WÄ…tek: [Assassin] Klucznik
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2008, 21:10   #50
Keth
 
Keth's Avatar
 
Reputacja: 1 Keth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodze
Ostatnie co zapamiętał to dym brutalnie wdzierający się do jego tchawicy. Oczy piekły, gardło piekło, a płuca płonęły niemal żywym ogniem. Musiał stracić przytomność. Tak mu się zdawało. Na pewno stracił przytomność…
Czuł jak ktoś chwyta jego barki i wyciąga z okalających go powoli płomieni. To dobrze- przeszło przez otumaniony umysł Beleheziego. Nie, nie Beleheziego, to dawne miano. Teraz był Fahrydem. Umysł jednak nie pracował jeszcze tak jak powinien. Cóż, nadeszła pora zająć się własnym organizmem. Nim zebrał się do otworzenia oczu rozpoczął pracę nad wyrównaniem oddechu. Powietrze powoli stawało się lżejsze. Widocznie był w rękach przyjaciół. Zresztą nawet gdyby nie, nie miał teraz sił by się bronić. Musiał odzyskać kontrolę nad swoim ciałem…
Nagle szarpnięcie, szczęk żelaza i poczuł jak ląduje na bruku. Nic takiego, ale z lekka zakręciło mu się w głowie. Rozpoczął się dialog, który słyszał jak przez mgłę. Słowa, a raczej dźwięki dolatywały jego uszu, lecz nie rozumiał zawartego w nich sensu. Dopiero po chwili zaczynały układać się w logiczne ciągi. Nareszcie czuł się jak po haszyszu. No to jesteśmy w domu… . Otworzył oczy i powoli podniósł się do siadu.
- Coś przegapiłem? Oświećcie mnie… proszę. – Burknął to dość chrapliwym i nieprzyjemnym głosem. Zastanawiało czy był to efekt niedawnych przejść czy jego usposobienia…
Dopiero teraz dostrzegł niewyraźne kontury obcych asasynów. Począł się im przyglądać z wyraźną ciekawością, choć jego ruchy nie zdradzały nawet odrobiny nieufności. Musiał z lekka wytrzeszczyć podrażnione oczy. Na szczęście odzyskał już jako taki kontakt z rzeczywistością. Jedynie klatka piersiowa z trudem unosiła się w górę, gdy próbował nabrać powietrza.
Gdzieś z oddali dobiegł go dźwięk dzwonu…
 
Keth jest offline