Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-05-2008, 15:57   #87
Markus
 
Markus's Avatar
 
Reputacja: 1 Markus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znany
Dziewięć Piekieł Baatoru
Maladomini - Rezydencja Lady Tunridy


Po raz kolejny w czasie tego spotkania, Sephiroth był zaskoczony. A bardzo tego nie lubił. Zawsze wolał wiedzieć na jakim gruncie stoi albo raczej nad jakim się unosi. Natomiast odpowiedzi jego „współpracowników” całkowicie pozbawiły go tej wiedzy. Spodziewał się, że zarówno Euxin, jak i Alsenuemor, natychmiast zaprotestują przeciw wciąganiu Celestii w ich plany. Istniało z tysiąc powodów dla których należało tego nie robić. W końcu spiskowcy już teraz mieli całą masę problemów, z którymi nie do końca sobie radzili, a na dodatek Najwyższy Egzekutor proponował wciągnięcie w to niebian.

Sephiroth spodziewał się gwałtownego i bezdyskusyjnego sprzeciwu, co w pełni łączyłoby się z jego dalszymi planami, umożliwiając tym samym postąpienie o krok dalej na drodze do zdobycia tronu Canii. Owszem, na razie spiskowcy byli od tego bardzo odlegli, ale Naczelny Egzekutor na swój własny, szalony sposób, kroczek po kroczku wciąż się zbliżał do władzy. Szalony, ponieważ nikt nie potrafił zrozumieć jak dziwnymi torami poruszają się myśli Sephirotha... Bynajmniej taką miał nadzieje sam Egzekutor. Jednak sprzeciwu, na który czekał nie było, a zamiast tego rakszasa i Euxin zaczęli zadawać pytania o konkrety.

- Masz na myśli jakąś konkretną osobę, czy też będziemy musieli dopiero poszukać odpowiednio nierozgarniętego paladyna, bądź Łaskobójcę, który nieświadomie zagra rolę pośrednika między nami, a Celestią?

- I co ważniejsze, czy masz jakąś konkretną propozycję co moglibyśmy z tego mieć? Jeśli to jest jedynie na poziomie „coś”, to lepiej zapakować skrzydlatego do jakiegoś kryształu i zająć się nim w czasie, gdy będzie na to pomysł.


Czarna szata tkwiła całkowicie nieruchomo, wpatrując się gdzieś w jeden przedmiot. Choć obiekt ten znajdował się w pokoju gladiatora, to jednak Naczelny Egzekutor patrzył gdzieś dalej, jakby chciał przebić spojrzeniem przedmiot, ścianę i zajrzeć do następnej komnaty. W innej sytuacji, Sephiroth byłby pewien, że ta dwójka czyta w jego myślach. Jednak to było niemożliwe... niewykonalne. Nie mogli znać planów Egzekutora, więc albo to wszystko stanowiło zwyczajny przypadek albo Sephiroth nie docenił inteligencji i przebiegłości swoich towarzyszy.

W końcu Sephiroth podjął decyzje, polegającą na tym by brnąć w to dalej. Przy odrobinie szczęścia Euxin i Alsenuemor zrozumieją, że plany Egzekutora są zbyt ryzykowne i przeciwstawią się czarnej szacie. I właśnie na to liczył Sephiroth.

- Tak, konkrety. Wpierw zacznę od mojej propozycji na cel naszego małego podstępu. Chciałbym wam zaproponować kandydaturę pewnej kobiety znanej jako Verissa Salwener. W ramach ciekawostki powiem, że słowo „salwener”, to jedynie jej przydomek, oznaczający „Służkę”, albo dokładniej „Tą, która służy”. Tą istotę wywodzącą się z rasy ludzi obserwuje już od dłuższego czasu, ze względu na pewien... sentyment. Powiedzmy, że urodziła się na planie, z którego pochodzę i miałem okazje spotkać ją parę razy, choć ona zapewne mnie nie pamięta. Nie w... postaci, w której aktualnie się znajduję. Wracając jednak do właściwego tematu. Podejrzewam, że szczegółowa historia dziewczyny nie jest dla was interesująca, więc postaram się ją streścić do najważniejszych, z naszego punktu widzenia, wydarzeń z jej życia. Najważniejsze jest to, że wychowywana się pośród młodych mężczyzn szkolących się na paladynów w jednym z tamtejszych klasztorów, na którego potrzeby zaadoptowano jedną z twierdz granicznych. Sama Verissa ze względu na swoją płeć nie odbywała szkolenia, a do jej obowiązków i zadań należały typowo kobiece czynności. To właśnie wtedy ją spotkałem po raz pierwszy, gdy przybyłem do zakonu załatwić kilka spraw w imieniu mojego poprzedniego pana. Wyczułem w niej dziwne rozgoryczenie i... gniew. Zaskoczyło mnie to na tyle, że postanowiłem poddać ją małej próbie. W czasie mojego krótkiego pobytu w twierdzy, doprowadziłem do tego, że Verissa stała się obiektem drwin ze strony tych młodych, ludzkich głupców, którzy myśleli, że umiejętności trzymania miecza czyni z nich wojowników. Z rozbawieniem obserwowałem jak w dziewczynie rośnie nienawiść, aż w końcu któregoś dnia rzuciła się z gołymi rękoma na jednego z drwiących z niej młodzików. Oczywiście nie miała szans z silniejszym i bardzie doświadczonym przeciwnikiem. Została pokonana i upokorzona, a jej poczucie własnej wartości praktycznie przestało istnieć. Miałem nadzieje, że zdałam wykorzystać sytuacje i pozyskać dla siebie jej duszę w zamian za pomoc w zemście na jej prześladowcach. Niestety, ale nie udało mi się, ponieważ zostałem ponownie wezwany do Piekła. Natomiast na tym Planie Materialnym wybuchła wojna, która doprowadziła do podziału w zakonie. Część paladynów odpowiedziała się za biernością, inni za walką o ludzkie życie. Verissa stanęła po stronie tych drugich i tak, ta zupełnie niedoświadczona i pozbawiona umiejętności dziewczyna ruszyła na wojnę. Zaprawdę to cud, że przeżyła, ale akurat to nie jest teraz istotne. Ważne jest to, że w czasie wojny Verissa zyskała okazje do zemsty. Jeden z jej dawnych prześladowców został ciężko ranny w czasie bitwy, a dziewczyna dysponowała eliksirem, który zabrała po którejś z bitew z ciała jednego z wrogich dowódców. Lecznicza mikstura mogła uratować życie mężczyzny, ale Verissa po prostu patrzyła jak ten umiera. Później dziewczyna zdezerterowała i odeszła, gdy okazało się, że śmierć tego człowieka wcale nie przyniosła jej ulgi. A teraz... teraz szuka odkupienia za swoje czyny. No cóż... cel jej poszukiwać tylko dowodzi, jak bardzo naiwna jest. Ale może nam się przydać.

Sephiroth przerwał swój wywód, by przyjrzeć się reakcją swoich towarzyszy. Miał nadzieje, że po przydługiej i zupełnie niepotrzebnej historii, którą opowiedział Naczelny Egzekutor, zarówno Euxin, jak i Alsenuemor objawią oznaki śmiertelnego znudzenia, albo zniecierpliwienia. Jednak póki co, jeszcze żaden z rozmówców, nie próbował zabrać głosu. Widać wciąż czekali na obiecane konkrety odnośnie możliwości wykorzystania Verissy i niebian dla dobra spisku. Więc Naczelny Egzekutor zaczął kontynuować z odrobiną udawanej niepewności w głosie.

- Jeżeli Verissa szuka możliwość odkupienia, wystarczy, że wskażemy jej właściwą drogę. Pozwólmy jej uwolnić niebianina i zasugerujmy, że to właśnie z pomocą innych skrzydlatych może odzyskać wewnętrzny spokój. Chyba sami rozumiecie... wystarczy dać jej kilka rad w rodzaju: „Tylko czyniąc dobro, zdołasz naprawić szkody, które dawniej wyrządziłaś”, czy inne równie idiotyczne. Mogę zapewnić, że Verissa jest tak zdesperowana, że możliwość współpracy z tymi niebiańskimi idiotami potraktuje jako cud. Później zostawilibyśmy ją, by pomagając skrzydlatym uzyskała ich zaufanie, a dalej... no cóż, poprzez Verisse moglibyśmy wyeliminować lub osłabić jedną lub dwie z podpór Mefistofelesa. Tak się składam, że wiem gdzie znaleźć i jak się dostać na półplan, który jest siedzibą Yshyna Doltana i główną bazą najemników. Bez trudu można też zdobyć informacje, kiedy w owej bazie znajduje się większość opłacanych przez Mefistofelesa wojowników, wraz ich przywódcą. Na dodatek, jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli, na terenie tego półplanu znajdzie się grupa nowych najemników. Ci zostali już raz zdradzeni przez diabły, a ich największym marzeniem jest zemsta, której jednak z różnych powodów nie mogli do tej pory dokonać. Od nich uzyskałby informacje o systemach obronnych półplanu i kto wie... być może zechcieliby również wziąć udział w późniejszej walce i osłabić najemników od środka. O czym mówię? Otóż wystarczyłoby przekazać te wszystkie informacje do Verissy, która natychmiast podzieliłaby się nimi z niebianami. Zapewne zechcieliby je jeszcze sprawdzić z pomocą swojego wywiadu, ale to już nie nasze zmartwienie, ponieważ wszystkie te dane będą prawdziwe. Jak myślicie, czy niebianie mając tak idealną możliwość przeprowadzenia czystego ataku i osłabienia, nawet jeżeli tylko tymczasowego, Mefistofelesa nie skorzystają z niej?

Sephiroth już tylko czekał aż któryś z jego towarzyszy wybuchnie śmiechem i stwierdzi, że Naczelnemu Egzekutorowi coś ciężkiego musiało upaść na głowę. Bynajmniej czarna szata miała nadzieje, że coś takiego nastąpi. Inaczej musiałaby całkowicie przebudować swój plan odnośnie wykorzystania „Szakali”, a przez to również wiele innych rzeczy i praktycznie wyrzucić wszystkie swoje dotychczasowe pomysły. A nie chciał odstąpić od planu, który już zaczął realizować.
 

Ostatnio edytowane przez Markus : 04-06-2008 o 14:10.
Markus jest offline