Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2008, 17:47   #2
Vincent
 
Vincent's Avatar
 
Reputacja: 1 Vincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodzeVincent jest na bardzo dobrej drodze
*Ziefff* - Vincent ziewnął głośno obudzony promieniami słonecznymi i poczochrał lekko swoje długie, czarne włosy. *Trzeba ruszać w drogę*. Za jakieś trzy godziny dojdzie do wioski...

*Jak jej tam? Wioska Alabastrowych Krów? Chyba tak. Swoją drogą co za głupia nazwa... nie mogli nazwać jej jakoś bardziej poetycko? Na pewno można w tej wiosce znaleść coś bardziej interesującego, niż krowy bez czarnych łat*

Miał zamiar dojść tam już wczoraj, ale nie miał już siły iść dalej i musiał przenocować pod gołym niebem. Długo próbował doprowadzić swoje włosy do porządku, jednak w końcu mu się udało. Podniósł się z ziemi, a jego ruchy były pełne gracji i elegancji… no, a przynajmniej byłyby, gdyby nie spał pod gołym niebem, opierając głowę na korzeniu drzewa. Jego młode, dwudziestotrzyletnie ciało było dość wysportowane, choć posturą nie wyróżniał się z tłumu. Bystre, piwne oczy i ich pewne spojrzenie sprawiały, że wyglądał na około 25 lat. Popatrzył nimi groźnie na drzewo, jakby to była jego wina, po czym otrzepał swoje ubranie (bordowy płaszcz, zieloną koszulę i czarne spodnie) i ruszył w drogę. Trzy godziny później przechodził już przez bramę Wioski Alabastrowych Krów. Rozejrzał się po wiosce. W oddali zobaczył targ, to było mniej - więcej centrum wioski. No tak, targ zawsze jest w centrum. Kawałek bliżej, po lewej stronie zobaczył jakiś szyld. Gdy się lepiej przyjrzał udało mu się odczytać napis "Tańcząca Szyneczka".

*Pewnie jakaś karczma... a może rzeźnik? Nazwa pasuje do obu*. Rozglądając się po budynkach w najbliższej okolicy, na pierwszym od lewej spostrzegł kartkę zapisaną równym i eleganckim pismem, jednak z tej odległości nie mógł odczytać nawet nagłówka, który był napisany prawie taką samą wielkością, jak reszta. *Cóż, zobaczymy co to takiego*. Vincent podszedł do ogłoszenia i zaczął czytać:

"Poszukuję...
Chętnych, młodych, zdolnych i utalentowanych mężczyzn do rozprawienia się ze wszelkimi nękającymi mnie problemami. "

*Może ja zajmę się twoimi problemami? w sumie dziewczyny z problemami to nie do końca mój typ, ale... *...*Ale...* - To drugie "ale" było całkiem inne niż poprzednie i bardzo mu się nie spodobało. Żeby się upewnić rzucił okiem na podpis: "Alexia".

*No dobra, to drugie ale można anulować. To nie jest żaden zboczeniec... gdzie ja skończyłem?*

"Nie zabijam - bo to wbrew mym zasadom, ale w moim mini kodeksie nie ma nic o wynajęciu ludzi do brudnej roboty."

*To chyba nie dla mnie... mogę się potłuc z osiłkami w barze, przy piwie, ale żeby brudzić sobie ręce dla jakiejś Alexii z problemami ?...* Przez chwilę miał zamiar już odejść, ale jednak postanoił doczytać do końca. *Mhmm... zapewniasz zakwaterowanie i wyżywienie? Zapraszasz "w celach rozrywkowych... to znaczy, biznesowych"? No dobra, jednak sprawdzę jakie masz problemy* Pomyślał Vin i poszedł szukać "Wesołej Trumienki". Nie było to trudne – szedł prosto przed siebie i po chwili zobaczył tę gospodę. Gdy był już w środku poszedł prosto do barmana.
- Witaj, piwo dla mnie. - odwrócił się bokiem do barmana i omiótł salę spojrzeniem - Na koszt Alexii - dodał Vincent z lekkim uśmiechem. - A właśnie, która to ?
 

Ostatnio edytowane przez Vincent : 03-06-2008 o 21:04.
Vincent jest offline