Gdyby ktoś podszedł wystarczająco blisko Klindora Sharpaxe, dostrzegłby że jego zazwyczaj miła i pogodna twarz przybrała kolor wściekle czerwony, przy którym jasno brązowa i długa broda nie wyglądała już tak ogniście jak zazwyczaj. Potężnie wyglądający, dwuręczny, obosieczny i cały poplamiony krwią topór luźnie leżał mu na ramieniu trzymany przez jedną z rąk krasnoluda.
*Stare kurwa pierniki chędożone...*
Zazwyczaj rumiane i wydęte w uśmiechu policzki musiały teraz niemile współgrać z całym grymasem na jego facjacie.
*... matki swoje też by pewnie tak urządzili sukinsyny jedne...*
Ciężkie buciory, które nosił krasnolud wydawały proporcjonalnie głośne tupoty kiedy szedł leśną drogą, natomiast zielony kaptur, który przykrywał jego hełm z ogniw metalowych, pasował do sytuacji jak czerń do bieli.
*... KURWA! Czemu ja się na to zgadzałem?!*
No właśnie, czemu? Poprzedniego dnia Klindor przyjął zwyczajną ofertę pracy, która polegała na eskorcie karawany kupieckiej z jednego miasta do drugiego. Nic nadzwyczajnego, byćmoże dlatego się zgodził.
Jednak troje orków stojących na drodze z toporami już nie było zwyczajne.
Klindorowi było to w smak, ponieważ jego topór bardzo lubił smak orczej krwi, zresztą tak jak jego właściciel. Walka była nad wyraz długa jak na taką ilość przeciwników. Jednak wreszcie zakrwawiony i lekko ranny Klindor podniósł się z dumą. Już chciał świętować z towarzyszami zwycięstwo. Już chciał pluć i przeklinać pokonanych przeciwników, kiedy coś spostrzegł. Co to takiego?
Karawana, wraz z zaplutą pensją Klindora, zwyczajnie spierdoliła!
Krasnolud nie miał szans żeby ją dogonić, a nawet jeśli to zarobku już raczej nie dostanie. Postanowił więc wytrzeć topór i skierować się ku najbliższej wiosce żeby nieco odpocząć.
Minęło godzin kilka, kiedy krasnal wyszedł wreszcie z lasu mrucząc od czasu do czasu wyzwiska i przekleństwa.
*Ogólnie nie było źle... Wszak jest o kilku orków mniej.*
Wychodząc z lasu spostrzegł w oddali zabudowania, na co uśmiechnął się mimowolnie - nocowanie pod gołym niebem po takiej przygodzie nie było mu w smak. Skierował więc swe kroki ku niewielkiej osadzie.
Na napis "Witamy w Wiosce Alabastrowych Krów" zareagował dość niecodziennie, ponieważ wytrzeszczył oczy.
*Wioska Alabastrowych Kurew?! A nie... to Krów tutaj pisze...*
Wziął głęboki oddech i ruszył przed siebie. W swoim życiu widział nie jedną rzecz, ale taka nazwa nawet dla Klindora była... dziwna.
Po trzecim podejrzanym spojrzeniu od przechodni krasnolud stwierdził, że dobrym pomysłem byłoby umocowanie topora z powrotem na plecach - jak pomyślał, tak uczynił.
Idąc przez wioskę Klindor nagle zadał sobie pytanie ile właściwie ma pieniędzy?
Skrzywił się kiedy zobaczył zawartość własnej sakiewki. Zamykając ją prawie zderzył się czołowo z tablicą ogłoszeń.
*Co do... A niech to. Przeczytam przynajmniej - co mi szkodzi... Szukam współlokatora... Potrzebuję mięsa... Więcej mięsa... Kurwa, co ludzie z tym mięsem?... Ooo, to wygląda na ciekawe!... Alexia, ładne imię. Warto zajrzeć do tej karczmy.*
Otrzymawszy dokładne instrukcje od przechodnia jak dojść do karczmy "Wesoła Trumienka" krasnolud skierował się właśnie w tym kierunku.
*Prosto jak w mordę strzelił, dobra.*
Tak oto Klindor znalazł się przed drzwiami do tawerny z szyldem przedstawiającym awangardową trumnę. Krasnolud bezzwłocznie otworzył drzwi i wszedł do środka.
Dzień nie miał się ni ku zachodowi, ni się dopiero zaczynał więc w "Wesołej Trumience" nie było przesadnego tłoku.
Doszedłszy do lady powiedział do barmana słowo rozumiane przez każdego człowieka, elfa, krasnoluda a nawet orka na tym świecie:
- Piwa!
Krasnolud usiadł na stołku przy ladzie i zaczął się rozglądać po sali.
*Facet, facet, facet, facet, hmm... to chyba też facet... a nie, przepraszam - to kobieta jest. Facet, facet, ooo! Jakaż rudowłosa piękność tam siedzi...To musi być ona... Ale co to za mizerota obok niej?*
Klindor prawie natychmiast zapomniał o zamówionym piwie i podszedł do kobiety i mężczyzny siedzących przy sporym stole.
- Witajcie! - zawołał radośnie po czym zwrócił się do dziewczyny. - Ty musisz być Alexia, czyż nie? Pozwól że się przedstawię. Jestem Klindor Sharpaxe z klanu Skrzącego Topora. Pisałaś, że szukasz chętnych i młodych mężczyzn. Oto więc jestem!
Chwilę później, jakby dostrzegając że przy stole siedzi także pewien chłopak, Klindor dodał:
- A kim ty jesteś, chuderlaku?
Ostatnio edytowane przez Gettor : 03-06-2008 o 23:00.
|