Pan Samuel z ukosa spojrzał na izbę. Widać węgrzyn znalazł uznanie w jego oczach, ale widok gospodyni raczej sprawił, że jego uśmiech stał sie jakby kwarty octu sie napił.
Pochylił sie ku panu Sosnowskiemu.
- Przebóg nie mów waszmość, że to nasza dobroczyni jest. Istna worożycha jest. Zada nam jest czego byśmy jej sługami byli.
- Ale węgrzyn dobry. Odstały - chwilę smakował węgrzyna na języku. Przebóg świetny, odstały, widać w dobrej beczce leżał, ale Węgrzyni uczciwi byli je przedając... Może tu i nie będzie tak zle. |