Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-05-2008, 20:40   #126
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Całus, jakim Nessa obdarzyła go na powitanie sprawił, że Derrick zachwiał sie w postanowieniu natychmiastowego wyruszenia. Dopiero po paru sekundach wypuścił Nessę z objęć.
- Niebezpieczna z ciebie kobieta - powiedział. - Przez moment zastanawiałem się, czy ta trawa jest dość wysoka, by nas zasłonić przed oczami postronnych...
- Jeszcze parę takich przypadków i stanę się nałogowcem...
- Ale z medycznego punktu widzenia to raczej bezpieczny nałóg? - zapytała zatroskana Nessa.
- Medycyna zna różne przypadki - odpowiedział Derrick z uśmiechem. - Wszystko zależy od tej drugiej strony... Z tobą byłaby to sama słodycz...
- Ale lepiej jeszcze zaczekajmy z tym uzależnianiem. Najpierw chcę pieniędzy hrabiego - czarodziejka uśmiechnęła się łobuzersko. - Oczywiście małe dawki nie przeszkodzą nam w podróży. A trawa jest niestety nie dość wysoka.
- Szkoda - powiedział Derrick z autentycznym żalem w głosie.- W takim razie jedźmy.

Za nimi pozostawało miasto, wraz ze swymi mniej czy bardziej pociągającymi atrakcjami, przed nimi rozciągał się szeroki, wygodny trakt. Urocza towarzyszka u boku - czy jakikolwiek wędrowiec mógłby marzyć o czymś więcej?
- Widać do tego stopnia rozpraszasz moje myśli - powiedział w pewnym momencie Derrick - że zapomniałem ci powiedzieć, dokąd jedziemy.
- Druid powiedział, że Lionora to dość stara jak na ludzkie standardy elfka, doświadczona kapłanka swej bogini. Ostatni raz spotkał ją dobre dziesięć lat temu w okolicach gór Mahakamu. Wiemy zatem, gdzie rozpocząć poszukiwania...

Strażnicy, kręcący się po drodze i bacznie oglądający wszystkich podróżnych sprawiali wrażenie jeszcze bardziej gorliwych niż ci w mieście.
Widząc piątego z kolei jeźdźca, który bacznie im sie przyglądał, Derrick nie wytrzymał.
- Stało się coś? - spytał.
- E, panie. Dwójka złodziei spier... - Strażnik zatrzymał się w połowie słowa widząc Nessę. - Znaczy, dwójka poszukiwanych złodziei uciekła z miasta i pozabijała przy tym kilku strażników. Szukaliśmy ich całą noc po lesie, ale deszcz utrudnił sprawę.
- Chodzi o tych, za których głowy wyznaczono nagrodę? Młoda, rudowłosa kobieta w zbroi i wysoki, brązowowłosy ranny mężczyzna?
Strażnik skinął głową.
- Bez nagrody też bym ich z przyjemnością schwytał - wycedził przez zaciśnięte zęby.
Z wyrazu twarzy łatwo było odczytać, co zrobiłby ze schwytanymi, a Derrick w zasadzie niezbyt mu się dziwił...

Gdy oddalili się nieco od strażnika Derrick pochylił się ku Nessie.
- Strażnicy szukają dwójki ludzi... Jedno z nich to młoda kobieta, dwudziestoparoletnia, rudowłosa, zielonooka. Ubrana jest w skórzana zbroję. Posługuje się ponoć sztyletami i jest wysoce niebezpieczna. Jej wspólnikiem jest brązowowłosy mężczyzna w kolczudze, wysoki na ponad 6 stóp. Ma obandażowane lewe ramię i jest ranny w nogę, przez co kuleje. Również wysoce niebezpieczny i uzbrojony po zęby. Jak mówił kupiec, u którego uzupełniałem zapasy ziół zabili strażnika, kilku poranili, a uciekając podpalili karczmę... Ponoć dają po dwieście denarów za ich głowy...
- Po tym, co słyszeliśmy przed chwilą, nagroda pewnie wzrosła... - dodał. - A jeśli trzymają się razem, to pewnie daleko nie zaszli. I z pewnością czekają na samotnego wędrowca...
Rozejrzał się dokoła. I przed nimi, i za nimi gościniec był dość pusty. A oni, przynajmniej na pozór, wyglądali na idealną ofiarę...
Sprawdził, czy broń jest pod ręką...
 
Kerm jest offline