobaczyła obiecującą dwójkę jeźdźców. Kobietę i mężczyznę, pogrążonych w rozmowie i wzajemnych uśmiechach. Zapewne kochankowie, a tacy zazwyczaj częściej zajmują się sobą, niż tym co sie dzieje wokół nich. Poza tym jechali w dobrym kierunku.
Mężczyzna był wysoki, nosił całkiem długie, ciemnobrązowe włosy. Do tego był wyraźnie opalony i ogólnie rzecz ujmując zadbany. Świadczyć o tym może choćby starannie przystrzyżona broda i wąsy.
Kobieta również miała długie włosy, dla odmiany jednak czarne. Ubrana była w dobrze skrojone brązowe spodnie, do połowy uda zakryte wysokimi butami z zamszu, oraz brązowy kubraczek wykonany z drogiego aksamitu,

do Nessy z Thanedd i Derricka Talbitt

maj, trakt do Mahakamu, Aedirn

Teraz, gdy mieliście już załatwione swoje sprawy, konie były wypoczęte, czyste i najedzone, a trakt szeroki i zachęcający- ruszyliście w drogę. A do Mahakamu trochę było, z czego Nessa doskonale zdawał sobie sprawę. Nie tak dawno temu wszak jechała tą samą drogą, tylko w przeciwnym kierunku. Ciekawe czy natknie się na wracającą Celine?
Trakt, co przeczyło słowom Ottona, nie wydawał się wcale taki spokojny. Widzieliście konnych strażników, z bardzo kwaśnymi minami. Chyba coś się ostatnio stało na drodze. Z drugiej strony ruch nie wydawał się jakkolwiek ograniczony. Coś jednak wisiało w powietrzu.

Jadąc, mieliście po prawej las. Wysokie, liściaste drzewa dawały obietnicę cienia i ochłody. Z drugiej strony ściółka była mokra od wczorajszej burzy, więc ci którzy szanowali swoje buty raczej się miedzy drzewa nie zagłębią.
Po lewej, daleko na południu majaczyły wzgórza pasma Carbon, które zwieńczeniem u zachodniego końca była sama góra Carbon: słynna z wyrobów zamieszkujących ją krasnoludów i gnomów.
 

Ostatnio edytowane przez Zapatashura : 22-05-2008 o 14:06.
Zapatashura jest offline