Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-05-2008, 13:23   #10
Thanthien Deadwhite
 
Thanthien Deadwhite's Avatar
 
Reputacja: 1 Thanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumny
Siabo ocknął się z rozważania różnych myśli. Był w jakiejś karczmie to było pewne. Nawet nie wiedział jak się tu znalazł. Wszystko ostatnio robił mimochodem. Był nieobecny. Podążał tylko za nowymi kompanami. Rozejrzał się dyskretnie.
Ciekawe. Jak ostatnim razem byłem w takim przybytku, to wykonywałem samotną misję. A teraz? Siedzę sobie przy - spojrzał na kufel z trunkiem, który ktoś postawił przed nim - siedzę przy piwie w dość szczególnym towarzystwie.

Rozejrzał się po towarzyszach. Wędrował z nimi dość długo a jednak nie poznał ich zbyt dobrze. Nie byłe pewny nawet ich imion. Czasem tylko przyglądał im się dyskretnie, ale tylko wtedy gdy nie rozmyślał. A nawiasem mówiąc, praktycznie cała podróż mijała mu na rozmyślaniu o przeszłości. Zastanawiał się czy są jakieś wieści o Kynadii. Mimo, iż obiecał sobie dać spokój na jakiś czas z tą zdrajczynią, nie potrafił przestać o niej myśleć. Co miał na to poradzić? To było jego życie.
Jestem na urlopie. Mam odpocząć od tej sprawy! - napomniał się w myślach- Może zamiast siedzieć cicho jak snob, odezwiesz się do swojej nowej drużyn?

Siabo przeciągnął się na krześle. Chciał się odezwać do kogoś, ale zamiast tego znowu zatopił się we własnych myślach. Z tą tylko różnicą, że myślał teraz o tych, którzy siedzieli wraz z nim przy stoliku. Elfi wojownicy? Nie wiedział co o nich myśleć, ale wnioski były aż za łatwe do wyciągnięcia. Spodziewał się, że w pojedynku szermierczym bądź łuczniczym roznieśliby go w chwilę, ale umysły mają słabe. Dobrze było mieć kogoś takiego przy sobie w trakcie walki. Walki? Jakiej walki - uśmiechnął się do siebie.

Półelf. Jego imię Siabo nawet pamiętał. Blajndo. Czarodziej zwrócił na niego uwagę, gdyż widział w nim młodszego siebie. No oczywiście poza faktem, że ja bawiłem się Sztuką, a on na takiego nie wygląda. Ten chłopiec jeszcze nic nie wie o życiu. Myśli, że cięty dowcip uratuje go przed cierpieniem. Też tak myślałem. Przynajmniej do czasu gdy nie zginęła Ishvin. Ishvin..ta mała kelnereczka była do niej podobna. Tak mi jej brakuje... - czarodziej odrzucił od siebie te ponure myśli. Spojrzał na niziołka. Lubił go i to nawet bardzo. Zwłaszcza za język, którym się posługiwał. Taki prosty i niewinny. Przynajmniej nie robi z siebie kogoś, kim nie jest. - podsumował Siabo.

Następnie jego rozmyślania spoczęły na osobie kobolda. Umyślnie nie patrzył na niego, gdyż zdążył już zauważyć, że mały stwór nie lubi takich spojrzeń. Iluzjonista nie miał pojęcia co myśleć o Harkhu. Czytał trochę o jego gatunku, trochę też słyszał. Postanowił jednak nie oceniać go po pozorach. Pozory wszakże mylą. Nauczyła go tego Kynadia...
Jeszcze go wybadam, czy jest zwykłym szkodnikiem, czy może przyjacielem.
Jeszcze większą zagadką dla Siaba był "pan" kobolda. O tym człowieku nie wiedział nic, nie wiele się domyślał i jakoś nie przychodziły mu do głowy żadne mądre wnioski. Może właśnie dlatego, bardzo się nim interesował. Muszę się czegoś o nim dowiedzieć. Wiedza. Muszę posiąść wiedzę na temat tego człowieka. Podróżuję wraz z nim, toteż nie mogę żyć w niewiedzy. W końcu to właśnie wiedza, jest najsilniejszym i najgroźniejszym orężem. Wszakże to wiedza uczyniła mnie tym kim jestem. A niewiedza zrobiła ze mnie wrak człowieka. Gdybym w odpowiednim czasie posiadał odpowiednią wiedzę, to pewnie teraz żyłbym jako wioskowy czarodziej, gdzieś daleko stąd. Miałbym żonę i dzieci. Wiódł bym sielankowe życie pełne spokoju i harmonii. Widać Mystra miała wobec mnie inne plany. Jakie? No cóż, jako ucieleśnienie Splotu, chce żeby każdy adept magii rozwijał swe uzdolnienia. A jak ja miałbym to robić gdyby moim jedynym celem w życiu, było wychowywanie dzieci i zarobek na dom? - myśli napływały do maga niczym wezbrana rzeka.

W czasie gdy potok myśli płynął przez jego umysł, ci, których roboczo nazywał "swą drużyną" zdążyli wdać się w dialog z jakaś kobietą w zbroi. Skąd ona tu? - zastanowił się szybko Siabo czując narastający gniew - Szlag! Szlag! Szlag! Jeśli tak będę się zachowywał cały czas, to zginę zabity przez jakiegoś oprycha w ciemnej uliczce. Dość z tym! Muszę znowu być sobą. Muszę zachowywać się jak czarodziej-szpieg, którym jestem!

- Jest tak jak powiedział nasz kompan, jeśli będzie trzeba to pewnie i pomożemy, choć raczej sami się pchać nigdzie nie będziemy. W końcu, jak to mawiają w moich stronach: "Nic na siłę!"- powiedział Blajndo. Wszyscy z jego drużyny sprawiali wrażenie dobrych osobników.
Ciekawe, czy faktycznie wszyscy mają takie krystalicznie czyste charaktery, czy tylko grają?
Gdy jego towarzysze powiedzieli co chcieli, Siabo postanowił się wtrącić, czym pewnie nie jedną osobę zaskoczył - W końcu, ostatnio bardzo mało używałem aparatu mowy. - stwierdził w myślach Laumee Harr po czym powiedział:
- Szanowna Pani. Jesteśmy tylko strudzonymi wędrowcami i nie szukamy kłopotów z prawem. Jeśli nikt z mieszkańców miasta nie będzie chciał zrobić nam żadnej krzywdy, to my tym bardziej nikomu, świadomie krzywdy nie wyrządzimy. Chyba nie ma nas pani za rzezimieszków, prawda? Za to wielu z nas szuka sposobności by zdobyć chwałę, a także możliwość zarobku. Ja ze swej strony pragnę powiedzieć, że jeśli miasto ma jakieś kłopoty, w których cierpią niewinni, to ja jestem gotów by pomóc. Nikt nie powinien cierpieć, zwłaszcza gdy jest zwykłym, praworządnym mieszczaninem. - zakończył swą krótką przemową lekkim uśmiechem i skinięciem głowy w stronę kobiety.

Ciekaw był czy owa pani wyglądająca na Paladynkę bądź kapłankę Helma powie im jakie kłopoty ma miasto. Czy im zaufa? Siabo by nie zaufał. Nauczył się nie ufać nikomu, chyba, że mógłby z całą pewnością powiedzieć - "ten oto człowiek poszedłby za mną w otchłań!". Aktualnie niestety nie znał zbyt wielu takich osób. Miał jednak nadzieję, że kogoś takiego pozna.
 
__________________
"Stajesz się odpowiedzialny za to co oswoiłeś" xD

"Boleść jest kamieniem szlifierskim dla silnego ducha."

Ostatnio edytowane przez Thanthien Deadwhite : 01-06-2008 o 10:34. Powód: Błędy:/ tekst poprawiony toteż czytać od nowa
Thanthien Deadwhite jest offline