Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-04-2008, 21:01   #41
 
Quebe's Avatar
 
Reputacja: 1 Quebe ma wyłączoną reputację
Wyszli wszyscy z karczmy, skąpane budynki w purpurowym blasku słońca rysowały przeróżne cienie na ulicach. Ulice juz opustoszały jedynie nasze własne cienie nam towarzyszyły ...

Ku zdziwieniu Quebe po drodze spotkaliśmy jednego z "Wyższych rangą" Assassinów, Dreaka który wskazał nam drogę do kryjówki.
Dreak jest rywalem Mistrza Faraca jednak dla Quebe jest jedynie staczającym się assassinem który nie wie już co z sobą zrobić więc coraz bardziej ryzykuje aby poczuć więcej adrenaliny, podczas rozmowy Dreak dumnie wskazał na swój list gończy wyszczerzając się jak dziecko które czeka na oklaski, to go już totalnie zdeprymowało w jego oczach. Z Kolei Mistrz Farac był dla Quebe bardziej odpowiedzialny o wiele poważniej traktował służbę Assassina, jego mowa i sposób bycia był wyraźnie pochodzenia szlacheckiego jak przypuszczał, mogło to dawać złudne wrażenie wywyższania się nad innych jednak to naturalne że kupiec w obliczu księcia będzie wyglądał jak biedak.

W kryjówce można już było odpocząć Quebe wybrał łózko które najbardziej mu pasowało, nie żeby jakieś szczególne ale już od małego czuł się najlepiej w miejscach które sam wybierał.
Sprzęt z ubraniem wsadził do kufra obok łóżka sztylet assassinów wsadził pod poduszkę a miecz oparł o ścianę rączką do góry.

Rozległ się głos shadowa którego nurtowały pytania natury osobistej
- Eee... chłopaki... nie wiecie przypadkiem czy my możemy mieć jakieś potomstwo?

Quebe raczej nie myślał o jakiej kol wiek miłości na ten czas, wiedział że gdy jest assassinem jest w ciągłym niebezpieczeństwie a to z góry przekreślało dla niego wszelkie związki jednak nie omieszkał skomentować pytania.
- O ile mi wiadomo to z kotami raczej jest niemożliwe.

- Proponuję przekimać się trochę a jak wstaniemy to ustalimy co dalej robić i jakie działania podjąć aby zdobyć pierścienie. Mózg lepiej myśli jak wypocznie. Stwierdził Machir

Quebe ziewnął. - Cóż - Odpowiedział wkładając pierścień do ukrytej kieszonki - nic dodać nic ująć. Dobranoc wszystkim
Ułożył się na posłaniu, podciągnął koc pod brodę i usnął czujnym snem Assassinów.
 
__________________
Z nadzieją na najlepsze, przygotowani na najgorsze.

Ostatnio edytowane przez Quebe : 28-04-2008 o 21:04.
Quebe jest offline  
Stary 05-05-2008, 15:05   #42
 
Dreak's Avatar
 
Reputacja: 1 Dreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie coś
7.

Kapłan
Na kartce zostało napisane: "Twój przyjaciel z karczmy." a na odwrocie adres i godzina 22:30.
Machir
Kapłan przekazał ci kartkę z napisem "Twój przyjaciel z karczmy" a na odwrocie adres i godzina 22:30.
Wszyscy
Przespaliście się wszyscy oprócz Oka który był jakiś nieobecny. Następnego dnia obudziły was rozmowy które pochodziły z wielkiej sali w której podawali jedzenie i w której można było spokojnie porozmawiać. Wśród was nie było tylko Oka który błądził gdzieś po kryjówce od spotkania z Dino stał się małomówny widać szok jeszcze nie minął. Do sali niespodziewanie wkroczył Mag wyglądał na osłabionego z dwójką swoich dino.
Shadow
Jedynie ty zauważyłeś że na jednym z palców połyskuje niebieski sygnet kluczników.

Pierścienie:
-Czerwony (Kryjówka)
-Zielony (Oko)
-Złoty (DeathBlow)
-Czarny (Kapłan)
-Niebieski (Mag)
-Biały (???)
 
__________________
"If you want to make God laugh, tell him about your plans."

Ostatnio edytowane przez Dreak : 05-05-2008 o 15:09.
Dreak jest offline  
Stary 05-05-2008, 17:43   #43
 
Maciass0's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłość
Shadow zwrócił teraz wzrok na Oka. Jego postać była jakaś taka odrzucona. Tak jakby zaraz miał wyzionąć ducha.

"Coś z nim nie tak, chyba wczoraj przesadził z alkoholem chociaż ja z nim nie piłem nic. Jest blady jak ściana, no to czas mu pomóc" - pomyślał

- Oko, chodź, trzeba cię umyć bo coś z toba jest nie tak - powiedział głośno a po chwili poszli do "łazienki" obmyć Oka. Shadow dał mu kawałek chleba aby pojadł. On był przytumiony.

Gdy wrócili do wspólnej sali poszli spać.

***


Shadow śnił, leżąc w łóżku naszły na niego nowe dziwaczne przeżycia - miał piękną przygodę która przemieniała się i objawiała coraz to nowsze epizody z życia. To było cudowne przeżycie, które na długo zostanie w pamięci tego Assasina. Stał na cypelku wieży, wokół niego było miasto i mury obronne. Ponieżej, daleko od niego były dachy domów a na ziemi poruszali się ludzie, zapewne to dzień handlowy ponieważ kręciło się ich dość dużo. Skok...

Shadow znalazł się w wozie pełnym siana, które złagodziło upadek, wyskoczył i ruszył dalej. Dla niego skok to codzienność, to jego praca...

Ulice miasta, ławka, myśli zamknięty w sobie.. Szuka nowości, rozwiązań i ciągłości życia - celu a potem tylko jest walka i ciemność....

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=sWfi9NTxyOU&feature=related[/MEDIA]

***

Shadow wstał rano, ubrał się i zrobił poranną rozgrzewkę, aby jego ciało było w dobrym stanie na cały dzień. Rozejrzał się po całym pokoju i zobaczył tylko swoich kompanów oraz ją. Uta była rozpromieniona uśmiechem, którym celowała w Shadowa. Ten aby ją jeszcze bardziej uszczęśliwić usiadł koło niej a po chwili czuł pod palcami grubą, lecz miękką sierść. Kochał ją bardzo. Był z kotką od wielu lat razem i nigdy nie rozstawali się. Teraz Shadow bardzo żałował że nie zabrał jej wczoraj na akcję. Może dlatego nie zdobył żadnego pierścienia.

Wtedy do głównej sali wparował Mag ze swoją drużyną Dino. Jako że Assasin nie wiedziała jakie zamiary ma czarodziej Shadow rzucił się schować za łóżko bądź stół i czekał na reakcję pozostałych towarzyszy. Jednak wyciągnął miecz straży Rejtiv i trzymał w pogotowiu. Przymrużył oczy i zobaczył wtedy że na palcu wskazującym maga jest osadzony pierścień koloru niebieskiego.

"O kurde" - pomyślał machinalnie Shadow
 
Maciass0 jest offline  
Stary 09-05-2008, 16:42   #44
 
zbik_zbik's Avatar
 
Reputacja: 1 zbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumnyzbik_zbik ma z czego być dumny
Jeszcze zanim Machir położył się spać Kapłan przekazał mu kartkę z napisem "Twój przyjaciel z karczmy" a na odwrocie adres i godzina 22:30.
No ciekawe, będzie trzeba się tam wybrać.

Wstając rano zobaczył nad sobą dolną część łóżka, nie wychodził stamtąd tylko wyją kartkę i jeszcze raz ją przeczytał. Nie mógł zrozumieć o co tu chodzi. Kto mu to przysłał... może to od mistrza który się dowiedział gdzie mieszka ten kto go pobił, tak to mogło być to. "Trzeba będzie chyba tam pójść. " - myślał - "Wezmę jednego z współpracowników.".

Teraz do karczmy wszedł ktoś... Machir leżąc pod łóżkiem widział tylko nogi. Jeden człowiek, a obok dwa Dino. To znaczyło tylko jedno - niebezpieczeństwo. Wyjął sztylety i czekał na odpowiednią chwilę. Wiedział że ma przewagę bo atakuje z zaskoczenia. Trzeba było to dobrze wykorzystać. Czekał aż będzie miał czysty rzut. Pierwszym sztyletem rzucić w nogę ostatniego Dina który powinien ryknąć. O ile szczęście da to reszta się obróci sprawdzając jakie niebezpieczeństwo jest z tyłu. To da możliwość ataku dla innych. Wtedy rzut w nogę tego człowieka. "Kim on musi być żeby chodzić z Dinami bez szwanku? Na pewno wróg." - pomyślał szybko i kombinował dalej. Wtedy szybko się wychylę z drugiej strony łózka i rzucę w najbliższy cel sztyletem assassynów, wyciągnę miecze i poczekam na atak.
 
__________________
Dobry dyplomata improwizuje to, co ma powiedzieć,
oraz dokładnie przygotowuje to, co ma przemilczeć.
zbik_zbik jest offline  
Stary 09-05-2008, 19:01   #45
 
Dreak's Avatar
 
Reputacja: 1 Dreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie coś
8.

Wszyscy
Mag był dziwny, nie atakował tylko czekał na rozwój wypadków. Nagle znikąd wyskoczył "Oko" wbijając sztylet w bok maga który zaś uderzył ręką w podłogę i wszyscy równo runęli na ziemie sparaliżowani. Lekka strużka krwi płynęła po twarzy maga, widać było że był to dość mocny czar. Dino jak zabawkę rozerwały Oko rozrzucając jego kończyny na różne strony, powoli odzyskiwaliście czucie. Koło Shadowa upadła jedna z rąk "Oka" na której znajdowały się dwa pierścienie niebieski i zielony.. pierścienia za które przepłacił życiem.. Kiedy całkiem odzyskaliście czucie umożliwiające wam bieganie minęło około 10 min wystarczająco by zniknąć dla maga. Zbliżała się 22.00 to jest jedyna okazja by wykonać zadanie i pomścić Arahanira, tylko Machir wie o tej szansy ale teraz to dotyczy całej grupy.
 
__________________
"If you want to make God laugh, tell him about your plans."

Ostatnio edytowane przez Dreak : 09-05-2008 o 19:26.
Dreak jest offline  
Stary 13-05-2008, 15:32   #46
 
Maciass0's Avatar
 
Reputacja: 1 Maciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłośćMaciass0 ma wspaniałą przyszłość
Wtedy się zaczeło! Oko rzucił się na maga, lecz ten dobrym czarem uziemił każdego kto chciał go zaatakować, Shadow ukryty nie próbował nawet wystawić zbytnio głowy, aby te potwory nie zrobiły tego samego co z Okiem. Pierwszy raz widział coś tak obrzydliwego. Jednak nikt nie mógł nic zrobić rzucić się w pomoc, było już za późno. Machir, Quebe, Kapłan też leżeli na ziemi czy to na łóżkach bo jeszcze nie wstali, widocznie byli sparaliżowani dokładnie jak Shadow. Na szczęście Mag zebrał się w sobie i uciekł z potężną raną zadaną przez Oko, który przypłacił za to życiem. Gdy odzyskał czucie Shadow zdjął z martwej ręki Oka dwa pierścienie i wstał z krzykiem na resztę:

- Jazda, musimy dokończyć nasze zadanie i musimy spotkać się z naszymi mistrzami. Wstawajcie!
 
Maciass0 jest offline  
Stary 20-05-2008, 22:02   #47
 
shadowdancer's Avatar
 
Reputacja: 1 shadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumnyshadowdancer ma z czego być dumny
Kapłan szybko rozwinął kartkę, pochłonął jej zawartość jednym tchem i równie szybko ją złożył. Po chwili podał ją Machirowi. Postanowił go nie śledzić, gdyż gdyby mieli coś ważnego do ukrycia, Machir otrzymałby ją osobiście. Zapamiętał tylko adres.

W kryjówce, do której pokierował ich Dreak, zasnął wyjątkowo twardo...

Przespał prawie śniadanie, ale obudził się w porę i zszedł do sali na posiłek. Ledwie ruszył jedzenie, gdy w holu znikąd pojawił się mag i... dwójka Dino. Nigdy się z nimi nie spotkał, ale słyszał legendy... Nie mieli wielkich szans, chyba, że... Tak, mag był dziwnie osłabiony, trochę się chwiał, to mogła być szansa! Szybko wstał od stołu i dobył miecza assassinów, ale nie zdążył zrobić nic więcej. Na magusa rzucił się Oko, zostawiając mu całkiem nieźle krwawiącą ranę, a w sekundę później wszyscy leżeli na podłodze. Gość jest niezły, to fakt...

Gdy udało mu się wstać zobaczył tylko Dino rozszarpujące resztki Oka, a jedna z rąk poleciała ku Shadowowi i... coś się na niej błyszczało. Dopiero jednak po kilku minutach wrócili do normalnego stanu fizycznego, ale mag zdążył się ulotnić.

- To, jak mniemam, są pierścienie, które zdobył Oko - powiedział cicho do Shadowa, patrząc, jak ten ściąga je z martwej dłoni assassina - Czyli mamy już co najmniej dwa - powiedział z kamienną twarzą, ukrywając fakt istnienia jeszcze jednego w jego kieszeni - To co robimy? - zapytał niewinnie, nie chcąc także ujawniać, że czytał kartkę adresowaną do Machira.
 
shadowdancer jest offline  
Stary 05-06-2008, 20:47   #48
 
Dreak's Avatar
 
Reputacja: 1 Dreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie cośDreak ma w sobie coś
Panowała cisza... nikt nie śmiał się odezwać. Wielu assassinów, blisko maga, zostało porażone na tyle mocno by zniszczyć cały układ nerwowy. Babilon przestał być ziemią obiecaną asasynów. Dwójka fidai Shadow i Kapłan próbowali ocucić swoich kompanów, niestety z każdą chwilą ci stawali się bladsi i zaczęli stygnąć... umierali. Machir trzymał coś w zaciśniętej pięści, była to kartka, znana już przez Kapłana ale dla Shadowa zupełnie obca i cenna, zawierała bowiem dokładny adres zamieszania ostatniego celu, ostatniego kroku do wykonania zadania, zadania za które tak wiele ofiarowali. Jeszcze nie dawno Nerwisi podekscytowani misją, teraz chłodni, bezuczuciowi stają się prawdziwymi asasynami. Ciszę przerwał wiatr i wkradające się krople deszczu przez zniszczony dach, a za chwile szmer wydawany przez pojedynczych asasynów którzy na rozkaz Imama zbierali prowiant na podróż do Alamutu, gdzie mieli się przygotować się do napaści na sułtana, z dziesiątkowaną armią, po bitwie w Kairze i ze skarbami południa. Imam i cała potęga zakonu opuściła Babilon, zostawiając dwójkę młodych fidai na prowadzenie samotnego boju przeciw Magnusowi. Assassini patrzyli, z dachu okolicznego budynku, jak pozostałości kryjówki płoną zabierając ze sobą duszę braci i dając im wieczny spoczynek. Dwóch młodych mężczyzn, biegnących po dachach, wbiegło do budynku kryjówki. Jeden z nich sprawnie przebiegł po długiej belce łączącej dach jednego z budynku z dachem kryjówki po czym wskoczył do niej bez zawahania przez dziurawy dach, drugi zaś zsunął się po ścianie i wskoczył przez okiennice wprost na buchające z kryjówki płomienie. Takich podstawowych umiejętności uczy się młodych Nerwisów w Alamutcie. Wybiegli ostro kaszląc, niosąc mężczyznę i zaciągając go w jedną z ciemnych uliczek jakich było wiele w Babilionie. Kapłana i Shadowa obserwujących cała sytuacje z pobliskiego budynku zdziwił fakt że oprócz nich jest ktoś w babilionie kto zna tajniki zakonu assassinów, postanowili to sprawdzić. Zakradli się i zeskoczyli sprawnie na dwóch mężczyzn powalając ich jednym silnym ciosem a ukryty sztylet przystawiając do gardła.
-Kim jesteście?! -Spytał, obezwładnionego nerwisa, Shadow.
-Ty jesteś Shadow, Kapłan? -Wydusił z siebie mężczyzna który z trudem oddalał swoje gardło od sztyletu ociekającego trucizna, wiedząc co czeka za najmniejsze zacięcie się nim. -Zostaliśmy.. choć wiem że za nielojalność grozi śmierć...
-...Uważamy że wasza misja jest ważniejsza niż powiększenie skarbca zakonu. -Dodał drugi. -A poza tym straciliście tych dwóch fidai...
-Machira i Quebe! -Wykrzyknął, karcąc go za brak szacunku, Shadow.
-Tak.. -Dodał ciężko bo Arthur przycisną go mocniej. -Możecie nas puścić. -Shadow i Kapłan wypuścili ich z zabójczego uścisku, a młodzi asasyni przedstawili się im, pierwszym z nich był Alarel, który spojrzał na Kapłana z lekko złością i przetarł sobie szyje po jego uścisku. Drugim z nich był Arihan pewny siebie młody narwis, który opowiedział im że długo razem Alarel i Belehezim przyglądali się waszym wyczynom...
-Po ataku tego Maga byliśmy przekonani że Belehezi zginął, nic nas tu nie trzymało więc ruszyliśmy do twierdzy. -Zamyślił się na chwilę. -Odwróciłem się.. nie wiem dlaczego... po prostu i zobaczyłem was na dachu obserwujących budynek a chwile potem wylatującym miecz Beleheziego przez okiennice, nie byłem pewny ale musiałem sprawdzić zawsze trzymaliśmy się razem więc nie mogłem go tak zostawić. Złapałem Alarela i..i pobiegliśmy.. a resztę widzieliście. -Cała piątka przesiedziała chwilę w zaułku, zjadła prowiant który nieśli do twierdzy i rozmawiali fidaie wprowadzili ich w misję i postęp, nim się obejrzeli zabrzmiały dzwony... Ostatni Klucznik był na miejscu...
 
__________________
"If you want to make God laugh, tell him about your plans."

Ostatnio edytowane przez Dreak : 07-06-2008 o 13:49.
Dreak jest offline  
Stary 06-06-2008, 06:47   #49
 
Desmond's Avatar
 
Reputacja: 1 Desmond nie jest za bardzo znany
Kaszląc wynieśli we dwójkę Beleheziego z budowli. Wynieśli go w zaułek, kiedy wyskoczyli i przewrócili ich dwaj assassini... Przystawili im sztylety do gardeł.
Kim jesteście? - spytał jeden z nich.
Wy jesteście Shadow, Kapłan? - zapytał Arihan, odsuwając głowę od sztyletu jednego z nich - Zostaliśmy, choć wiemy, że za nielojalność grozi śmierć. Alarel dodał - ...Uważamy, że wasza misja jest ważniejsza niż powiększenie skarbca.... Poza tym straciliście tych dwóch fidai...
Machira i Quebe! - Wykrzyknął Kapłan, przyciskając Alarela mocniej.
Tak... Możecie nas puścić - Stwierdził.
Przedstawili się. Zmierzył Kapłana nieprzyjemnym wzrokiem.

Ten jeden mi się nie podoba ... gdyby nie Arihan i Belehezi bym zwiał...

Arihan zaczął opowiadać -Po ataku tego Maga byliśmy przekonani że Belehezi zginął, nic nas tu nie trzymało więc ruszyliśmy do twierdzy. Odwróciłem się.. nie wiem dlaczego... po prostu i zobaczyłem was na dachu obserwujących budynek a chwile potem wylatującym miecz Beleheziego przez okiennice, nie byłem pewny ale musiałem sprawdzić zawsze trzymaliśmy się razem więc nie mogłem go tak zostawić. Złapałem Alarela i..i pobiegliśmy.. a resztę widzieliście.
Posiedzili trochę, zjedliśmy prowiant a Shadow i Kapłan wprowadzili ich w postępy misji... kontynuowanej przez nich.

Wnioskując z reakcji Kapłana na nazwanie Quebe i Machira "fidai", zakładam, że będą chcieli zabić tego maga. W akcie zemsty.

Zabrzmiały dzwony... Ostatni klucznik był na miejscu...
Alarel wstał, popatrzył zachęcającym wzrokiem po drużynie, po czym zaczął przeglądać okolicę.
Każda rzecz może przeszkodzić w akcji.
Chodźmy... - powiedział szeptem - Prowadźcie... I Kapłan... następnym razem nie ściskaj tak mocno - zaśmiał się ironicznie.

Nienajgorsza kompania. Po tych wszystkich zdarzeniach to... zaproszenie, chyba mogę to tak nazwać, zabrzmiało jak pułapka żeby złapać resztę assassinów... Nie mamy wyboru.
Tylko uważajcie, śmierdzi mi ta sprawa pułapką.
 

Ostatnio edytowane przez Desmond : 06-06-2008 o 16:28.
Desmond jest offline  
Stary 06-06-2008, 21:10   #50
 
Keth's Avatar
 
Reputacja: 1 Keth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodzeKeth jest na bardzo dobrej drodze
Ostatnie co zapamiętał to dym brutalnie wdzierający się do jego tchawicy. Oczy piekły, gardło piekło, a płuca płonęły niemal żywym ogniem. Musiał stracić przytomność. Tak mu się zdawało. Na pewno stracił przytomność…
Czuł jak ktoś chwyta jego barki i wyciąga z okalających go powoli płomieni. To dobrze- przeszło przez otumaniony umysł Beleheziego. Nie, nie Beleheziego, to dawne miano. Teraz był Fahrydem. Umysł jednak nie pracował jeszcze tak jak powinien. Cóż, nadeszła pora zająć się własnym organizmem. Nim zebrał się do otworzenia oczu rozpoczął pracę nad wyrównaniem oddechu. Powietrze powoli stawało się lżejsze. Widocznie był w rękach przyjaciół. Zresztą nawet gdyby nie, nie miał teraz sił by się bronić. Musiał odzyskać kontrolę nad swoim ciałem…
Nagle szarpnięcie, szczęk żelaza i poczuł jak ląduje na bruku. Nic takiego, ale z lekka zakręciło mu się w głowie. Rozpoczął się dialog, który słyszał jak przez mgłę. Słowa, a raczej dźwięki dolatywały jego uszu, lecz nie rozumiał zawartego w nich sensu. Dopiero po chwili zaczynały układać się w logiczne ciągi. Nareszcie czuł się jak po haszyszu. No to jesteśmy w domu… . Otworzył oczy i powoli podniósł się do siadu.
- Coś przegapiłem? Oświećcie mnie… proszę. – Burknął to dość chrapliwym i nieprzyjemnym głosem. Zastanawiało czy był to efekt niedawnych przejść czy jego usposobienia…
Dopiero teraz dostrzegł niewyraźne kontury obcych asasynów. Począł się im przyglądać z wyraźną ciekawością, choć jego ruchy nie zdradzały nawet odrobiny nieufności. Musiał z lekka wytrzeszczyć podrażnione oczy. Na szczęście odzyskał już jako taki kontakt z rzeczywistością. Jedynie klatka piersiowa z trudem unosiła się w górę, gdy próbował nabrać powietrza.
Gdzieś z oddali dobiegł go dźwięk dzwonu…
 
Keth jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172