Hans Meier
Stałeś patrząc na budynek, w którym stali niemieccy snajperzy. Patrzyłeś z nadzieją. Wszyscy Twoi żołnierze schowali się gdzie tylko mogli. Prócz dwóch piechurów z miotaczami ognia i dwoma szeregowymi nikt nie zginął. Nie próbowaliście odpowiedzieć ogniem, od razu przywarliście do ziemi i czym prędzej schowaliście się w bezpiecznie miejsce. W oknach budynku pojawili się snajperzy. Nikt nie strzelał. Znów zapanowała cisza. Wyczekiwanie na pierwszy ruch, pierwszy błąd. W całym tym zamieszaniu nie wiedziałeś co zrobić, trzeba ostrożnie przyprowadzić żołnierzy, którzy są z obu boków magazynu, teraz skryci za gruzem. Poczułeś się bezradny. W jednej chwili gdy gorączkowo myślałeś nad kolejnym ruchem, spostrzegłeś kątem oka Fritza, który zdjął hełm, załozył na lufę Mausera i powoli począł wysuwać hełm za ściane budynku. Gdy hełm wyjrzał zza ściany rozległy się strzały, zewsząd, dosłownie z każdej przeciwnej do was strony. Niestety pierwszy strzał strącił już hełm. Niemalże natychmiastwo z budynku za wami rozległ się ogień, żołnierze wychylili się z okopów, i strzelali ogniem zaporowym. "Teraz albo nigdy.."- pomyślałeś i natychmiastowo zawołałeś żołnierzy po imieniu. Odległości między wami były dość małe, natychmiast usłyszano Twoje wołanie, a szeregowny, nisko na kucaka przybiegli za ścianę magazynu. Uśmiechnąłeś się do Fritza: -Znakomita decyzja Fritz- on w odpowiedzi zasalutował. Tętno opadło, ogień chwilę później ustał. Miałeś powód do zadowolenia, plan B poskutkował.
Niestety - trzeba iść dalej, magazyn jest do zdobycia. Zawołałeś do wszystkich komandosów, zebraliście się w koło, czas na rozkazy.. Juri Pawlov
Wsiadłeś z powrotem do jeepa. Tam także zmieniłeś mundur: -To się nazywa ubranie, znacznie cieplejsze, wygodne-nie to co te szmaty..
Kierowca tylko kiwnął głową i powoli ruszył samochodem. Reszta 'podróży' minęła w ciszy, dosyć szybko dojechałeś znów na miejsce pobytu swojej ekipy. Nie wierzyłeś własnym oczom. Jedna duża kolumna żołnierzy stała przed budynkiem. Widocznie informacje dotarły tutaj szybciej niż Ty. Gdy wysiadłeś, a samochód już odjechał wszyscy jak na komendę (której nie było) zasalutowali. Poczułeś się dumnie, wreszcie coś osiągnąłeś. Chwila ta nie trwała długo. Gdzieś daleko słuchać było strzały i odgłosy walki, cały ten hałas już nie był Ci obcy, przywykłeś. Zgodnie z rozkazem trzeba wybrać najlepszych i ruszać, zabijac na froncie. Podszedłeś bliżej szeregu i obszedłeś, patrząc każdemu snajperowi w oczy. Trzeba wybrać.. Iwan Rykov
Obrałeś sobie dosyć dziwne miejsce jak na snajpera. Wszystkie odgłosy były tutaj bardzo przytłumione, a w hali zupełna cisza. Wszyscy czekali... Usiadłeś pod ścianą, było bardzo zimno, nawet jak na sierpień. Dlugie chwile oczekiwania bardzo Cię denerwowały, usiadłeś wygodniej, zamknąłeś oczy... -..waj Iwan! Co Ty tu robisz?- ktoś wrzasnął. Przejechałeś dłonią po twarzy, tak..zasnąłeś, a takiej pobudki za nic nie oczekiwałeś. Nad Tobą stał Sasha. Znałeś tę twarz, zdarzało Wam się razem wypić, oczywiście był snajperem z Twojej kompani. -Co..? - wymamrotałeś, zdenerwowany całą sytuacją, -Po jakie licho siedzisz tutaj, wstawaj szybko! Za mną do wieżowca... Sasha stał już przy małych stawych drzwiach. W gruncie rzeczy miał rację.. |