Wątek: Serce Nocy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2008, 16:53   #81
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Syllina od początku sprzyjała grupie. Szczególnie, że wśród nich od początku była wyznawczyni jej siostry, Niralli, zaś teraz dołączył ktoś, kto ma siłę podobną jej. To był kolejny powód, by pomagać grupie.
Jej uwaga była też skierowana ku fortecy pogranicza. Nie było tam dobrze, gdyż siły Samaela nie odpuszczą dopóki nie zwyciężą. Niestety tam jej władza nie sięgała, więc nie mogła pomóc, lecz nie znaczyło to, iż jest w tej sprawie bezradna. Potrzebowała jednak poznać kilka faktów.
Wstała, przyglądając się małemu jeziorku, zaś obok stał jej dom, a gdzie tylko okiem nie sięgnąć, stały symbole szczęścia. Cała trawa obsypana była czterolistnymi koniczynami, na drzewach wisiały podkowy. Z jeziorka wydobywała się tęcza, niknąca w chmurach.
Ludzie zastanawiali się dokąd prowadzi tęcza. Mówili, iż jest tam garniec złota i nie wiele się pomylili. Przynajmniej w sensie metaforycznym. Dla ludzi garniec złota był szczęściem i rzeczywiście na końcu tęczy to szczęście znajdą, jednakże nie w postaci złota.
Ruszyła przejść się po koniczynowym polu.
-Dzień dobry szefowo!-zawołał ktoś z dołu po chwili marszu. Syllina spojrzała w dół i zobaczyła starszą, wesołą postać w zielonym ubranku i zielonym cylindrze oraz fajką w ustach. Miał nie więcej niż metr wzrostu.

http://www.mobilemonday-dc.com/Leprechaun.jpg

-Jak dzień, szefowo?-zapytał, biegnąc truchtem przy nie zatrzymującej się, wysokiej postaci.
-Nie najgorzej, Klausie. Mam dla ciebie zadanie. Pójdziesz na drugi koniec tęczy i dopilnujesz kilku spraw, ale pamiętaj, nikt nie może cię zauważyć-powiedziała, schylając się, by zerwać jedną koniczynę.
-Tu jest całe moje szczęście dla ciebie. Teraz chodźmy.
-Szefowo? A ty gdzie idziesz?-zapytał Klaus.
-Do Zilnivia-odrzekła lakonicznie, po czym skierowali się w stronę jeziorka z tęczą, zaś kiedy byli na miejscu, Syllina śmiało weszła na taflę wody jeziora razem z Leprikonem. Szczęśliwie powierzchnia wytrzymała spacer, nie pozwalając na zanurzenie się.
Bogini śmiało postawiła krok na tęczy, zaczynając marsz po niej. Szybko zaczęli wspinać się, osiągając chwilę później wysokość ponad chmurami, gdzie kobieta zatrzymała się.
-Do zobaczenia szefowo. Niech szefowa ma mnie na uwadze-powiedział radośnie mały człowieczek, zaczynając biec dalej po tęczy, by zniknąć Syllinie z oczu.
Teraz trzeba było udać się do Zilnivia. Weszła na chmury, które o dziwo utrzymały ją na swojej powierzchni. Domostwo boga nie było daleko, więc już moment później stała przed eterycznym domem, do którego weszła, śmiało otwierając drzwi.
Wewnątrz panowała cisza i spokój, niczym w bibliotece, którą w istocie było to pomieszczenie. Należało znaleźć jeszcze boga, jednakże z tym nie było problemu. Ruszyła przed siebie, mijając rzędy półek, by dojść do samego końca, gdzie skręciła w prawo, a następnie w lewo. Był tam prywatny pokój poszukiwanego.
Syllina stanęła przed drzwiami do owego pokoju, po czym weszła do środka.
-Witam Zilnivilu.
-Och, kogo moje piękne oczy widzą!-uśmiechnął się zadziornie, starzec.
-Potrzeba mi wiedzieć co stanie się z pewną osobą.
-Jaką?-zapytał, mrużąc oczy.
-Tą.
-No cóż, jak już wiesz od dawna, przyszłość zależy również od twoich bezpośrednich działań... Jeżeli nic nie zrobisz, umrze. Zabije się sam... W pewnym sensie...
-A jest jakiś sposób, żeby przenieść go na pogranicze bez wiedzy Jegomościa?
-Teoretycznie? Nie. Praktycznie, jeżeli będziesz miała szczęście...-przerwał się, uśmiechając się, a Syllina zaśmiała się radośnie.
-Jednakże co na to powie? Nie będzie zadowolony... Tyle mogę powiedzieć-zakończył Zilnivil, a bogini skinęła głową.

***

Wszyscy:
Paks i Valar byli jednomyślni. Valar zaraz ruszył schodami w dół, zaś za nim podążyła Paks, schodząc trzy piętra w dół, więc wy również ruszyliście.
Na dole były podwójne drzwi, lecz nikt ich nie strzegł.
Jedno z was podeszło i pociągnęło jedno ze skrzydeł. Odpuściło prawie natychmiast, umożliwiając wejście.
Wewnątrz znajdowało się mnóstwo beczek, worków, butelek czy skrzyń, wypełniających prawie całą przestrzeń ładunkową. Była też ścieżka, którą, zapewne, szły Minotaury, więc na jej końcu powinno być wejście do tajnej ładowni.
Doszliście do końca, czyli do samej ściany. Dalej nie dało się przejść, jednakże nie było tam żadnych drzwi. Klapa w podłodze również nie istniała, jednakże na skrzyni obok, pod lampą naftową, była kartka.
Jedno z was wzięło ją, zaczynając czytać. Raczej próbując, bo było to pismo oraz język Minotaurów.
To dlatego zostawili wszystko. Wiedzieli, że pisma Minotaurów nie odczyta nikt. Nie ulegało jednak wątpliwości, że język Krasnoludzki jest bardzo podobny, zaś alfabet jest ten sam.
Na kartce był też jakiś symbol narysowany odręcznie, widać, że w pośpiechu.
Może ktoś zna język Krasnoludów. A może coś jest w ładowni?

Revan:
Z tego, co jest napisane, rozumiesz co drugie słowo. Więcej się domyślasz niż czytasz, gdyż te słowa zdecydowanie nie należą do najprostszych.
To, co zrozumiałeś z kartki, to to, iż żeby wejść do środka, trzeba coś przyłożyć. Monetę? Medalion? Amulet? Talizman? Nie wiesz. Te słowa są do siebie bardzo podobne. Dowiedziałeś się również, że pierścień pochodni na ścianie jest wyjmowany i tam trzeba to włożyć.
Pozostałych dwóch trzecich nie rozumiesz oprócz jednego słowa: "beczka". Zdanie czy dwa później był jakiś symbol.

http://www.softfonts.com/sanskrit/om_symbol.gif

To jest na tej właściwej beczce, czy to ten symbol trzeba przyłożyć?
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline