Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2008, 16:32   #67
hollyorc
 
hollyorc's Avatar
 
Reputacja: 1 hollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputacjęhollyorc ma wspaniałą reputację
Karczma trzymała standard takich jakie Barbak lubił najbardziej. Nie za ładna, nie za czysta. Można mieć było nadzieje również, że piwo nie będzie za drogie. Oczywiście należało się spodziewać, że będzie ono zawierało proporcje alkoholu i wody w stosunku przynajmniej 2:1.
Lokal pełen był ludzi i innych stworzeń wszelakiej wielkości i maści. Ork nie specjalnie starał się zwracać na siebie uwagę, nie wiedział na ile mu się to udało... szczególnie gdy po trzeciej próbie wejścia do pomieszczenia zdjął w końcu łuk z pleców i wszedł trzymając go w poziomie (przy okazji mało nie wybijając kilku oczy osobom postronnym). Nie czół się dziś specjalnie dobrze. Pogryziony przez kundle i z urażoną dumą Barbak zamierzał się napić. Chciał choć w małym stopniu zapomnieć o tym, jak nieroztropnie postąpił. Chciał też aby Fungrimm w końcu przestał się z niego śmiać. Nie liczył aby nastąpiło to wcześniej niż za jakieś trzy lata, ale nadzieje można było mieć zawsze.

Jak zawsze w takich przypadkach do przodu wysforował się krasnolud. Jego zasada działania w karczmach była odwrotnie proporcjonalna do zasad w czasie walki. Tu Fungrimm zawsze stał w pierwszej linii.

Nie bacząc na otoczenie, właściciel kolorowego grzebienia włosów przedarł się do stolika, który akurat przypadł mu do gustu. Fakt iż stolik ten był akurat zajęty nie był wcale argumentem dla Zabójcy. Rozsiadł się na jednym z krzeseł i obdarzył postronnych szczerym i bezzębnym uśmiechem. Barbak stojąc kilkanaście kroków dalej zastanawiał się co z tego wyniknie. Zastanawiał się również jak bardzo nieporęczną bronią było Maleństwo w przestrzeniach zamkniętych, jak ciężko było by z niego strzelać w takim tłumie oraz czy byłby w stanie z pobandażowanym ramieniem sprawnie władać bronią. Dość szybko doszedł do oczywistego wniosku.

Obserwując dalszy bieg wydarzeń Barbak oparł się na swym łuczysku zaczął nucić:

Cause Verion is a looser,
And he’s my…..

O Ataroth! Demon najwyraźniej, zdecydował się na zawitanie do tego samego miejsca co oni. Jak widać pozostały mu jeszcze jakieś normalne przyzwyczajenia. Dobrze, może będzie okazja napić się wspólnie. Może ma również jakąś gotówkę i będzie mógł za ten alkohol zapłacić.

Fungrimm najwyraźniej również dostrzegł przyjaciel, albowiem powszechnie rozumianym znakiem dał mu do zrozumienia, że pragnie tu pozostać. Jego otwarta dłoń uderzyła mało delikatnie i kilkukrotnie w potężne karczysto.

Krasnolud zagaił kapłana. Temat jednak był dość niecodzienny, szczególnie w kwestii poruszania go w obecności osoby duchownej. Fungrimm bowiem pytał o tutejszy zamtuz.
Doświadczenie Orka było dość potężne z zakresu bordeli. Przepracował w jednym z nich kilka lat swojego życia.
- Brodatego Dziadka jak widać coś wzięło. Ork Uśmiechnął się do Akrenthal’a. Fungrimm’ie, obserwuje w Tobie dość niepokojące przemiany.... Topór, grzebień włosów, błysk szaleństwa w oczach. Wszystko w porządku, ale bordel??? Po co Ci to... w twoim wieku możesz co najwyżej fajkę popykać. Szczery i szelmowski śmiech wydobył się z zielonego gardła.

Następnie Dwarf zaczął klnąć się na wszystkie świętości... i rozkręcać się w swych wywodach. Barbak słuchał.

Wieczór zapowiadał się obiecująco.
 
__________________
Tablety mają moc obliczeniową niewiele większą od kalkulatora. Do pracy z waszymi pancerzykami potrzebuję czegoś więcej niż liczydła. Co może mam je programować młotkiem zrobionym z kawałka krzemienia?
~ Gargamel. Pieśń przed bitwą.
hollyorc jest offline