-Nie wiem tego na pewno, ale przypuszczam że jest to efekt zbyt częstego zażywania przeze mnie pewnej substancji... A może jakiś wrodzone predyspozycje... Ale chyba jednak nie, ponieważ nie urodziłem się z takimi oczami. A może to efekt zgłębiania sztuk psioniki..?
- Że ty też jesteś pszonikiem. Donneweterh, gdzie nie spojrzysz to albo elf albo pszonik. Więcej was nie było. Ale nic to co z moim Przyjacielem?
-Posłałem po brata Karenta, on go opatrzy.
-To co z Ciebie za kapłan że nie potrafisz uleczyć podstawowych ran. Zobacz że on udaje postaw mu kawałek butelczyny a ozdrowieje.
-
Gdy usłyszał odpowiedź na ostatnie pytanie dotyczące frekwencji w świątyni mało nie spadł z ławki na, której siedział czekając aż Ork zostanie opatrzony. -Niech mnie kulawy elf wygwizda. To ładnie cię pojechał Barbaku. Ale nie będziemy dłużej tu mitrężyć masz rację Akrenthal nie ma co tu siedzieć o suchym pysku. Chodźmy do gospody. Choć ja nie wiem jak wy ale jestem spłukany. Może gdzieś tu można zarobić na ten przysłowiowy kieliszek chleba? A może byś wsparł biednych, zdrożonych i mega spragnionych podróżnych...
Widać że Dwarf nie pierwszy raz próbuje podobnej sztuczki. Nie wiadomo jaką miała skuteczność. Widok ok. 100 kilowego krasnoluda pokrytego bliznami oraz tatuażami z bardzo kolorową fryzurą i brodą musiała wywoływać różne skojarzenia. Na pewno nie więcej ale za to mocniejszych skojarzeń wywoływały ogromny topór bojowy w kształcie księżyca, który ze styliskiem był większy o jego właściciela.
Przed wejściem do karczmy leżał jakiś pijak i starał się wstać. Niezbyt mu się to udawało ale Fungrihmm nie przejął się tym. Omijał tylko wszelkie niespodzianki jakie leżały tu i ówdzie. Gdy wszedł do karczmy jako pierwszy z trójki rozejrzał się wokół i sprawdził czy nie ma kogoś znajomego.
Astaroth, właśnie z kimś rozmawiał. Dlatego Dwarf nie chciał mu przerywać. Nie zważając na wygodę i bezpieczeństwo innych przedarł się do jakiegoś stolika. Po chwili był wolny...
Odczekał chwil parę i dał znak Astarothowi że są tu i będą jeszcze przynajmniej przez kilka chwil. - Akrenthal można powiedzieć że jesteś miejscowy... Co możesz powiedzieć o tutejszym zamtuzie. Wiem co chcesz powiedzieć że nie ludzi tam nie wpuszczają. Niech mi tylko któryś tak powie.... –Dwarf wrednie się uśmiechnął. – Jako kapłan masz na pewno pogląd na to co się tu dzieje?
-Wiem że Tacy Jak My nie wiele muszą cię obchodzić. Jak przyszlo tak pójdą ale z drugiej strony ilu masz może nie przyjaciół ale znajomych, którzy ze zdrowym rozsądkiem pogadają z Tobą. Gdzie to piwo! O czym to ja mówiłem acha. Pomóż nam a my pomożemy tobie. Jeszcze nie wiem jak i kiedy ale ja się klnę na wszystkie skarby świata że nie ma nic pewniejszego niż moje słowo. Żaden krasnolud nie łamie już raz danego słowa!
Zamachnął się i miochnął dłonią wielką niczym chleb w stolik. Rozbryzgi piwa i czegoś jeszcze uniosły się w powietrzu.
-Ta przygoda z wozu wyznaczyła nam cel. Obiecaliśmy znaleźć trolla. I co więcej wcale nie po to by go zabić!
Karzeł aż pokręcił głową gdy usłyszał co wygaduje. -Czyli trolla ktoś wywiózł na wozie na wschód. Pamiętasz jakieś znaki szczególne tego wozu. Może barwy ludzi, powożących?
Ostatnio edytowane przez Vireless : 04-06-2008 o 16:11.
Powód: tagi
|