Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-06-2008, 12:26   #41
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Ambustiel
Kot, mądre ślepia spojrzały w niebo z tęsknotą. Czyżby kot też pragnął wrócił na piedestały nieboskłonu? Na ulicy ktoś spacerował, jeden człowiek, lecz inny. Jakby też powiązany z niebem, z dobrem, z Jehową. Jak on wyglądał? Spojrzałeś i już go nie było. Znikł. Lecz co to? Na Twe słowa kot zjeżył się, wtulił w ciebie. Strachliwie i w pełni lęku. Zupełnie jak on, Twój ukochany anioł. Lecz co to znaczyło? Kot chciał być z tobą gdyż czuł się bezpieczniej, czuł więź na tym świecie. Czuł potrzebę wspólnoty. Wnet spojrzał na innych. Pełen lęku, obawy lecz też jakby ich leniwie zachęcając. By poszli razem z nim. Jakby to kot miał wolę, wolę strachu i chciał mieć ze sobą Was. Czy to możliwe?

Uhmathael
Spojrzałeś na siebie. Lecz lęk ustał. Z Twojego strachu zrodziło się coś. Eleganci smoking, dziwne binokle na nosie, markowy zegarek na ręce. Czy to mijający czas był źródłem strachu? Strachu przed zbliżającym się końcem, strachu i boleścią za radością która znajduje się coraz bardziej od nas. Obok ciebie leżała czarna laska zakończona srebrną gałką. I tak ubrany poczułeś nikły promyk pewności siebie. Strach dalej był w Tobie, lecz w głębi serce, nie w ciele. Nie pętał cię. Wnet spojrzałeś na swą prawą dłoń. Trzymałeś kopertę, zamkniętą. Była na niej pieczęć, lecz jakby nie ziemska. I cos Ci mówiło żebyś ją schował i nie otwierał. Lecz czemu? Czułeś że nie jest Ci ona należna, że to kolejna próba. Kolejna? Były jakieś po upadku? Może... Może czas powstać, spojrzeć na innych, człowieka, zastanowić się. I ucałować braci w czoło.

Andrel
Żar, żar ogarnął Twe wnętrzności. Jakże dziwny płomień, zmył ostatnie resztki bólu po upadku. I nie parzył, lecz przyjemnie ogrzewał. Jakże miłe uczucie. Wszakże byłeś synem ognia. Byłeś? Jesteś? Kimże teraz jesteś. Kim będziesz?
Amen.
Te słowo Cię prześladuje. Kołacze w udręczonej jaźni. Lecz czemu? Najciekawsza jest świadomość upadku. Najgorszy jest ból poniżenia. Najprzyjemniejszy jest strach który mija kiedy jesteś z braćmi. Najlepszy... czy na tym świecie coś może się równać z niebiańskim wiatrem, nieskończonymi pałacami książąt czy widokiem na równiny Edenu?
[b]Amen.[/i]
Znowu...
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.
Johan Watherman jest offline