Widząc przyniesiony kufel, pełen zimnego "napoju", chłopak uśmiechnął się szeroko po czym, bez zastanowienia podniósł go w górę:
- Na zdrowie! - zwracając się do kompanów wziął porządnego łyka.
- Mmmm - zamruczał z zadowoleniem i wziął kilka kolejnych, głębszych łyków... po chwili większa połowa kufla była już pusta.
- Achh, tego mi było trzeba - odsapnął znów się uśmiechając, przy czym obejrzał sobie kufel już dokładniej.
- Hm, ciekawe... - wzrokiem zrobił szybki rekonesans wokoło - Metalowe wszystkie... - pomyślał bez większych emocji - Ach, co mi tam, najważniejsze że jest dobre. - uśmiechnął się raz jeszcze.
Po rozmowie karczmarza z chłopakiem, jedyne co zawitało na jego twarzy to kolejny uśmiech. Zajrzał pod stół i rzekł do włochatego przyjaciela:
- Nie martw siÄ™ Wherkens, zagadam go raz jeszcze.
- Szefie! - zawołał, przy czym z dziwnym uśmieszkiem spojrzał na karczmarza - Zapomniał pan chyba o mym koledze pod stołem... Go też suszy - uśmiechnął się szerzej.
Popijając już znacznie mniejsze łyki zauważył rumieńce, przybyłej przed momentem, czerwonowłosej dziewczyny. Spojrzał na nią wciąż maczając nos w kuflu, przy czym zmrużył oczy jakgdyby odwzajemniając uśmiech. Gdy dziewczyna się oddaliła rzekł do towarzyszy:
- Całkiem przyjemna, co? - zmrużył znów oczy uśmiechając się nadal - Dawno nie było na kim oczu zaczepić. - zaśmiał się lekko i dokończył pierwszy kufel.
Sącząc drugi kufel, przerwał chwile ciszy przy stole:
- To co panowie? Zabawimy tu dłużej czy jak? Bo tak po prawdzie mi tam aż tak się nie pali do poszukiwania tych świecidełek... chociaż... - zajrzał do sakiewki - no, nie jest najlepiej z funduszami...
Po kilku chwilach dokończył swój "wywód":
- W sumie mi to tam jedno, zostawię Wam tę decyzję... Wypiję jeszcze kilka i chyba walnę się spać. - Stwierdził krótko i zasączył znowu trunku.
Obserwując wejście straży ze zbrojną kobietą na czele, wybałuszył lekko oczy nic nie mówiąc. Po wysłuchaniu paladynki i opinii Elhana, zerknął na resztę towarzyszy i w końcu też się odezwał:
- Jest tak jak powiedział nasz kompan, jeśli będzie trzeba to pewnie i pomożemy, choć raczej sami się pchać nigdzie nie będziemy. W końcu, jak to mawiają w moich stronach: "Nic na siłę!" - uśmiechnął się nieznacznie i przechylił znów kufel. |