Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2008, 22:21   #6
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna przystanął na moment i rozejrzał się dokoła.
Szemrzący nieopodal strumyk i pokryta grubą warstwą mchu ziemia sugerowały, że to miejsce nadaje się na odpoczynek i małą przekąską.
Rzucił na ziemię plecak i ściągnął z głowy zawadiacki, chociaż nieco sfatygowany, jasnobrązowy kapelusz ozdobiony szeroką, brązową szarfą i okrągłą klamrą. Zsunął czepiec i poprawił ciemne włosy, sięgające poza koronkowy kołnierz koszuli, wystający odrobinę spod kolczego kaftana.
"Zdecydowanie za długie" - jak powiedziała mu trzy dni temu jedna z dziewczyn chwytając za nożyczki. Na szczęście zdołał zająć jej myśli, i nie tylko, czym innym.
Na wspomnienie tego wieczoru w szaro-niebieskich oczach pojawiło się ciepło, a przez opaloną twarz przewinął się lekki uśmiech.

Położył na plecak pelerynę z kapturem. Czerwoną, nieco zbyt rzucającą się w oczy, ale niestety nic lepszego nie było w kapitańskiej szafie. A raczej w tym, co z tej szafy pozostało...
Reszta była dużo lepsza i to nie tylko pod względem koloru. Skórzana, brązowa kamizela leżała idealnie, podobnie jak brązowe spodnie. A jeśli chodzi o wysokie półwojskowe buty to nikt by nie powiedział, że niedawno przewędrowały ładnych parę mil. No, może tylko trochę ich piękna czerń była przyćmiona kurzem z leśnej drogi.
Może w samej kamizeli wyglądałby bardziej przyjaźnie, ale plotki, jakimi go ostatnio częstowano...

Sięgnął do plecaka.
Częstowano go nie tylko plotkami. Posiłek, przygotowany przez uczynną gospodynię zjadł niezbyt szybko, ale co chwila rozglądał się dokoła. W ostatniej wiosce stale mu opowiadali o jakichś Leśnikach, szaleńcach rozmawiających z drzewami, z którymi spotkanie, "z Leśnikami, panie... Z Leśnikami rzecz jasna, a nie z drzewami" mogło się źle skończyć. Z tego też powodu nikt nie chciał go podwieźć...
Co prawda do tej pory nikogo nie spotkał, słyszał tylko z dala jakieś hałasy, jakby ktoś kogoś gonił, ale wolał nie ryzykować. Nie po to tu dotarł cało i zdrowo by teraz oberwać od jakiegoś szaleńca...

Skończył jeść i starannie zakopał resztki kurczaka. To nieeleganckie zostawiać za sobą bałagan... A poza tym wolał nie pozostawiać za sobą zbyt wyraźnych śladów.
Umył ręce, a potem ponownie sie ubrał. Z tego, co mówili mieszkańcy, miał przed sobą jeszcze trzy godziny drogi. Co prawda nie wiedział, skąd oni to wiedzą, skoro nikt z nich nie podróżował w te strony, ale jak do tej chwili podane przez nich informacje sprawdzały się dokładnie. Ze strumykiem włącznie.
Przewiesił przez ramię plecak i łuk, a potem poprawił szeroki pas, obciążany z jednej strony przez długi sztylet, a z drugiej przez jeszcze groźniej wyglądający miecz. Spojrzał, czy nie zostawił czegoś na ziemi, a potem ruszył dalej.

Był już niedaleko wioski gdy zobaczył wchodzącą do środka niską postać. Mimo zielonego kaptura z pewnością nie był to żaden Leśniczy...
*Krasnolud* - ucieszył się i przyspieszył kroku.
Nie miał nic przeciwko krasnoludom. Najwyżej to, że czasami pijali świństwa nie nadające się nawet do czyszczenia pokładów...
Przyspieszył kroku.
Przy tablicy ogłoszeń stanął w chwili, gdy krasnolud ruszył dalej. Spojrzał na tablicę, ciekaw, co takiego przyciągnęło uwagę krasnoluda.
"Chętnych, młodych..."
Uśmiechnął się szyderczo. Ogłoszenie brzmiało tak zabawnie, że zapragnął poznać jego twórcę, a raczej twórczynię...

Z trafieniem do gospody nie miał żadnych problemów. Wystarczyło popatrzeć, gdzie idzie krasnolud, a ten, chociaż niezbyt wysoki, rzucał się w oczy...
Do gospody wszedł akurat w chwili, gdy krasnolud ruszył w stronę rudowłosej piękności. I Troy wcale się nie dziwił, że poszedł akurat do tamtego stołu. Jej uroda zwracałaby na siebie uwagę w najbardziej zatłoczonym pałacu, a co dopiero w takiej małej karczmie.
Troy nie chcąc stać w drzwiach ruszył w stronę baru ciekaw, co owa kobieta odpowie Klindorowi. Przy okazji mógł nacieszyć oczy widokiem nader rzadko spotykanym w tych stronach.

A było na co popatrzeć, jeśli ktoś lubił niezbyt wysokie, bardzo szczupłe, rudowłose kobiety o ładnych, szmaragdowych oczach, z wyglądu przypominające elfa. Alexia, jeśli to oczywiście była ona, przyodziana była w jasną, prawie białą, powłóczystą szatę zdobioną koronkami i srebrem. Z pięknym wycięciem w odpowiednim miejscu, ukazującym atrybuty zaćmiewające całą resztę.
*Aż dziw, że taka szczupła kobietka ma taki wspaniały biust* - pomyślał.
Miał nadzieję, że to jest ta zleceniodawczyni. Prawdę mówiąc byłby rozczarowany, gdyby było inaczej...

Odruchowym gestem przegładził starannie przystrzyżone wąsy i krótką bródkę, a potem ruszył w stronę stołu, przy którym siedziała rudowłosa.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 03-06-2008 o 22:58.
Kerm jest offline