Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2008, 17:47   #7
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Karczmarz przyniósł po nieco dłuższej chwili kufle z piwem, i tylko i wyłącznie metalowe kufle, kubka żadnego nie było. Oprócz tego brakowało również ciepłego piwa dla Elhana i kurczaka. Widząc nieco jego zirytowaną minę właściciel przybytku "Smoczy Łeb" szybko wyjaśnił, że piwo już się grzeje, z
potrawą jest zaś podobnie... . Reakcja pozostałej klienteli mocno już powróciła do względnej normalności, nadal jednak ktoś co pewien czas zerkał w waszą stronę, a to ciekawskim spojrzeniem, ale też i nieco chłodniejszym wzrokiem. Miejscowi zebrani przy stołach gawędzili na przeróżne (i według was wyjątkowo nudne) tematy, nic ciekawego się więc nie działo, ani nie "wpadło wam w ucho". Szaded zadawał pytania, pozostawało jednak kwestią sporną kogo pytał, czy was, czy karczmarza, czy po prostu gadał sam do siebie. Karczmarz nic mu nie odpowiedział, być może nie słysząc tych pytań, a może i nie chciał ich słyszeć. Przed paroma minutami przez główne drzwi gospody wyszedł na oko dwunastoletni, czarnowłosy smark, by zaprowadzić wasze rumaki do stajni, teraz zaś wrócił nieco roztrzęsiony. Syn karczmarza popędził prosto do swego ojca, mając pewien problem, co starał się w miarę cicho wyjaśnić, jego dyskrecja na nic się jednak zdała poprzez nastawienie rodzica i usłyszeliście wiele z tej rozmowy.

- Co tam jest?? - Nie dowierzał karczmarz mówiąc odrobinkę za głośnym szeptem - Pies z siodłem??. Warczy na ciebie bydlę i nie da się do stajni wprowadzić?. Czekaj no, pogadam z nimi... .

- Szanowni panowie - Mężczyzna wtrącił się w popijanie piwka - Tam na dworzu, jest... jest... - Łysawy jegomość szukał chyba odpowiedniego wyrazu, by czasem nie zarobić w pysk - ... jest taki niezwykły wierzchowiec, mały dosyć, i warczy, czy mógłby szanowny pan pomóc memu synowi wprowadzić go do stajni, dzieciak się boi - Karczmarz nerwowo wykręcał sobie paluchy, rozglądając się po całej grupce i nie będąc do końca pewnym, kto przyjechał na psie wierzchowym. Ci z miastowych zaś, którzy siedzieli tuż przy oknach na ulicę, słysząc te słowa i spoglądając na "wierzchowca" przed gospodą starali się z całych sił nie ryknąć gromkim śmiechem. Klnący pod nosem Milo podniósł się po chwili od stołu... .

~

W końcu zjawiło się podgrzane piwo i kurczak, niesione prosto z kuchni przez rudowłosą dziewoję. Podchodząc do stołu zasiadanego przez licznych mężczyzn oblała się mocnym rumieńcem, niezwykle kontrastującym z jej włosami.
- Oooto jadło i napitek - Zająknęła się speszona waszymi spojrzeniami i postawiła wszystko na środku stołu, najwyraźniej nie mając pojęcia kto dokładniej zamawiał. Przez drobną chwilkę, krótką niczym mrugnięcie okiem, spojrzała ona na Blajndo, oblewając się jeszcze większym rumieńcem. Nie czekając na nic więcej, szybko okręciła się na pięcie, pędząc jakoś tak wyjątkowo już do kuchni, i o mało nie rozbijając sobie nosa o prowadzące do niej drzwi.



Siedząc więc i popijając nawet dobry i lekko chłodny trunek wasze myśli skierowały się w stronę dalszej podróży. Można by w tej dziurze przenocować, jutro uzupełnić zapasy i ruszyć dalej ku upragnionemu bogactwu, w końcu byliście tu tylko przejazdem i nic, ani nikt was nie trzymał w tym nudnym miasteczku. Wizja kopalń pełnych klejnotów, a i może jakiś zapomnianych, ukrytych skarbów czy też magii pozostawionej przez chociażby Krasnoludy była naprawdę dobrą motywacją do pchania się coraz bardziej i bardziej na północ, w kierunku Wielkiego Lodowca i coraz zimniejszych klimatów... .

~

Już przy trzeciej rundce złocistego napoju i jakąś niecałą godzinę później, drzwi gospody dostarczyły kolejnej "rozrywki" przebywającym w środku osobom. Wkroczyła przez nie zbrojna kobieta w towarzystwie czterech strażników.
- Pozdrawiam wszystkich! - Odezwała się głośno, otrzymując pomrukliwe odpowiedzi od podpitych miastowych. Następnie nic sobie z tego nie robiąc i po szybkim odszukaniu wzrokiem skierowała swoje kroki prosto do waszego stołu. Nieco starsza, nawet ładna, o jasnych włosach i z symbolem Helma na napierśniku, widać że była pewna swego.

- Witam was podróżni w imieniu burmistrza Lance, zwę się Mara Bersk, jestem dowódcą straży miejskiej i przedstawicielką prawa w naszym mieście. Burmistrz chciałby się z wami spotkać, wątpię jednak by dziś to nastąpiło. Informuję więc was obcy.. - ciągnęła swój wywód, a słowo "obcy" zdawało się was nieco mocniej niż normalnie kłuć po uszach - ... że jesteśmy spokojnym ludem i nie lubimy w Rath żadnych burd, złodziejstwa i tym podobnych. Jeśli chcecie zostańcie ile tylko tego zapragniecie, nie wchodźcie jednak w drogę prawu. Doniesiono mi również, że jeden z was, dziwny, mały stworek, próbował dobrać się do kotów. Wiedzcie więc, iż są one dla nas bardzo ważne, radzę więc zostawić je w spokoju, inaczej możecie trafić do naszego lochu. Mamy tu już wystarczająco problemów i bez pomocy przyjezdnych.

Zdecydowanie zbyt pewna siebie. I do tego nieco nawiedzona?. A więc Paladynka??.

Czterej strażnicy spoglądali wzrokiem pełnym cierpienia na stojące na stołach kufle z piwem, Mara czekała zaś co jej odpowiecie. Ta dziura zwana Rath coraz mniej się wam podobała, chociaż i pojawiło się kilka informacji wywołujących niezdrową ciekawość... .
 

Ostatnio edytowane przez Buka : 30-05-2008 o 17:53.
Buka jest offline