Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2008, 21:54   #8
Nuriko
 
Nuriko's Avatar
 
Reputacja: 1 Nuriko jest na bardzo dobrej drodzeNuriko jest na bardzo dobrej drodzeNuriko jest na bardzo dobrej drodzeNuriko jest na bardzo dobrej drodzeNuriko jest na bardzo dobrej drodzeNuriko jest na bardzo dobrej drodzeNuriko jest na bardzo dobrej drodzeNuriko jest na bardzo dobrej drodzeNuriko jest na bardzo dobrej drodzeNuriko jest na bardzo dobrej drodzeNuriko jest na bardzo dobrej drodze
Wiatr jak gdyby dumny owiewał smukłą twarz Melchoira.
A urodę miał on czystą... niczym grudniowy poranek, kosmyki jasnych prostych włosów które zazwyczaj ozdabiały kaptur starej powycieranej szaty.
Teraz fikuśnie falowały targane ciepłą melodią pokwitającego wzgórza.
Zmęczenie i monotonia, sprawiły że ostatnie wydarzenia zdawały się być sprasowane w zlepek majaczących miraży, zamkniętych w ponadczasowym schemacie.

Zapomniał już niemal jak ciepłe potrafią być chociażby chatki ludzkich wieśniaków, więc nie trudno sobie wyobrazić jego rozpromienioną twarz
gdy na horyzoncie spostrzegł małą wioskę śmiało okrywającą zbocze najbliższej góry.
Wiele tygodni podróżowania sprawiło że coraz rzadziej odzywał się do swojego towarzysza Laharta, lecz myśl o przytulnej karczmie dzisiejszego wieczora napełniła ich serca ochotą.
Przyśpieszyli więc kroku, zapominając zupełnie jak mocno są zmęczone ich nogi, a słońce przychylnie oświetlało ich cel.
Gdyby otaczające ich motyle mogły zrozumieć mowę elfów, to pewnie uznali by ich za dobrych przyjaciół którzy spotkali się po wielu latach tułaczki, na tej właśnie pokwitającej łące.

Słońce chowało się już ponad szczytami gór a oczy Melchoira nie chciały już oglądać dzisiejszego dnia.
Kiedy wraz z Lahartem przekroczyli pierwsze chaty, - Gospoda, gospoda, gospoda… - powtarzał sobie w myślach.
- A jest, to chyba tam - wskazał na chatkę przy końcu prostej alejki, z której wydobywało się światło raz po raz przerywane cieniami krzątających się ludzi.


Wspięli się w górę drogi po czym na krótką chwilkę przystanęli przed progiem gospody.
Gdy weszli w środku dało się wyczuć klimat i ciepło, a pomimo nieprzyjemnego zapachu rozlanego piwa i odoru miejscowych farmerów, to Melchoirowi zrobiło się miło.
Twarze zwróciły się teraz ku dwóm zakapturzonym elfom którzy narzucili habity przed wejściem do gospody.
Można było dostrzec nie jedną dziwną wszakże postać, siedziały one przy jednym stoliku a jakaś kobieta energicznie objaśniała im coś, czego Melchoir nie miał najmniejszej ochoty słuchać,
lecz mimo wolnie nie potrafił oprzeć się swemu elfickiemu słuchowi.
Podeszli do lady, elf oparł swoją sękatą laskę o jej blat, usiadł na jednym z krzeseł i zwrócił się do przyjaciela:
- Ile mamy pieniędzy
- Zaraz niech policzę… - Odparł Lahart, i na chwile spuścił wzrok przerzucając monety na swojej dłoni.
Spojrzał na drewniany cennik wiszący na belce podporowej, poczym dodał:
- Jeśli zamówimy mordę św… no każdym razie to za trzy pięćdziesiąt, i wodę to starczy nam na pokuj.

Czarodziej nie odpowiedział tylko wsłuchiwał się w rozmowę którą przed chwilą pragnął zignorować, a która teraz jakby zaczęła go dotyczyć.
Lahart złożył zamówienie po czym zasiedli do stolika.
Barmanka nakryła brudny stolik niewiele czystszym od niego obrusem, rozłożyła glinianą zastawę, i oddaliła się w stronę kuchni.
Melchoir jeszcze przez wiele minut ignorował gwar wieśniaków i wychwytując dyskusję pogrążał się w zadumie.
Tutejsi szemrali podejrzliwie, co chwila spoglądając ukradkiem na różdżkę, opierającą się teraz na jego nieruchomym ramieniu,
a toń jego niebieskich oczu nabierała znaczącego wyrazu, który Lahart od zawsze potrafił sprecyzować.
 
Nuriko jest offline