Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-05-2008, 13:29   #14
behemot
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu
Mam takie zupełnie hipotetyczne pytanie, czy gdybym przypadkiem zakładał sesję o ghulach to byliby jacyś chętni. założenia są poniżej. Termin realizacji to około wakacji (jeszcze odległy) ale zastanawiam się czy warto nad tym myśleć i planować.

Co do mojej wizji ghulowatej sesji:
1. Gracze wcielali by się w grupę wyzwolonych ghuli, czyli takich które kiedyś miały panów, ale uciekły, albo ich zabiły. Ghule były by z kategorii: specjalista, faworyt lub majordomus (żadnych bezmózgich ochroniarzy) czyli raczej osoby, które kombinują niż wpadają i robią rozwałkę (miłośnicy wpadania z shotgunem mogą czuć się zawiedzeni). Miejscem gry byłoby europejskie miasto (aktualnie w kręgu zainteresowań: Kijów, Berlin, Wilno, Wrocław, Sztokholm, Praga). Fabuła kręciła by sie wokół zdobycia krwi (realizacji większego kontraktu) a przynajmniej oficjalnie bo naprawdę to... Metody zdobywania cennej Vitae były by dość zróżnicowane od polowania na inne Ghule czy nieświadomych trzynastopokoleniowców na kontraktach kończąc. Ze względu na specyfikę bWoD (czyli mojej wizji Świata Mroku) o wiele częstsze (i gwarantujący choć odrobinę dłuższą egzystencje) byłby kontrakt, czyli wykonanie pewnej pracy na rzecz wampira w zamian za krew, pracy najczęściej mało przyjemnej, bezpiecznej, legalnej etc. Jeśli pojawiła by się wola wśród graczy, to grupa miała by silny motyw magiczny i okultystyczny (statyczna magia).
2. Ghule wcale nie miały by klawego życia, przede wszystkim nie poszukują one krwi, dlatego że Toreador z dziewiątego pokolenia ma bogaty bukiet i doskonale pasuje do kuchni śródziemnomorskiej, ale dlatego że picie vitae uzależnia mocniej niż jakikolwiek narkotyk. Bycie ghulem to nałóg. Do tego stopnia, że próba odstawienia prowadzi do szału i szaleństwa (oraz innych nałogów). Do tego poruszają sie w świecie drapieżników i nie jest określone kto będzie myśliwym a kto kolacją. A najlepsze jest to że ghul też człowiek z całym swoim biologicznym, metafizycznym i emocjonalnym dobrodziejstwem. Boi się jak śmiertelnik, kocha jak śmiertelnik, krwawi i umiera jak śmiertelnik. (no dobra umieranie zajmuję mu troszkę dłużej)
3. Na poziomie metagry mam w myślach krótką przygodę, raczej na zobaczenie jak to jest być ghulem niż na jakąś dłuższą kampanię. Też nie mam chęci nadymać się na kopanie graczy w jakiekolwiek miejsca (co nie znaczy że będzie miło, łatwo i przyjemnie), też nie zamierzam traktować Ghoul:Fatal Addiction i podstawki jako prawdy objawionej. Ot niby ten sam świat mroku, ale z perspektywy obiadu.
 
__________________
Efekt masy sam się nie zrobi, per aspera ad astra

Ostatnio edytowane przez behemot : 01-06-2008 o 01:45.
behemot jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem