Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-05-2008, 20:13   #347
Wilczy
 
Wilczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Wilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputację
Robin "Dziadek" Carver

Odetchnął z ulgą, kiedy wyszedł z karetki na ulice Sacramento. Nie dlatego, żeby jakoś wyjątkowo piękne miasto to było. Raczej dlatego, że po prostu było - to wystarczający powód do radości w tych okolicznościach. Carver szybko chwycił swój sprzęt, zrobił kilka kroków i odwrócił się do reszty kompanii.
- Nareszcie, cholera. Rich, szkoda, że nie miałeś na składzie jakiejś limuzyny zamiast tego wozu... - powiedział, ale nie dał rady się uśmiechnąć. Teraz Dziadek myślał głównie o tym, jak tu zaspokoić pragnienie. Mimo to spróbował się skupić na tym, co mają teraz zrobić.

- Panowie, nie wiem jak wy, ale ja bym się czegoś napił - i to zanim zacznę rzygać całym tym piaskiem. Proponuję zrobić ściepę narodową i władować się do tego lokalu. - spojrzał na bar. Wolał nie myśleć, jak horrendalnie wysoką cenę będą musieli zapłacić za wodę. Spojrzał na "supermarket." "Zapasy będzie trzeba kupić tam - swoją drogą, kto by pomyślał: centrum handlowe w tych czasach! - ale pozostaje jeszcze problem, za co je kupić." Zastanawiał się przez chwilę.
- Kurwa... - tak można by w skrócie określić wnioski z tych rozważań. Spojrzał na pozostałych -No dobra, to jak panowie?
 

Ostatnio edytowane przez Wilczy : 31-05-2008 o 20:17.
Wilczy jest offline