Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2008, 22:26   #70
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
By zdobyć więcej informacji, koniecznych by opracować sensowny plan działania ruszył do kolejnych sklepów z ziołami. Nie dowiedział się tam nic nowego, czego sam nie zauważył wcześniej. Nie był to jednak czas stracony, gdyż dzięki temu upewnił się, że nie zmyliło go pierwsze wrażenie. Drugim miejscem, po sklepach kolegów po fachu, gdzie mógł dowiedzieć się czegoś interesującego była karczma. Oczywiście, dużo plotek zdobywanych w miejscach takich jak to należy całkiem odrzucić, a pozostałe przesiewać przez bardzo gęste sito, jednak czasami można trafić na informacje prawdziwe, lub przynajmniej niewiele przesadzone.

Sama karczma zaskoczyła go. W świecie, z którego pochodził karczmy były miejscem spotkań okolicznych oprychów, gdzie trzeba było uważać na swoją sakiewkę, przelatujące noże i krzesła oraz chętnych do obicia kogoś bandziorów. Tutaj już na progu został powitany radośnie przez nietrzeźwego mężczyznę, który najwyraźniej chciał uwiesić się mu na szyi. Nieprzyzwyczajony do tego rodzaju poufałości odsunął się więc, powodując upadek mężczyzny. Samo wnętrze karczmy również było dla niego nowością. Rozśpiewani ludzie radośnie spędzający czas, ba! Nawet całe rodziny we wspólnym gronie siedzące przy stolikach.

Astaroth wkroczył niepewnie do wnętrza, starając się zignorować nakłaniających go do śpiewu pijaczków. Co jak co, ale śpiewać to nie miał zamiaru. Jednak pytanie o Kirennę przyniosło rezultat, gdy z nieco bełkotliwej wypowiedzi rozmówcy wyłowił to co najważniejsze, a mianowicie potwierdzenie swojego wcześniejszego wniosku - zielarka wcześniej pracowała w burdelu miejskim. Już miał zbierać się do wyjścia, gdy do karczmy zawitało trzech nowych gości, Fungrihmm, Barbak i najwyraźniej ich nowy znajomy. Gdy Fungrihmm dał znak, że zostaną w karczmie jeszcze trochę, Astaroth przeprosił rozmówcę i dosiadł się do ich stolika. Z ciekawości spojrzał na trzecią osobę i aż zmrużył oczy.

Można zapomnieć wiele. Ludzie przemijają a pamięć o nich wygasa. Osobiście miał słabą pamięć do ludzi, do których nie przywiązywał większej uwagi, jednak zdarzają się tacy, których nigdy się nie zapomina. Mogą to być osoby, z którymi ramie w ramie walczyło się z najgorszym wrogiem. Nie zapomina się również zapamiętałych wrogów, mimo że już nie żyją. Nie da się zapomnieć także kogoś, w czyim ciele spędziło się pewien czas, a właśnie taką osobę dane mu było ponownie spotkać

- Czy mnie oczy mylą, czy to Akrenthal? To ja, Astaroth... Spotkaliśmy się na tropikalnej wyspie, w świecie fioletu

Po czym zwrócił się do Barbaka i Funghrimma

- Wybaczcie, ale nie napiję się z wami. Nie wynika to bynajmniej z braku kultury lub braku szacunku do was, tylko z przyczyn, że tak powiem technicznych. Alkochol na mnie nie działa, nie czuję również smaku. Nie będę wam również towarzyszył, gdyż mam pewną sprawę do załatwienia, więc wybaczcie...

Skierował się do wyjścia, starając się omijać nietrzeźwych gości. Dopiero na zewnątrz podsumował posiadane przez siebie informacje.

Zielarka znała jego imię, lecz wstydziła się powiedzieć skąd. Przemawiało to za tezą, że pracowała w tutejszym burdelu. To raz
Była spokojną i wyjątkowo religijną dziewczyną, co mogło świadczyć o czymś czego wstydziła się w przeszłości. Skoro w burdelu tylko sprzątała to mogło być coś innego. To dwa
Pozwalało to wyciągnąć wniosek trzeci, a mianowicie, że to Azmaer najpewniej może posiadać interesujące go informacje

Jak zwykle nie zawiódł się na swoim przyjacielu. Azmaer przekazał mu, że zielarka ,,Przybyła do miasta jako biedaczka napadnięta po drodze przez zbójów. Dorabiała w burdelu, sprzatajac, zmywając. Pewnego dnia została tam zgwałcona, przez co jej wiera w Biel załamala się . Kienna została nałożnicą bogatego kupca, tego, który ją zgwałcił, nie miała wyjścia. Pewnej nocy otruła go, uznano to za zawal serca. Odzyskała spokój, przygarnął ją ciut obląkany ojciec zmarłego kupca. Odzyskala spokój i wiarę w Światło, klątwa z niej spadła, ale nadal panicznie boi się "niewyjaśnionych sil które ja krzywdzą"."

To dawało do myślenia. Dziewczyna, najpierw napadnięta przez zbójów, zaczyna pracować w burdelu, zostaje zgwałcona, staje się nałożnicą i dokonuje morderstwa. Czego może więc chceć taka osoba, co teraz nią kieruje?

Jest morderczynią, choć z przymusu to jednak dręczą ją wyrzuty sumienia, przez co staje się bardzo religijna. Cicha, zamknięta w sobie szuka spokoju prowadząc sklep zielarski. Sprzedaje swoje zioła bardzo tanio, najpewniej by zarobić tylko tyle ile wystarczy by przeżyć. Nie ma niczego, czego mogłaby pragnąć poza świętym spokojem. Obawia się, że znowu zostanie skrzywdzona, choć nie ma żadnego realnego zagrożenia.

Co dawało mu zdobycie tych informacji? Bardzo dużo. Mógł teraz śmiało określić co powoduje tą osobą i uderzyć w najczulsze punkty. Teoretycznie do wykonania zadania wystarczyłoby ujawnienie informacji o morderstwie, jednak mógł upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Przecież chaos mógł gwarantować spokój i bezpieczeństwo... Jednocześnie rozwiązując problem niskich cen w mieście

Astaroth wrócił do sklepu zielarskiego, prowadzonego przez staruszka i Kirennę. Dziewczyny nigdzie nie było widać, więc najpewniej znajdowała się na zapleczu. Podszedł więc do staruszka i zagadnął

- Witaj ponownie! Zastanawiałem się nad zbieżnością imion, moją ze znajomym zielarzem Kirreny i doszedłem do wniosku, że to mógł być brat mojego dziadka, zaginiony wiele lat temu. Czy mógłbym wejść na zaplecze i porozmawiać z nią chwilę w cztery oczy?
- A to ciekawe! Kirenna, wrócil Astaroth, chce z tobą pogadac, zdaje się, że...!
- JESTEM ZAJĘTA!!!
- Zapytaj ją, czy zna imię Azmaera (mojego dziadka, zesztą totalnego hulaki i czarnej owcy w rodzinie), tego który ponoć zmarł na zawał

Staruszek wyszedł na zaplecze, zaraz wrocił, zakłopotany.
- Mówi, ze to pomyłka, panie. Nie zna żadnego Azmaera.
- Ah, to naprawdę szkoda... Ale mogła zapomnieć, to naturalne. Wiem, co może jej przypomnieć! Powiedz jej, że to ten który zwykle znał całą prawdę o wszelakich morderstwach i uwielbiał ją rozpowiadać! To była jego charakterystyczna cecha, która ponoć jest dziedziczna
- O co ci właściwie chodzi, Panie? - spytał zniecierpliwiony staruszek.
- Przekaż jej to. Być może to przypomni jej kim był Azmaer albo Astaroth... Obydwaj, zarówno dziadek jak i ojciec często podawali fałszywe imiona, lecz ta cecha była u obydwu stała
- Dziwne to panie, ale przekażę jej - podrapal się po głowie.

Astaroth wyszedł na zewnątrz. Nie śpieszyło mu się, choć spotkanie z zielarką byłoby bardzo przydatne. Jego wzrok przykuła jednak przezroczysta piramidka, którą ktoś najwyraźniej właśnie wystawił na parapet. Najwyraźniej ktoś obawia się sił nieczystych lub nie życzy sobie jego obecności... Najwyraźniej zasiał jednak niepokój u zielarki, co było mu wybitnie na rękę. Teraz pozostawało mu tylko czekać, czy zielarka lub staruszek nie opuszczą sklepu
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline