Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-05-2008, 21:49   #121
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
do Folkena Legary i Francesci de Riue

maj, trakt do Mahakamu, Aedirn

[MEDIA]http://bett.marley.wrzuta.pl/aud/file/i4eH31PEdt/apocalyptica_-_pray.mp3[/MEDIA]

Spanikowana Śnieżka galopowała z całych sił, ogłupiała przez wszystkie źródła zagrożenia. Ranna, z potworem na swym grzbiecie, poganiana przez właściciela mogła tylko gnać przed siebie. Jakby jeszcze tego wszystkiego było mało temu biednemu zwierzęciu, wokół przelatywały z przeraźliwym świstem strzały.
Strażnicy jednak nie strzelali zbyt długo, a przynajmniej nie wszyscy. Po krótkim czasie usłyszeliście bowiem okrzyki jeźdźców, którzy rzucili się w pościg. Jeden, drugi, trzeci. Widać plan Folkena wcale nie zadziałał tak dobrze, jak ten by chciał. Legara przywarł do grzywy klaczy, ta zaś jakby świadoma wciąż rosnącego niebezpieczeństwa przyśpieszyła jeszcze bardziej. Francesca trzymała się kurczowo mężczyzny, aby nie spaść na ziemię, a nie było to wcale łatwe przy tej prędkości.
Zdziwieni ludzie, którzy zmierzali do bram odskakiwali na boki umykając przed Śnieżką. Zupełnie nie chcieli usłuchać pokrzykiwań straży zatrzymać złodziei! O ironio losu. Raptem dwa dni temu w podobnej sytuacji Folken zatrzymał jakiegoś koniokrada.
Teraz wy jechaliście na złamanie karku traktem wśród otaczających Aldersberg łąk. Klacz dyszała ciężko, ale co się jej dziwić? Z rannym bokiem i dwójką jeźdźców i tak sprawiała się nad wyraz dobrze. Ale strażnicy radzili sobie znacznie lepiej. Ich konie były zdrowe i mniej obciążone. Z każdym kolejnym prętem skracali dystans. Chwała bogom, że przynajmniej nie umieli strzelać z łuków w galopie.
Pociecha to była jednak dla was żadna, szczególnie w obliczu tego co się stało. Niecałą staję od Zachodniej bramy, na skraju lasu, Śnieżkę znowu poniosło. Stanęła dęba zrzucając z siebie wreszcie wampirzycę. Nie uspokoiło to jej jednak ani trochę. Zaraz wierzgnęła zadem pozbywając się także Folkena, którego ranna noga nie była w stanie przycisnąć go dostatecznie mocno do boków klaczy. Dość niewdzięcznej warto dodać, gdyż teraz o wiele lżejsza pognała w dal przy radosnym wiwacie strażników, którzy wczepieni w grzywy swych rumaków byli o rzut kamieniem od was. Jedyną drogą ucieczki, było rzucenie się w las.
 
Zapatashura jest offline  
Stary 21-05-2008, 21:17   #122
 
Zaelis's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znany
Wiatr smagał wciśniętą w grzywę konia twarz Folkena, kiedy gnali w ucieczce przed strażą. Złodziej..tak, tego określenia dawno nie używano na nim. Ale się jeszcze zemści. A przynajmniej chciał, do momentu kiedy koń nie odmówił mu posłuszeństwa i Legara spadł na ziemię. Krzyknął, kiedy noga uderzyła o kamień, rana na niej mocniej się otworzyła. W tym czasie Śnieżka już biegła dalej, piana toczyła się z jej pyska. A wraz z nią znikał łuk Legary. Folken zaklnął pod nosem i zebrał się z ziemi. Jeźdźcy byli coraz bliżej. Nie miał czasu na ucieczkę. Trzeba było walczyć.
Nim dziewczyna zdążyłą wstać Folken szybko przygotował łańcuch i dobył miecza. Strażnicy byli dosłownie kilka metrów od niego, kiedy zatoczył łuk ręką. Stalowe ognia uderzyły w nogi konia, ostre jak brzytwa ostrza wbiły się, podcinając ścięgna i mięśnie zwierzęcia. Zwierzę zwaliło się na bok, wpadając na swego sąsiada, który chociaż się nie przewrócił spanikował, a jeździec jego wystrzelił z siodła jak z katapulty. Folken uśmiechnął się, ale zapomniał prawie o ostatnim jeźdźcu. Mężczyzna jechał wprost na brązowookiego, który wystawił miecz na blok. Stal uderzyła w stal i wgryzła się w ciało. Łowca nagród krzyknął z bólu, gdy miecz strażnika wbił się w jego lewy bark. Siknęła krew, zalewając walczących. Stróż prawa znów uniósł miecz do ciosu, ale tym razem to Folken tryumfował. Błyskawicznie pchnął mieczem w górę, zachaczając mieczem o skroń mężczyzny. Struga krwi zalała jego oko, i następny cios, mając być śmiertelny dla Legary trafił go jednie w ramię, sztychem miecza. Niemniej jednak, łowca nagród słabł. W czystym akcie desperacji pchnął mieczem na oślep w stronę jeźdźca. I udało mu się, dzięki pomocy ze strony Franceski, której sztylet wbił się w plecy mężczyzny. Miecz wszedł między żebra mężczyzny, przebijając płuco. W kilka chwil skonał. Legara z trudem wyszarpnął broń i upadł na ziemię. Było z nim źle. Bardzo źle.
 
Zaelis jest offline  
Stary 21-05-2008, 22:18   #123
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
Śnieżka trzymała się dość długo jak na spłoszone i przerażone zwierze, Francesca nawet zaczynała ją tolerować, lecz nie trwało to długo. Koń wierzgną i zrzucił z siodła najpierw Francesce, potem Folkena.
Lisek wstała obolała, przeklinając w duchu wszystkie paskudne zwierzęta. Następnie wzięła się za wyciąganie przeszkadzających i drażniących ją bełtów, kolejno tak jak została trafiona. Na szczęście nie utkwiły zbyt głęboko. Uważnie przyglądając się jak radzi sobie człowiek, otrzepała się i poprawiła sobie włosy. Jak ona nie lubiła takich upadków, niestety nie było innego wyjścia.
Podbiegła z nadludzką szybkością do półprzytomnego strażnika, który spadł z konia i jednym gładkim cięciem podcięła mu gardło. Chciała tak samo uczynić z próbującym się wydostać spod konia, lecz w ostatniej chwili powstrzymała się i uderzyła go tylko w głowę.
>>>Cóż za atrakcyjne widowisko<<< pomyślała Francesca, gdy nagle niewiadomo czyja krew trysnęła i zalała walczących, kobieta widząc minę Folkena, domyśliła się już czyja to może być krew...
Wyjęła sztylet i czekała na odpowiedni moment. Rzuciła bez zastanowienia, czy pozbawi życia strażnika, czy też nie.
Podbiegła do upadającego mężczyzny.
- Nic Ci się jest? – spytała przerażona, spojrzała na otwartą ranę na ramieniu. Raptownie wstała i zaczęła przeszukiwać zabitych strażników czy przypadkiem nie maja jakiegoś czystego płótna. I znalazła.
Tak dokładnie jak tylko umiała owinęła ramię Folkena.
- Możesz wstać? – spytała cicho i niepewnie
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...

Ostatnio edytowane przez Asmorinne : 21-05-2008 o 22:24.
Asmorinne jest offline  
Stary 21-05-2008, 22:53   #124
 
Zaelis's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znany
Folken spojrzał na wampirzycę spod wpółprzymkniętych powiek. Był wyczerpany i ranny. Stracił już sporo krwi. Za dużo. Kiwnął głową, nie mogąc się zdobyć na wypowiedzenie chodź tych kilku, prostych słów. Podpierając się wbitym w ziemię mieczem podszedł do trupa. Zabrał jego krótki miecz, swą broń chowając do pochwy i jeden z noży, by zastąpić swój brakujący.
Potem ruszył w las, widząc jak konie uciekając. W lesie chce szybko znaleźć jakiś kij, na którym może się podpierać. Idzie tak szybko jak potrafi, oczywiście jeżeli dziewczyna idzie z nim. Chce dotrzeć jak najdalej tylko może.
 
Zaelis jest offline  
Stary 22-05-2008, 13:50   #125
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
do Folkena Legary i Francesci de Riue

maj, trakt do Mahakamu, Aedirn

Wszystko poszło potwornie, potwornie źle. Kolejni strażnicy padli z waszej ręki, konie pouciekały. Wszystkiemu z oddali przyglądali się ludzie stłoczeni przed bramą Aldersbergu. Nie minie nawet dziesięć minut, a w ślad za wami ruszy pościg. I w końcu was ujmą, albo nawet zabiją. A na domiar złego, na niebie zaczynały zbierać się chmury.

Ruszyliście w las najszybciej jak się dało. Czyli cholernie wolno. Folken słaniał się na nogach, a gdyby Francesca go nie podtrzymywała pewnie by upadł. Kiedy zeszła z niego cała adrenalina, było jeszcze gorzej. Po prostu leciał przez ręce, bardziej opierając sie na znalezionym kiju i ramieniu Liska, niż na własnych stopach. Cały był pokryty krwią, a to z kolei nie ułatwiało życia złodziejce. Zapach posoki był bardzo intensywny, na dodatek tak bliski. Gdyby nie to, że nie dawno Francesca piła, pewnie by się teraz nie opanowała. Choć w Legarze nie zostało już zbyt dużo do wyssania.
Zagłębialiście się w las, jednocześnie kierując się na zachód- jak najdalej od miasta. Każda leżąca kłoda, każde gęste krzaki były przeszkodami ponad siły mężczyzny. Jedynie determinacja, a może i pewność tego że jak was dorwą to koniec, pozwalała mu się poruszać. Po godzinie jednak miał już dosyć, z drugiej strony to i tak cud że dał radę iść tak długo.
Na głowę Francesci spadła konieczność znalezienia jakiejś kryjówki. Zajęło jej to przynajmniej pół godziny, choć upływ czasu był trudny do określenia. Niebo było zachmurzone, pozycja słońca trudna do odczytania. Złodziejka odkryła jednak jakąś jamę w ziemi, z całą pewnością wykopana przez zwierzę, teraz jednak pustą. Zresztą, nawet gdyby właściciel postanowił do niej wrócić, to nie ośmieli się zbliżyć do wampira. Zwierzęta w wielu aspektach są mądrzejsze od ludzi.

(...)

Zaciągnięty do jamy Legara spał, a raczej stracił przytomność. Lisek opatrzyła mu rany na tyle, na ile potrafiła, ale Folken potrzebował pomocy doświadczonego medyka- rany na pewno wymagały szwów.
Pod wieczór sytuacja stała sie jeszcze gorsza- rozpętała się burza. A powszechnie wiadomo, że burza to nie jest coś co się przyjemnie przeżywa w lasach. Wyboru jednak nie mieliście żadnego. Po pierwsze, Folken nie mógł się ruszyć, po drugie opuszczenie lasu tak blisko Aldersbergu było niebezpieczeństwem znacznie bardziej realnym niż piorun. Pozostawało mieć nadzieję, że błyskawica nie uderzy gdzieś blisko was. Z drugiej strony, taka pogoda miała swoje plusy- lało jak z cebra, woda zatrze ślady. Jeśli straż chciała was tropić z psami, to zwierzęta pewnie będą oszołomione przez gromy. No i widoczność była ograniczona. Nie daliście rady umknąć zbyt daleko, lepiej więc żeby się na was nikt nie natknął...

(...)

...I nie natknął, przynajmniej do świtu. Chyba wkradliście się w łaski jakiegoś boga i lepiej, żebyście trafnie wytypowali którego i dali mu hojną ofiarę. A przynajmniej Francesca, bo Folken całkiem możliwe, że podziękuje mu osobiście. Był cały rozpalony, majaczył, w nocy rzucał się przez sen. Teraz trochę sie uspokoił, ale był potwornie blady. Jeśli ktoś się nim szybko nie zajmie, będzie źle. Lisek zdecydowała, że musi zaciągnąć go bliżej traktu i przekonać jakichś podróżnych by udzielili im pomocy. Oby tylko ich rysopisy nie zdążyły stać się popularne.

(...)

Lisek czekała na skraju lasu, Legare zostawiła trochę dalej, ułożonego na mchu. Było już około południa, taszczenie mężczyzny przez chaszcze to nie był wysiłek dla delikatnej kobiety jak Lisek. Oby teraz dobrze wybrała kogoś do pomocy. Z drugiej strony, gdy miała już do dyspozycji swe moce... któż by się oparł jej prośbie?
Po kolei Lisek odrzucała kolejnych przejezdnych. Albo ciągnęli oni do przeklętego Aldersbergu, albo jechali od niego taką grupa, że pewnie ktoś słyszałby w niej o dwójce uciekinierów. W końcu jednak złodziejka zobaczyła obiecującą dwójkę jeźdźców. Kobietę i mężczyznę, pogrążonych w rozmowie i wzajemnych uśmiechach. Zapewne kochankowie, a tacy zazwyczaj częściej zajmują się sobą, niż tym co sie dzieje wokół nich. Poza tym jechali w dobrym kierunku.
Mężczyzna był wysoki, nosił całkiem długie, ciemnobrązowe włosy. Do tego był wyraźnie opalony i ogólnie rzecz ujmując zadbany. Świadczyć o tym może choćby starannie przystrzyżona broda i wąsy.
Kobieta również miała długie włosy, dla odmiany jednak czarne. Ubrana była w dobrze skrojone brązowe spodnie, do połowy uda zakryte wysokimi butami z zamszu, oraz brązowy kubraczek wykonany z drogiego aksamitu,

do Nessy z Thanedd i Derricka Talbitt

maj, trakt do Mahakamu, Aedirn

Teraz, gdy mieliście już załatwione swoje sprawy, konie były wypoczęte, czyste i najedzone, a trakt szeroki i zachęcający- ruszyliście w drogę. A do Mahakamu trochę było, z czego Nessa doskonale zdawał sobie sprawę. Nie tak dawno temu wszak jechała tą samą drogą, tylko w przeciwnym kierunku. Ciekawe czy natknie się na wracającą Celine?
Trakt, co przeczyło słowom Ottona, nie wydawał się wcale taki spokojny. Widzieliście konnych strażników, z bardzo kwaśnymi minami. Chyba coś się ostatnio stało na drodze. Z drugiej strony ruch nie wydawał się jakkolwiek ograniczony. Coś jednak wisiało w powietrzu.

Jadąc, mieliście po prawej las. Wysokie, liściaste drzewa dawały obietnicę cienia i ochłody. Z drugiej strony ściółka była mokra od wczorajszej burzy, więc ci którzy szanowali swoje buty raczej się miedzy drzewa nie zagłębią.
Po lewej, daleko na południu majaczyły wzgórza pasma Carbon, które zwieńczeniem u zachodniego końca była sama góra Carbon: słynna z wyrobów zamieszkujących ją krasnoludów i gnomów.
 

Ostatnio edytowane przez Zapatashura : 22-05-2008 o 14:06.
Zapatashura jest offline  
Stary 31-05-2008, 20:40   #126
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Całus, jakim Nessa obdarzyła go na powitanie sprawił, że Derrick zachwiał sie w postanowieniu natychmiastowego wyruszenia. Dopiero po paru sekundach wypuścił Nessę z objęć.
- Niebezpieczna z ciebie kobieta - powiedział. - Przez moment zastanawiałem się, czy ta trawa jest dość wysoka, by nas zasłonić przed oczami postronnych...
- Jeszcze parę takich przypadków i stanę się nałogowcem...
- Ale z medycznego punktu widzenia to raczej bezpieczny nałóg? - zapytała zatroskana Nessa.
- Medycyna zna różne przypadki - odpowiedział Derrick z uśmiechem. - Wszystko zależy od tej drugiej strony... Z tobą byłaby to sama słodycz...
- Ale lepiej jeszcze zaczekajmy z tym uzależnianiem. Najpierw chcę pieniędzy hrabiego - czarodziejka uśmiechnęła się łobuzersko. - Oczywiście małe dawki nie przeszkodzą nam w podróży. A trawa jest niestety nie dość wysoka.
- Szkoda - powiedział Derrick z autentycznym żalem w głosie.- W takim razie jedźmy.

Za nimi pozostawało miasto, wraz ze swymi mniej czy bardziej pociągającymi atrakcjami, przed nimi rozciągał się szeroki, wygodny trakt. Urocza towarzyszka u boku - czy jakikolwiek wędrowiec mógłby marzyć o czymś więcej?
- Widać do tego stopnia rozpraszasz moje myśli - powiedział w pewnym momencie Derrick - że zapomniałem ci powiedzieć, dokąd jedziemy.
- Druid powiedział, że Lionora to dość stara jak na ludzkie standardy elfka, doświadczona kapłanka swej bogini. Ostatni raz spotkał ją dobre dziesięć lat temu w okolicach gór Mahakamu. Wiemy zatem, gdzie rozpocząć poszukiwania...

Strażnicy, kręcący się po drodze i bacznie oglądający wszystkich podróżnych sprawiali wrażenie jeszcze bardziej gorliwych niż ci w mieście.
Widząc piątego z kolei jeźdźca, który bacznie im sie przyglądał, Derrick nie wytrzymał.
- Stało się coś? - spytał.
- E, panie. Dwójka złodziei spier... - Strażnik zatrzymał się w połowie słowa widząc Nessę. - Znaczy, dwójka poszukiwanych złodziei uciekła z miasta i pozabijała przy tym kilku strażników. Szukaliśmy ich całą noc po lesie, ale deszcz utrudnił sprawę.
- Chodzi o tych, za których głowy wyznaczono nagrodę? Młoda, rudowłosa kobieta w zbroi i wysoki, brązowowłosy ranny mężczyzna?
Strażnik skinął głową.
- Bez nagrody też bym ich z przyjemnością schwytał - wycedził przez zaciśnięte zęby.
Z wyrazu twarzy łatwo było odczytać, co zrobiłby ze schwytanymi, a Derrick w zasadzie niezbyt mu się dziwił...

Gdy oddalili się nieco od strażnika Derrick pochylił się ku Nessie.
- Strażnicy szukają dwójki ludzi... Jedno z nich to młoda kobieta, dwudziestoparoletnia, rudowłosa, zielonooka. Ubrana jest w skórzana zbroję. Posługuje się ponoć sztyletami i jest wysoce niebezpieczna. Jej wspólnikiem jest brązowowłosy mężczyzna w kolczudze, wysoki na ponad 6 stóp. Ma obandażowane lewe ramię i jest ranny w nogę, przez co kuleje. Również wysoce niebezpieczny i uzbrojony po zęby. Jak mówił kupiec, u którego uzupełniałem zapasy ziół zabili strażnika, kilku poranili, a uciekając podpalili karczmę... Ponoć dają po dwieście denarów za ich głowy...
- Po tym, co słyszeliśmy przed chwilą, nagroda pewnie wzrosła... - dodał. - A jeśli trzymają się razem, to pewnie daleko nie zaszli. I z pewnością czekają na samotnego wędrowca...
Rozejrzał się dokoła. I przed nimi, i za nimi gościniec był dość pusty. A oni, przynajmniej na pozór, wyglądali na idealną ofiarę...
Sprawdził, czy broń jest pod ręką...
 
Kerm jest offline  
Stary 31-05-2008, 21:44   #127
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Jechali. Nessa nie odczuwała, że po raz drugi przemierza tę samą drogę. Wydarzenia ostatnich dwóch dni, Derrick obok, perspektywa przygody i zarobku znacząco wpłynęły na jej postrzeganie świata. Czuła jak emanuje dobrocią i życzliwością. Gdyby nie przezorność medyka na pewno nie wypytywała by strażników o przyczyny zamieszania. Mieli złe, zacięte miny i wiadomo, nic miłego do zakomunikowania. Miała ochotę prychnąć lekceważąco kiedy opowiadali o zagrożeniu ze strony zbiegłej dwójki. Właściwie gdyby nie odruch litości, spójrzmy prawdzie w oczy, zupełnie bezpodstawnej, sama zabiłaby aldersberskiego strażnika wczoraj rano. To miasto zarażało atmosferą przemocy i doprawdy cudem udało jej się spędzić tam dwie, tak słodkie doby.
- Ależ Derricku – zaskoczona obserwowała jak mężczyzna odruchowo sprawdza broń – my nie jesteśmy samotnym wędrowcem. I na pewno nie bezbronnym. Młoda, piękna kobieta i ranny mężczyzna – to na pewno jakaś romantyczna historia. – rozpromieniła się
- Poza tym znasz relację tylko jednej strony. A to wyjątkowo podejrzane miasto. Nim do niego wjechałam miałam ochotę rozprawić się krwawo z trzema palantami, to znaczy szacownymi miejscowymi kupcami. Może nawet częściowo mi się udało. Bo samotny dureń w lesie mógł źle skończyć. – opowiedziała Derrickowi przygodę z niedoszłymi gwałcicielami.
Pamiętasz zimne spojrzenie hrabiego? Tak sobie myślę, że prawdziwie wstrętne typy mieszkają zwykle w pałacach. A my się im kłaniamy. Dlatego musze być bogata – dodała stanowczo - Nie lubię się kłaniać.
- Nie uprzedzaj się do tych dwojga nieszczęśliwych uciekinierów.
Dojeżdżali do skraju lasu.
 
Hellian jest offline  
Stary 02-06-2008, 11:25   #128
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
Oparła Folkena o najbliższe drzewo. Przykucnęła obok niego, cały czas sprawdzając jego stan Majaczył coś nieustannie i oddychał ciężko. Francesca pogładziła jego włosy i szepnęła do ucha , ze wszystko będzie dobrze. Sama chciała w to wierzyć, lecz koszmarna noc i pogarszający się stan człowieka, uniemożliwiało jej to.
Zebrawszy siły ponownie pomogła mu wstać i ruszyli dalej. Droga była coraz gorsza, a krzaki gęstsze i paskudniejsze. Odnalazłszy nieduży pagórek porośnięty gęsto mchem, kobieta ponownie ułożyła mężczyznę, aby dać trochę mu odpocząć. Folken zapadł się w miękkim poszyciu i stracił przytomność. Francesca przeklęła paskudnie, to nie miały tak być. Jednak w dalszym ciągu dopisywało im szczęście, okazało się, ze droga jest niedaleko. Kobieta jeszcze raz przykucnęła przy mężczyźnie, przyglądała mu się chwilę i ruszyła w stronę drogi.

Ukryta czekała na odpowiednich ludzi, miała ochotę zaczepić kogokolwiek, lecz nie mogła się aż tak narażać, przyjeżdżający z Aldesbergu mogą znać ich rysopis.
Czekała zniecierpliwiona, spoglądała w miejsce gdzie leżał mężczyzna.
W końcu ujrzała idealnych ludzi, zapewne para...
Wstała raptownie, nie przejmując się już czy wygląda reprezentacyjnie, a nie wyglądała ani trochę. Miała we krwi i błocie cały płaszcz, jedynie kaftanik miała w miarę czysty. Nie mogła zdjąć płaszcza gdyż widać byłoby kawałek bełtu, który w dalszym ciągu tkwił jej między żebrami.
- Przepraszam potrzebuje pomocy!! – krzyknęła i podbiegła do jeźdźców, rzucając urok bez wahania, nie mogła sobie pozwolić na jakikolwiek błąd.
- Mój towarzysz jest ciężko ranny! Pilnie potrzebuje pomocy! Jest niedaleko...Proszę o pomoc...– tylko czekała aż oboje zejdą z koni i pójdą za nią, aż się sama sobie zdziwiła, ze nie musiała grać.
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...
Asmorinne jest offline  
Stary 03-06-2008, 12:00   #129
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Derrick o mały włos spadłby z siodła, gdy Sadza nagle stanęła dęba. Tylko lata wprawy sprawiły, że utrzymał się na końskim grzbiecie.
Poklepał uspokajająco Sadzę po grzbiecie, a potem zeskoczył na ziemię. Dziwne pragnienie udzielenia pomocy sprawiło, że ledwo znalazł się na ziemi ruszył w stronę krzaków, z których wyszła prosząca o pomoc dziewczyna. Po dwóch krokach uświadomił sobie, że nie wziął swojej torby, bez której niewiele mógł zdziałać. Odwrócił się i... złapał powietrze.

Sadza ruszyła przed siebie z prędkością świadczącą o tym, że należycie wypoczęła w aldesbergskiej stajni, a droga z miasta nie wpłynęła negatywnie na zapas jej sił.
Kątem oka Derrick dostrzegł, że Nessa zdołała zatrzymać swego wierzchowca, który najwyraźniej zamierzał towarzyszyć Sadzy w drodze do Mahakamu.
Czarodziejka zaczęła mówić coś o wilkach, ale Derrick nie bardzo ją słuchał. Torba z medykamentami zdawała mu się teraz najważniejsza.

- Trzeba ją złapać - powiedział wskazując kierunek, w którym pobiegła Sadza. - Tam są opatrunki i leki...
Widząc, że rudowłosa dziewczyna wpatruje się w niego z dziwnym wyrazem twarzy wyjaśnił:
- Jestem medykiem. Jeśli chcesz, żebym komuś pomógł, to musisz ją sprowadzić z powrotem. My - wskazał na Nessę - zajmiemy się twoim towarzyszem.
Chęć pomocy walczyła w nim z rozsądkiem.
- Pokaż nam, gdzie on leży, a potem przyprowadź mojego konia. Bez tego nic nie zdziałam...

Potrzeba udzielenia pomocy zwyciężyła. Nie czekając na odpowiedź ruszył w las. Był pewien, że ranny leży gdzieś niedaleko. I nie bardzo rozumiał, czemu nie może go znaleźć.
 
Kerm jest offline  
Stary 03-06-2008, 12:23   #130
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Na słowa rudowłosej Nessa natychmiast zeskoczyła z konia.
- Oczywiście, że pomożemy. Prawda Derricku? – odwróciła się w stronę towarzysza.
To zadziwiające, ale nie mogła oderwać od kobiety wzroku. >>> Niezwykle romantyczna historia<<< myślała podekscytowana i pewnie dostałaby z ekscytacji rumieńców, gdyby nie dziwne zachowanie Ogara. Koń prychał i potrząsał srebrzystą grzywą.
Spłoszona klacz medyka zaczęła uciekać.
- Wilki? – zapytała Derricka. – Tu muszą być wilki. - Żmijka z powrotem wskoczyła na koń i zaczęła wykonywać skomplikowane gesty
- Zaraz to sprawdzę.
- Nic, żadnego niebezpieczeństwa – powiedziała po chwili – Teraz to naprawdę zaczynam się martwić - spojrzała nową towarzyszkę, z którą zostawił ją Derrick. Zostawił ją. Coś tu było nie tak , choć za nic nie mogła zgadnąć co.
- Złapię Sadzę.
Nie było to trudne bo po przebiegnięciu kilkuset metrów Sadza zatrzymała się. Nessa wracała powolutku próbując nazwać nurtujące ją wątpliwości. Na skraju lasu konie znowu zaczęły zachowywać się niespokojnie.
>>> Myśl głupiutka czarodziejko, co jest grane?<<<
- Derricku! – zawołała w las
 
Hellian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172