Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-06-2008, 16:53   #81
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Syllina od początku sprzyjała grupie. Szczególnie, że wśród nich od początku była wyznawczyni jej siostry, Niralli, zaś teraz dołączył ktoś, kto ma siłę podobną jej. To był kolejny powód, by pomagać grupie.
Jej uwaga była też skierowana ku fortecy pogranicza. Nie było tam dobrze, gdyż siły Samaela nie odpuszczą dopóki nie zwyciężą. Niestety tam jej władza nie sięgała, więc nie mogła pomóc, lecz nie znaczyło to, iż jest w tej sprawie bezradna. Potrzebowała jednak poznać kilka faktów.
Wstała, przyglądając się małemu jeziorku, zaś obok stał jej dom, a gdzie tylko okiem nie sięgnąć, stały symbole szczęścia. Cała trawa obsypana była czterolistnymi koniczynami, na drzewach wisiały podkowy. Z jeziorka wydobywała się tęcza, niknąca w chmurach.
Ludzie zastanawiali się dokąd prowadzi tęcza. Mówili, iż jest tam garniec złota i nie wiele się pomylili. Przynajmniej w sensie metaforycznym. Dla ludzi garniec złota był szczęściem i rzeczywiście na końcu tęczy to szczęście znajdą, jednakże nie w postaci złota.
Ruszyła przejść się po koniczynowym polu.
-Dzień dobry szefowo!-zawołał ktoś z dołu po chwili marszu. Syllina spojrzała w dół i zobaczyła starszą, wesołą postać w zielonym ubranku i zielonym cylindrze oraz fajką w ustach. Miał nie więcej niż metr wzrostu.

http://www.mobilemonday-dc.com/Leprechaun.jpg

-Jak dzień, szefowo?-zapytał, biegnąc truchtem przy nie zatrzymującej się, wysokiej postaci.
-Nie najgorzej, Klausie. Mam dla ciebie zadanie. Pójdziesz na drugi koniec tęczy i dopilnujesz kilku spraw, ale pamiętaj, nikt nie może cię zauważyć-powiedziała, schylając się, by zerwać jedną koniczynę.
-Tu jest całe moje szczęście dla ciebie. Teraz chodźmy.
-Szefowo? A ty gdzie idziesz?-zapytał Klaus.
-Do Zilnivia-odrzekła lakonicznie, po czym skierowali się w stronę jeziorka z tęczą, zaś kiedy byli na miejscu, Syllina śmiało weszła na taflę wody jeziora razem z Leprikonem. Szczęśliwie powierzchnia wytrzymała spacer, nie pozwalając na zanurzenie się.
Bogini śmiało postawiła krok na tęczy, zaczynając marsz po niej. Szybko zaczęli wspinać się, osiągając chwilę później wysokość ponad chmurami, gdzie kobieta zatrzymała się.
-Do zobaczenia szefowo. Niech szefowa ma mnie na uwadze-powiedział radośnie mały człowieczek, zaczynając biec dalej po tęczy, by zniknąć Syllinie z oczu.
Teraz trzeba było udać się do Zilnivia. Weszła na chmury, które o dziwo utrzymały ją na swojej powierzchni. Domostwo boga nie było daleko, więc już moment później stała przed eterycznym domem, do którego weszła, śmiało otwierając drzwi.
Wewnątrz panowała cisza i spokój, niczym w bibliotece, którą w istocie było to pomieszczenie. Należało znaleźć jeszcze boga, jednakże z tym nie było problemu. Ruszyła przed siebie, mijając rzędy półek, by dojść do samego końca, gdzie skręciła w prawo, a następnie w lewo. Był tam prywatny pokój poszukiwanego.
Syllina stanęła przed drzwiami do owego pokoju, po czym weszła do środka.
-Witam Zilnivilu.
-Och, kogo moje piękne oczy widzą!-uśmiechnął się zadziornie, starzec.
-Potrzeba mi wiedzieć co stanie się z pewną osobą.
-Jaką?-zapytał, mrużąc oczy.
-Tą.
-No cóż, jak już wiesz od dawna, przyszłość zależy również od twoich bezpośrednich działań... Jeżeli nic nie zrobisz, umrze. Zabije się sam... W pewnym sensie...
-A jest jakiś sposób, żeby przenieść go na pogranicze bez wiedzy Jegomościa?
-Teoretycznie? Nie. Praktycznie, jeżeli będziesz miała szczęście...-przerwał się, uśmiechając się, a Syllina zaśmiała się radośnie.
-Jednakże co na to powie? Nie będzie zadowolony... Tyle mogę powiedzieć-zakończył Zilnivil, a bogini skinęła głową.

***

Wszyscy:
Paks i Valar byli jednomyślni. Valar zaraz ruszył schodami w dół, zaś za nim podążyła Paks, schodząc trzy piętra w dół, więc wy również ruszyliście.
Na dole były podwójne drzwi, lecz nikt ich nie strzegł.
Jedno z was podeszło i pociągnęło jedno ze skrzydeł. Odpuściło prawie natychmiast, umożliwiając wejście.
Wewnątrz znajdowało się mnóstwo beczek, worków, butelek czy skrzyń, wypełniających prawie całą przestrzeń ładunkową. Była też ścieżka, którą, zapewne, szły Minotaury, więc na jej końcu powinno być wejście do tajnej ładowni.
Doszliście do końca, czyli do samej ściany. Dalej nie dało się przejść, jednakże nie było tam żadnych drzwi. Klapa w podłodze również nie istniała, jednakże na skrzyni obok, pod lampą naftową, była kartka.
Jedno z was wzięło ją, zaczynając czytać. Raczej próbując, bo było to pismo oraz język Minotaurów.
To dlatego zostawili wszystko. Wiedzieli, że pisma Minotaurów nie odczyta nikt. Nie ulegało jednak wątpliwości, że język Krasnoludzki jest bardzo podobny, zaś alfabet jest ten sam.
Na kartce był też jakiś symbol narysowany odręcznie, widać, że w pośpiechu.
Może ktoś zna język Krasnoludów. A może coś jest w ładowni?

Revan:
Z tego, co jest napisane, rozumiesz co drugie słowo. Więcej się domyślasz niż czytasz, gdyż te słowa zdecydowanie nie należą do najprostszych.
To, co zrozumiałeś z kartki, to to, iż żeby wejść do środka, trzeba coś przyłożyć. Monetę? Medalion? Amulet? Talizman? Nie wiesz. Te słowa są do siebie bardzo podobne. Dowiedziałeś się również, że pierścień pochodni na ścianie jest wyjmowany i tam trzeba to włożyć.
Pozostałych dwóch trzecich nie rozumiesz oprócz jednego słowa: "beczka". Zdanie czy dwa później był jakiś symbol.

http://www.softfonts.com/sanskrit/om_symbol.gif

To jest na tej właściwej beczce, czy to ten symbol trzeba przyłożyć?
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 14-06-2008, 14:53   #82
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Nie czekając na żadna odpowiedź, Valar ruszyła schodami w dół razem z Paks, a po chwili z resztą towarzyszy. Chwilę później przed nimi pojawiły się drzwi, które już po chwili zostały otwarte.
Valar wszedł pierwszy do kolejnego pomieszczenie, spostrzegając pełno beczek, kufrów i tym podobnych rzeczy. Ruszył z towarzyszami w stronę korytarza, którym widocznie chodziły Minotaury, sądząc, że na jej końcu znajdą ukrytą ładownie. Na nieszczęście nie znaleźli wejścia. Jedyne co tam było to kartka, leżąca na skrzynce, którą wziął drow, z zamiarem rozczytania pisma Minotaurów.
Valar nie miał zamiaru siedzieć bezczynnie. Podszedł do główkującego Revana i przerwał mu rozczytywanie kartki.
-Pójdę do ładowni i postaram się znaleźć coś przydatnego- powiedział do niego- w razie czego zawiadom mnie o postępach- po tych słowach ruszył do ładowni i zaczął przeszukiwać skrzynie i beczki znajdujące się tam.

W pewnym momencie do głowy wpadła mu myśl- Gdzie jest Fillin? Odkąd są na statku nie widzieli go ani razu, nawet kiedy wszyscy zeszli pod pokład jego tam nie było. Redslinger poczuł lekką irytację. Przecież są drużyną, przyjaciółmi, którzy walczą u swego boku, wspierają się i razem idą na praktycznie pewną śmierć. Nie powinni znikać w ten sposób bez choćby słowa… A może on tu gdzieś jest i czeka na odpowiedni moment, żeby ich wszystkich przyłapać na złamaniu zakazu zbliżania się do ładowni…

Valar wrócił do przeszukiwania ładowni, uważając jednak na każdy szmer, hałas czy poruszający się cień. Wolał zareagować dostatecznie szybko, niezależnie od sytuacji….
 
Zak jest offline  
Stary 27-08-2008, 16:23   #83
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
-Nie dajcie tym łajzom podejść pod mury!-wrzasnął Fillin, lecz nawet Anioły nie były w stanie strzelać z tak dużą prędkością, by zatrzymać Demony.
-Ciężka jazda!-wrzasnął, zaskakując z murów, zaś gdy on dopiero wsiadał na swojego wierzchowca, inni byli już na swoich.

http://i140.photobucket.com/albums/r..._aralinwen.jpg

-Łucznicy, strzelać w tylne szeregi! Do cholery nie przerywajcie ostrzału! Strzelać, strzelać!-darł się.
-Bramy!-po tych słowach wrota otworzyły się, zaś karczmarz w średnim już wieku pognał do przodu wraz z trzema setkami Anielskiej Ciężkiej Konnicy.
-Klin!-wydał głośno polecenie, a cała grupa utworzyła formację z człowiekiem na przedzie. Człowiekiem z mieczem ustępującym jedynie Sercom.
Zadziwiającym było, że istoty ponadludzkie słuchały się śmiertelnika, a wszystko przez wpływy Alarona. Zastanawiał się jak ten Półelf awansował w swoim życiu. Czy przypadkiem nie stał się równy bogom?
W tej właśnie chwili formacja wbiła się głęboko w szeregi Demonów.
-Koła!-wydał kolejne polecenie młócąc kolejnych dla śmiertelników, nieśmiertelnych, którzy padali, jak na ironię, z rąk śmiertelnika.
Anioły utworzyły dwa duże okręgi, przylegające do siebie plecami. Jedno koło zamknęło się wokół Demonów w liczbie około czterystu. Pierścień około stu obrońców otaczał drugi w liczbie dwustu. Ten miał odpierać ataki z zewnątrz, co było o niebo cięższym zadaniem z powodu przytłaczającej ilości napastników. Tam właśnie znajdował się dowódca wraz ze swoim mieczem. Wszystko szło świetnie. Demony nie spodziewały się uderzenia, spodziewając się wzmocnienia murów łucznikami, a jeżeli nawet otrząsnęli się ze zdziwienia atakiem, w ponowne osłupienie wprawił ich śmiały wypad sił Aniołów, którzy zagłębili się głęboko w szeregach nieprzyjaciół.
Dzięki temu wypadowi oblężenie zachwiało się, a uwaga została skupiona na dwóch okręgach. Demony w środku prawie całkowicie wycięte, przeżywały istny kryzys.
Nagle stało się coś, co przeważyło szalę na stronę najeźdźców.
-Szlag! Odwrót!-wrzasnął, widząc zbliżającą się czerwoną chmurę.
-Odwrót, Jazda do Bramy!-krzyczał, a formacja klinem pędziła naprzód, tratując kolejne stworzenia. Fillin ponownie pędził na czele, wycinając drogę innym, lecz gdy był przy murach, dostrzegł swój kardynalny błąd. To on powinien jechać na końcu.
-Bramy-wrota otworzyły się, a Anioły wpadły do środka, lecz człowiek został, obejrzał się i zobaczył ogromną czerwoną chmurę, przybierającą ludzką twarz. Zacisnął tylko zęby i spojrzał jeszcze raz w szeregi napastników. Trwało tam uwięzionych pięciu Aniołów, który zbili się w kupkę i osłaniając swoje plecy usiłowali wydostać się z morderczego uścisku.
Szybko popędził w tamtą stronę, lecz tamci tylko na to czekali. Wbił się ponownie w armię, ale nic więcej nie zdołał osiągnąć. Okrążyli go tak, jak tamtych pięciu.
Tymczasem czerwona chmura stała się już bardzo dobrze znaną mu twarzą, przeobrażającą się w postać człowieka...

***

Valar:

Szukasz czegoś w ładowni, ale nawet nie wiesz czego. Znasz tylko symbol, który widziałeś na kartce. Szukałeś wszystkiego, co przypomina właśnie ten symbol. Szybko otwierałeś skrzynie, w których widziałeś tylko ryż, kukurydzę oraz inne żarcie dla Krasnoludów. Podobne rzeczy były w beczkach i worach.
Z irytacją stwierdziłeś, że niczego tam nie ma. Tak jakby Krasnoludy potrafiły tylko jeść! Żadnych młotów, broni ani niczego podobnego. Zaro kruszców. Nic, tylko gorzała w butlach! Przynajmniej to typowe dla Krasnoludów.
Zaraz... gorzałka?!

Blacker:

Spoglądasz na kartkę. Widzisz jakieś Krasnoludzkie runy, z których nie rozumiesz dosłownie nic i... Zaraz, to symbol Sylliny! A przynajmniej był nim jakieś dziesięć tysięcy lat temu. Może inni coś będą na ten temat wiedzieli.

Paks:
Na kartce narysowane są jakieś literki w nieznanym ci języku, a pod nimi jakiś symbol. Nie mówił ci on nic. Wogóle dobrze by było cokolwiek z tego zrozumieć!
Gdyby tylko mieć coś, co pozwoliłoby pokazać prawdę o różnych rzeczach... Moment, moment... PRAWDĘ?!
Wpadłaś na pewien pomysł, zerkając ku szyi Miyi.
 
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 29-08-2008, 15:56   #84
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
- Witajcie. Jestem Blacker i przybyłem tutaj, by wam pomóc. Mogę was zapewnić, że nie mam złych zamiarów, a za moją chęcią pomocy nie kryje się żaden podstęp. Więc jeśli macie jakiś problem, po prostu powiedzcie.

Jezeli macie jakis problem... Nawet kilka wielkoludzie ... Po prostu powiedzcie... A wtedy co? Skoczymy za jedna ze skrzyn w ladowni, a ty go rozwiazesz? Cos mi sie nie wydaje moja drogi. Oj cos mi sie nie wydaje.
Nagle mezczyzna wypowiedzial imie, ktore z jakiegos powodu wydalo sie jej znajome. Salvadorom... Tak, z cala pewnoscia kiedys i to nawet nie tak dawno temu musialo sie jej obic o uszy. Salvadorom... Salvadorom... Salvador? Czy to mozliwe? Czy temu wysokiemu, zamaskowanemu mezczyznie moze chodzic o lisza, o ktorym czytala w bibliotece demonow? Przez chwile przygladala sie masce za ktora skrywal swoja twarz. Kim jestes?

Tymczasem jednak stojac w miejscu marnowali czas, ktory raczej nalezalo spozytkowac w nieco inny sposob.

- Chodzmy.

Nie byla jednak ta, ktora pierwsza zeszla w dol. Valar, jakby czytajac w jej myslach wyprzedzil ja doslownie o chwilke. No coz, niech idzie pierwszy. W razie ewentualnych pulapek przynajmniej to nie ona zginie pierwsza.

Idac w pewnej odleglosci za Valarem uwaznie rozgladala sie wokolo. Beczki, skrzynie, worki. Wszystko starannie poukladane, a miedzy nimi sciezka. Wszystko to przypominalo labirynt, w ktorego srodku znajduje sie skarb. Tym razem jednak skarb mial sie znajdowac na koncu, do ktorego wkrotce dotarli.
Niczym nie wyrozniajaca sie sciana zamykala dojscie do miejsca w ktorym powinny znajdowac sie drzwi do tylniej ladwoni. Paks podeszla blizej dlonia dotykajac chropowatego drewna. Jezeli byly tu ukryte drzwi to byly dobrze ukryte, alebo tez chronial je przed ich oczami magia.
Valar stwierdzil, ze idzie do glownej ladowni, ktora wlasnie przemierzyli. Jego sprawa byle tylko nie napatoczyl sie jakiemus minotaurowi przed nos. Ona tymczasem wciaz badala sciane i jej otoczenie. Odpowiedz na zagadke nie istniejacych drzwi musiala sie bowiem znajdowac gdzies tutaj, w ich poblizu lub tez w kabinie kapitana, do ktorej poki co nie miala ochoty sie wybierac. Okazalo sie jednak, ze najwyrazniej nie bedzie takiej potrzeby. Na skrzyni stojacej nieco z boku przytrzymywana lampa naftowa lezala kartka. Paks bez wachania wziela ja do reki. Niestety pismo na niej zawarte, jak i znak niewiele jej mowily. Majac nadzieje, ze moze reszta jest w stanie cos odkryc przekazala im znalezisko. Wszystkie te zagadki i trudnosci jakie wciaz napotykali na swej drodze zaczynaly dzialac jej na nerwy. Na dodatek jedyna lub byc moze jedyna ososba mogaca odpowiedziec na nawalnice pytan krazacych jej po glowie najzwyczzajniej w swiecie zniknela. Fillin. Na wszystkie demony podziemi nie mogl sobie chyba wybrac lepszego momentu na wycieczki. Zirytowana zmierzyla reszte druzyny wscieklym spojzeniem jakby to wszystko co dzieje sie w niej i wokolo bylo ich wina. Przeklete swietoszki, niewinne anielice i zupelnie bezuzyteczne podrobki prawdziwych mezczyzn. Gdyby byl wsrod nich chodz jeden podobny tym, ktorych spotkali w twierdzy demonow. Choc jeden mogacy dostrzec drzemiacy w niej potecjal i pragnienia. Ale gdziez tam. Wszyscy miast na nia spogladali na to chodzace niewiniatko. Sliczniutka, skapo odziana i totalnie bezuzyteczna Miya. Niedobrze sie robilo od samego patrzenia.
Nagle jej uwage przykol naszyjnik, ktory dziewczyna miala zawieszony na szyji. Pospiesznie starala sie przypomniec slowa Alarona, ktorymi go opisal.

-To jest Wisior Prawdy. Pokazuje prawdę niezależnie od zaklęć chroniących obiekt. Żaden artefakt nie jest w stanie ukryć przed nim prawdy, a wystarczy tylko zadać pytanie, żeby poznać odpowiedź. Pytanie jednak musi być zadane właściwie. W ten sposób mogę się dowiedzieć wszystkiego.

Niezaleznie od zaklec chroniacych obiekt... Sprobujmy. Przyodziawszy slodki usmiech na twarz zwrocila sie do Slonka.

- Miyu czy moglabym na chwilke pozyczyc Wisior Prawdy? Mam pewien pomysl....

Czekajac, az dziewczyna laskawie spelni jej prosbe myslami wrocila do olbrzyma, ktory im towarzyszyl.

- Salvadorom? Nie chodzi ci przypadkiem o Salvadora? Lisza Salvadora?
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 30-08-2008, 13:30   #85
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Łowca przeszukiwał ładownię, bez większych rezultatów. Przekładał skrzynie i beczki, samemu nie wiedząc, czego dokładnie szuka. Może miał nadzieję znaleźć coś, co pomogłoby dostać się do ukrytej ładowni, a może po prostu chciał oddalić się od towarzyszy i pobyć sam, w ciszy…
Co jakiś czas nieruchomiał, nasłuchując zbliżających się ciężkich kroków Minotaurów. Wiedział, że muszą się pospieszyć, bo w każdej chwili mogą zostać przyłapani.

-Im szybciej znajdziemy tą ładownię, tym lepiej dla nas… Nie mam zamiaru wdawać się w walkę z tymi dryblasami- powiedział sam do siebie i otworzył kolejną skrzynię, w której tym razem zamiast kukurydzy i ryżu była wypełniona krasnoludzkim alkoholem. Valar już chciał odłożyć skrzynię, gdy nagle go olśniło. Z wyraźnym zadowoleniem na twarzy zaczął przekładać alkohol ze skrzyni do torby. Ostatnią butelkę wziął do ręki i nie widząc celu w dalszym przeszukiwaniu ładowni, wrócił do towarzyszy, ciągnąc solidny łyk trunku.

-W ładowni nie ma nic poza żarciem i gorzałą- powiedział do towarzyszy- A u was jak idzie?

W tej samej chwili przeleciał wzrokiem po twarzach swoich towarzyszy, gdy nagle zamiast twarzy ujrzał korpus mężczyzny, o którym zdążył zapomnieć, z powodu zamieszania z ukrytą ładownią.

To na pewno nie jest człowiek…- pomyślał i przymrużył oczy, przyglądając się mężczyźnie- Nie ma teraz czasu na zabawę w „pytanie i odpowiedź”. Zajmę się nim później… A na razie będę miał go na oku.
 

Ostatnio edytowane przez Zak : 30-08-2008 o 13:33.
Zak jest offline  
Stary 30-08-2008, 23:02   #86
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Choć początkowo został zignorowany przez drużynę zajętą problemem ładowni, to podążył za nimi. Wiedział, że prędzej czy później zostaną zmuszeni do rozmowy z nim, gdyż nie można wiecznie kogoś nie zauważać. Doczesne problemy mają to do siebie, że przemijają, rozpadają się w pył. Co prawda miał nadzieję, że nie będzie czekał aż tak długo, jeżeli będzie to jednak konieczne, to miał czas. Niewyobrażalnie dużo czasu, pozwalającego mu obserwować z boku powstawanie i niszczenie zarówno imperiów jak i ludzkich trosk. Choć od dawna porzucił ingerowanie w naturalny bieg rzeczy i potwornie osłabł przez ludzkie zapomnienie, to jednak miał wystarczająco sił na pomoc dla tej właśnie drużyny. Dlaczego oni? Bo od bardzo dawna nie było nikogo, kto tak beznadziejnie go potrzebował.

W końcu cierpliwość opłaciła się, gdy zwróciła się do niego uzbrojona w łuk półelfka, odpowiadając na jego pytanie. Salvador, tak? Potężny nekromanta Salvadorom, który stał się liszem - Salvadorem? Blacker zadowolony nachylił się do rozmówczyni, tak by ich twarze znalazły się na równym poziomie. I ponownie, choć miał na twarzy maskę zdawał się uśmiechać

- Być może o niego mi chodzi. Szczęśliwie, że znałaś to imię, bo może to być dla was ważne. Carthan la Sirn, Salvadorom i Salvador mogą być tą samą osobą, tylko w różnych miejscach strumienia czasu. Wiem tyle, że był on stwórcą ,,Serca Nocy", czarnoksięskiego artefaktu. Czy ta wiadomość jest dla was w jakiś sposób przydatna?
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline  
Stary 31-08-2008, 11:19   #87
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Fale uderzały o kadłub statku, spowalniając jego ruch, lecz mimo wszystko wiosła z uporem unosiły się by opaść do wody ponownie i pchnąć statek kawałek dalej.
Pierwszy dzień powoli dobiegał końca, a rozpoczynał się już drugi. Zapewne ludzie pracujący przy wiosłach zostaną odesłani do kajut, a Minotaury na miejsca swoich wart.
Ludzie na pokładzie, wykończeni trwającą jeszcze walką ze sztormem słaniali się na nogach, wykonując rozkazy kapitana. Dawali z siebie wszystko i byli główną siłą napędową statku. To od nich zależało jak przestawić żagle tak, żeby statek był nieustannie pchany do przodu.
Sternik, muskularny mężczyzna gryzł wargę z wysiłku tak mocno, że nie rzadko występowała tam krew, lecz jego ręce kurczowo zaciśnięte na kole sterowym nie pozwalały obrócić się w żadną niepożądaną stronę.
Właśnie opływali wszystkie cztery wyspy znajdujące się w archipelagu razem z Krovel, gdyż wody pomiędzy nimi nie dało się przepłynąć siedmiomasztowcem.
To co już do tej pory dokonali było zadziwiające. Wydostali się ze stref Harinn i właśnie byli w drodze do Fass, po opłynięciu Klline. Pozostało jeszcze tylko opłynąć Fass, dotrzeć do wód Ger, a potem cały czas prosto do Krovel*.

Ładownia:

Paks:

Miya popatrzyła na ciebie ze zdziwieniem, ale oddała ci artefakt. Teraz pozostało tylko zadać właściwe pytania. Zobaczyłaś wracającego Valara z butelką w ręku.
Ponadto pytasz Blackera czy nie chodziło mi o Salvadora i wyraźnie jego miał na myśli. Ponadto daje wam jeszcze jedną informację...

Valar:

Wracasz i oznajmiasz, że nic nie znalazłeś. A właściwie nic przydatnego w dotarciu do ukrytej ładowni, ale za to masz coś lepszego!
Nagle dostrzegasz trzymetrowego olbrzyma, który rozmawia z Paks i mówi jej coś bardzo dziwnego...

Blacker:

Zauważasz Valara idącego z butlą gorzałki krasnoludzkiej, który oznajmił, że nic ciekawego nie znalazł. Ty jednak już rozmawiałeś z Paks, która trzymała w ręku jakiś dziwny wisior, od którego czuć było moc. Dostrzegłeś też drugi wisior na szyi Półelfki.

Valar:

Nagle kątem ona zauważyłeś, że jedna pochodnia na końcu nie wisi prosto. cały uchwyt był delikatnie przekrzywiony. Przyjrzałeś się temu i zobaczyłeś, ze każdy uchwyt jest względnie prosto przymocowany do ściany, ale ten jeden, który zauważyłeś, przechylony był ledwo zauważalnie w twoją lewą stronę.

Blacker:

Spojrzałeś z góry na ładownię (to jest spojrzenie baaaaardzo z góry) i dostrzegłeś coś, co było niezauważalne z dołu! Beczki , lecz tylko one ustawione były dokładnie w symbol, który zauważyłeś na kartce! Symbol Sylliny sprzed dziesięciu tysięcy lat!
Przywołałeś w umyśle ten symbol ponownie i przeanalizowałeś go.

http://www.omgayatri.com/AUm_O3m/Om_symbol.gif

Po tym zobaczyłeś coś, co poprzednio ci umknęło. Beczki rzeczywiście ustawione były w ten symbol, ale teraz widziałeś, że jedna ma delikatnie ciemniejszy kolor niż pozostałe. Była to ta, która odpowiadała górnemu, prawemu rogowi symbolu. Tej zwykłej, pojedynczej kropce.




(*Spójrzcie na mapę. Lewy dolny róg. Krovel to ta wyspa z trójkącikiem oznaczającym Górę. Spójrzcie teraz na cztery sąsiadujące wyspy. Lewa dolna to Harinn, na prawo jest Klline, zaś do góry Fass. Dalej nie ma żadnych wątpliwości, że ostatnia, górna lewa to Ger. Wy jesteście mniej więcej pośrodku tymi dwoma pionowymi lewymi czyli dolnym Klline i górnym Fass.)
 
Alaron Elessedil jest offline  
Stary 31-08-2008, 15:15   #88
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
- Być może o niego mi chodzi. Szczęśliwie, że znałaś to imię, bo może to być dla was ważne. Carthan la Sirn, Salvadorom i Salvador mogą być tą samą osobą, tylko w różnych miejscach strumienia czasu. Wiem tyle, że był on stwórcą ,,Serca Nocy", czarnoksięskiego artefaktu. Czy ta wiadomość jest dla was w jakiś sposób przydatna?

-Serce Nocy…- pomyślał przyglądając się nieznajomemu- Cóż za dziwny zbieg okoliczności… To trochę dziwne, że mierzący na oko 3 lub 4 metry mężczyzna z zasłoniętą twarzą przybywa niewiadomo skąd i oznajmia, że posiada jakieś informacje o artefakcie, którego szukamy… Może to sztuczka elfów, które dowiedziały się o ich misji i starają się im w niej przeszkodzić? Jednego jestem pewien- on nie może być istotą ludzką- Valar wiedział, że przy najbliższej okazji będzie musiał porozmawiać z tym olbrzymem.

Nagle kątem oka spostrzegł coś na pozór normalnego- jedna z pochodni przymocowana na ścianie była lekko przekrzywiona, co nie pasowało do reszty, które wisiały prosto.

-Przypadek- pomyślał- Choć może… nie zaszkodzi spróbować- podszedł do pochodni i delikatnie zaczął nią manewrować. Najpierw ją wyprostował, później spróbował ją wyciągnąć.

Miał nadzieję, że znajdą wejście do ładowni przed końcem sztormu. Wiedział, że w każdej chwili minotaury mogą wrócić na swoje stanowiska, a wtedy… mógł się teraz tylko modlić o to, żeby burza nie skończyła się zbyt szybko.
 
Zak jest offline  
Stary 01-09-2008, 14:36   #89
Konto usunięte
 
Midnight's Avatar
 
Reputacja: 1 Midnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputacjęMidnight ma wspaniałą reputację
Obdazywszy Slonko pelnym, aczkolwiek nieszczerym usmiechem przyjela Wisior Prawdy, ktory teraz obracal sie przed nia rozsylajac wokolo migotliwe blaski. Doprawdy taki dzieciak nie powinien nosic czegos takiego. O wiele lepiej bedzie wygladal na jej szyji.

- ... Wiem tyle, że był on stwórcą ,,Serca Nocy" ...

Paks, na chwile odwrocila wzrok od magicznej blyskotki. Ile tak naprawde wiedzial ten olbrzym? Dlaczego tak nagle pojawil sie wsrod nich i dlaczego wszyscy natychmiast przyjeli go jak swojego? I gdzie do wszystkich demonow podziemi podzial sie Fillin?!
Mierzac Blackera wrogim spojzeniem stwierdzila, ze poki co lepiej bedzie traktowac go nieco ostrozniej.

- Mozliwe...

Rzucila wymijajaca odpowiedz po czym na nowo zwrocila cala swoja uwage na przedmiot trzymany w dloni.

- ... a wystarczy tylko zadać pytanie, żeby poznać odpowiedź. Pytanie jednak musi być zadane właściwie.

Slowa Alarona wciaz i wciaz rozbrzmiewaly w jej glowie. Wlasciwe pytanie. Problem w tym, ze nikt jak dotad nie uczyl jej zadawania wlasciwych pytan. Byla w koncu wojownikiem, a nie elfem na krolewskim dworze. Zadania nie ulatwial tez fakt, ze po glowie krazylo jej cale stado pytan. Zadne jednak nie bylo zwiazane z ladownia, ktora mieli odszukac. Wreszcie z westchnieniem zdecydowala sie na pierwsze z brzegu, ktore wydalo sie miec jakis sens.

- Jak odkryc to co byc tu powinno lecz zostalo ukryte?

Nastepnie niepewnie spojzala przez krysztal szukajac jakiejkolwiek wskazowki.
 
__________________
[B]poza tym minął już jakiś czas, odkąd ludzie wierzyli w Diabła na tyle mocno, by mu zaprzedawać dusze[/B]
Midnight jest offline  
Stary 05-09-2008, 20:04   #90
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
-Opuścić kotwice!-krzyknął kapitan, zaś cztery Minotaury pociągnęły za cztery dźwignie rozmieszczone po rogach pomieszczenia wiosłowego. Nagle statkiem szarpnęło, gdy zatrzymał się gwałtownie.
-Godzina przerwy! Róbcie co chcecie, strażnicy, na miejsca! Stawić się za godzinę-wszystkie Minotaury skinęły głową, wychodząc, zaś reszta legła na podłogę przy swoich wiosłach.

***

Statkiem szarpnęło, zaś załoga na pokładzie zrozumiała co to znaczy. Postój.
-Opuścić żagle!-krzyknął sternik z ulgą puszczając zablokowane koło sterowe, przekrzykując ryk fal, wiatru oraz zacinającego deszczu. Marynarze szybko uwijali się, a chwile później żagle były opuszczone. Załoga statku szybko zeszła pod pokład by odpocząć.

***

Valar:
Podchodzisz do pochodni. Pociągnąłeś ją, ale nie odpuściła, tak jakby to była normalna pochodnia. Drugim twoim zamiarem było wyprostowanie jej, zaś ta poddała się bez trudu. To jeszcze nie koniec, pociągnąłeś ją, a ona... została ci w ręku z całym uchwytem, odsłaniając małe wgłębienie wielkości Florena Królewskiego*, zaś na środku wypalony był symbol taki jak na kartce, lecz w lustrzanym odbiciu.

Paks:

Zadałaś pytanie i spojrzałaś przez przezroczysty szafir, lecz ten się nie zmieniał. Chyba zadałaś złe pytanie. Zaraz, jakie Fillin mógł zadać pytanie, szukając was? Teoretycznie każde, jednakże na jakie pytanie kryształ odpowie, pokazując obiekt?

Wszyscy:

Poczuliście szarpnięcie i statek zatrzymał się. Ale jak? Podczas sztormu tak po prostu się zatrzymał? A jednak stało się tak. Macie już mało czasu... Bardzo mało...



*(Floren używany w Królestwie, Fass, Ger czy innej pobliskiej wyspie, ma średnicę 3 cm. Na rewersie widnieje godło Królestwa, czyli lwa z obnażonymi kłami, zaś na awersie, twarz Sarawela Wielkiego I, dawnego króla Królestwa)
 

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 05-09-2008 o 20:14.
Alaron Elessedil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172