Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2008, 14:04   #23
Thanthien Deadwhite
 
Thanthien Deadwhite's Avatar
 
Reputacja: 1 Thanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumnyThanthien Deadwhite ma z czego być dumny
- Z tego co mówią inni bestia grasuje tylko w nocy i boi się światła. Moim pierwszy skojarzeniem, wobec tego, była zjawa. Na tym świecie grasuje jednak jeszcze wiele innych stworzeń, które unikają światła. - powiedział wojownik do Siaba. Ten drugi przyglądał mu się chwilę - Ciekawe, czemu zakładasz od razu najgorsze? Przecież to równie dobrze mogą być ludzie.

- Mówisz zjawa? A czemu akurat ona? Czemu to właśnie ta istota przyszła Ci na myśl? Przepraszam, że takie pytania zadaje, ale chcę widzieć to Twymi oczyma, żeby zrozumieć co masz na myśli. Bo z tego co mi dane było słyszeć i czytać, to zjawy istnieją, gdyż mają tu w naszym wymiarze czy sferze, coś do zrobienia, załatwienia. Nie spoczną dopóki nie zrobią tego co ich tu trzyma. Jeśli to co zabija, byłoby faktycznie zjawą to by znaczyło, że albo wszyscy ludzie przeszkadzają jej w tej misji. Albo jej misją jest zabijanie wszystkich na ulicach. Z tym, że nigdy nie słyszałem, żeby zjawa bała się światła i to sztucznego. Oczywiście mogę się mylić. Ożywieńcy to nie mój konik.

Siabo chciał kontynuować swój wywód gdy nagle usłyszał coś dziwnego.
Brzdęk tłuczonego szkła? Na ulicy, w środku nocy? Czy to możliwe? Przecież dopiero co słyszałem, że wszyscy boją się wychodzić w nocy. Boją się jakichkolwiek hałasów. A więc co, jakiś pijak się zapomniał? Raczej nie. Widocznie to ta "zjawa" Elhana. Efekt tłuczenia szkła. Dość prosta sztuczka. Może to tylko człowiek próbuje straszyć mieszkańców?

Myśli wirowały w głowie maga z niesamowitą szybkością. Słyszał warczenie wilka. Widać, że zwierzęta faktycznie to coś wyczuwają. Tylko, że to nie znaczy, że to coś nadnaturalnego.
Czarodziej spojrzał na elfiego wojownika, który błyskawicznie wyciągnął miecz. Po sekundzie, może dwóch elf ruszył w stronę okna. Siabo zacisnął pięść i pomyślał - Co on wyprawia! Mam nadzieję, że nie chce wyjść na zewnątrz. - po czym zaczął bezgłośnie gestykulować do wojownika by ten nie podchodził do okna. Ten jednak nie zwrócił na to uwagi. Cholera, nie wychylaj się! - przemknęło czarodziejowi w myślach po czym postanowił cichutko ruszyć za wojownikiem. Zatrzymał się jednak bo kątem oka zauważył jak wilk zwany Wherkensem, zaczyna się cofać wyraźnie przestraszony.
O cholera, ten wilk się boi! Wystarczy spojrzeć na jego sierść. Czemu cofa sie teraz? O nie! To coś się przybliża!Elhan! - Siabo szepnął cicho, niestety za późno. W momencie bowiem gdy zawołał towarzysza, ten krzyknął. Był to krzyk bólu i rozpaczy. Krzyk który zmroził magowi krew w żyłach. Miecz upadł na podłogę, Elhan się zatoczył. Krople potu spłynęły Laumee po skroni. Zaschło mu w gardle. Już po nim - przemknęło mu przez głowę. Jednak prawda była inna a Siabo uświadomił to sobie, gdy spojrzał na elfa, gdy ten się odwrócił. Jego oczy były pełne krwi. Spływała ona gęsto po młodej twarzy. Jeszcze przed chwilą pełen życia elf upadł na kolana i zaczął szlochać. Siabo był w głębokim szoku. Nic co znał nie potrafiło zrobić czegoś takiego tak szybko. Nic. W jednej chwili pojawił czarodziej pojawił się przy towarzyszu i chwycił go za ręce, starając się by ten nie dotknął nimi miejsca gdzie normalnie są oczy.
- No już, spokojnie. Elhan co to było widziałeś coś? - zapytał ale nie usłyszał odpowiedzi, gdyż coś potężnie huknęło w drzwi. Siabo wyprostował się, w dłoni trzymał już maleńką kuleczkę siarki, a w głowie pojawiały mu się już słowa zaklęcia. Nagle walenie ustało.

I już? Poszło sobie? Czarodziej odwrócił się, bo do izby wpadła zgraja znajomych mu ludzi wszystkich ras. Wyglądali na przerażonych. Wtem wszyscy jak jeden mąż spojrzeli na sufit. Coś było u góry. Ale co? Było strasznie ciężkie. Po chwili pędziło już po schodach. Nie było jeszcze widoczne. Czy to wróg?
Mystro daj mi siłę! - pomodlił się Siabo Luamee Harr chowając kulkę siarki do sakiewki i przygotowując się do innych zaklęć. Coś się zbliżało.
 
__________________
"Stajesz się odpowiedzialny za to co oswoiłeś" xD

"Boleść jest kamieniem szlifierskim dla silnego ducha."

Ostatnio edytowane przez Thanthien Deadwhite : 05-06-2008 o 12:32. Powód: błędy :D
Thanthien Deadwhite jest offline