- Ja... ja jestem Aldona - drgnięcie kącika ust mogło pewnie oznaczać coś w rodzaju uśmiechu.
Dziewczyna zamyśliła sie przez chwilę, w każdym razie tak to wyglądała gdyż zapatrzyła sie w dal niewidzącymi oczyma. Jednak ona nie myślała wtedy o niczym, jedynie patrzyła, bez celu. Po chwili jakby się obudziła ze snu, patrząc zdziwionymi oczyma na towarzyszy. I posmutniała.
- Tak, ja też jestem potępiona.
Właściwie Aldona nie miała ochoty o tym mówić, ale ponieważ Christopher był tak szczery i ona poczuła, że należy powiedzieć co się stało. W końcu wygląda na to, że jakiś czas razem spędzą, dobrze jeśli będą wiedzieć o sobie tak ważne rzeczy.
- Jakby to powiedzieć... Najpierw zginęłam, gdy zostałam zamieniona w wampira - spojrzała na twarze mężczyzn analizując ich reakcje. - Nie potrafiłam żyć w ten sposób, nie potrafiłam znieść myśli, ze miałabym zabijać ludzi by przedłużyć swą egzystencję. Więc zabiłam samą siebie, a właściwie tę powłokę, która mi została, gdy dusza opuściła moje ciało. I tak znalazłam się tutaj. Ciekawi mnie tylko, czemu akurat nasza trójka? Codziennie umiera mnóstwo ludzi, którzy byli źli. Więc czemu tylko my tu jesteśmy?
Aldona wiedziała, że towarzysze nie będą w stanie jej odpowiedzieć, ale to pytanie było bardzo nurtujące. No i co będzie dalej? Na to pytanie, też nie potrafią odpowiedzieć, ale czas pokaże. I wtedy nasunęło się kolejne pytanie. Czy tu istnieje coś takiego jak czas? Aldona z każdą sekunda zapętlała się w swoich własnych myślach.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |