Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2008, 15:19   #28
johnkelly
 
Reputacja: 1 johnkelly nie jest za bardzo znanyjohnkelly nie jest za bardzo znany
- Tedy ruszajmy, waszmościowie, bo nocka blisko a kawałek drogi przed nami! - Pan Sosnowski dosiadł konia i pierwszy ruszył. Kawalkadę zamykał Józwa dziwnie starający się nie wchodzić swemu panu w oczy.
Jechali a słońce, grzejąc ich w plecy, z wolna zapadało się za widnokręg sprawiając, iż zdało się, że Brochów i Sochaczew niczym po najeździe ordy w płomieniach piekielnych stoją rozświetlających cały zachód. Po pół godzinie minęli Żelazową Wolę, po dalszej godzinie Kampinos coraz rzadziej mijając innych podróżnych. Słońce tymczasem całkiem już zapadło podświetlając tylko czerwienią chmury. Z wolna mgły się podniosły.
Po dalszej godzinie jazdy dotarli do Leszna gdzie podle kościoła skręcili na trakt ku Błoniu. Po jakiej pół godzinie dotarli do Białut i dworu mości Sosnowskiego.
- Mości panowie! To i koniec naszych peregrynacji! - Zsiadł z konia i zastukał w bramę. Ta po chwili rozwarła się cicho i zza niej dwóch zbrojnych pachołków wyjrzało. Mości Sosnowski gestem zaprosił swych towarzyszy do środka i na boku rozmówił się chwilę ze starszym z pachołków.
- Waszmościowie. Jako, że noc już głęboka a my strudzieni drogą to zapraszam waszmościów na poczęstunek lekki a ugoszczę jak należy, po szlachecku, waszmościów rankiem. Z panią Kucińską gorzej jest tedy przez wzgląd na nią jutro waszmościów jej przedstawię co, jak tuszę, waszmościowie ze zrozumieniem przyjmiecie. - Z jego głosu i oblicza troska wyzierała. Wraz konie koniarczyk z młodszym z pachołków odebrali i do stajni powiedli a pan Sosnowski poprowadził swych gości do świetlicy, gdzie jego gospodyni, istny herod baba, wraz na stole postawiła kilka flasz węgrzyna, zimną pieczeń i kilka kapłonów.
 
johnkelly jest offline