Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2008, 21:25   #26
Bulny
 
Bulny's Avatar
 
Reputacja: 1 Bulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputacjęBulny ma wspaniałą reputację
Kobold przysłuchiwał się wszelakim rozmowom odbywającym się w głównej hali. Po chwili weszła do niej kobieta, zapewnie odgrywająca rolę miejscowego stróża prawa i zaczęła napominać o zamieszkach i burdach miejskich, uwzględniając przy tym zamiłowanie małego stworka do dobrze przysmażonego kociego mięska. Oczy bestyjki zwęziły się w grymasie wściekłości, a jego górna warga zaczęła nieznacznie drgać. Gdyby nie cały tłum zapewne odpysknąłby kobiecie, narażając się na zemstę z jej strony. Nie był jednak głupi. Powoli sączył dane mu przez Johana piwo i starał się aby ludzkie uwagi mijały jego uszy. Niezbyt mu to wychodziło.

Począł więc przysłuchiwać się przechwałkom i przysięgom swoich towarzyszy.
- Idioci… - burknął pod nosem, gdy cała zgraja awanturników poczęła przyrzekać, iż pomogą miejscowym w zażegnaniu niebezpieczeństwa znajdującego się gdzieś na w miasteczku. Niezbyt interesowała go rola bohatera. Baa… W zasadzie nie miał teraz żadnej interesującej roli. Szwędał się ze swoim towarzyszem od miasta do miasta i starał się odszukać klan, który zapewne i tak zginął już z ręki oprawców jego ludu. Jedyną rzeczą, która trzymała go na powierzchni, był właśnie Johan. Jedyny człowiek, który potrafił zauważyć prawdziwą naturę przedstawiciela małej, jaszczurkopodobnej rasy. Choć czasem i on nie rozumiał niektórych zachowań Harkha. Ale nawzajem.

Kobold na przykład nie był w stanie pojąć jak można upijać się w każdej przydrożnej karczmie. Sam też czuł pociąg do ludzkiego alkoholu, ale bez przesady. Blavith dosłownie przeginał. Nic nie obchodziły go uwagi towarzysza, by nie pił, a sam czasem potrafił odprawić ogromne kazanie z jakiegoś błahego powodu typu „hierarchia wartości”. Jedyną wartością było dla stwora jego życie, ale z tego co widział nikogo z powierzchni ono nie obchodzi. Najśmieszniejsza była dla niego wypowiedź Blandjo. Ludzie ostrzegali go, aby nie wychodzić a ten chciał zrobić „rekonesans”. Typowo powierzchniowe zachowanie, dobrze że reszta mu to wyperswadowała. Choć nawet źle. Zawsze byłaby jedna morda mniej do wykarmienia i dzielenia łupów.

Phie… I jak tu lubić powierzchniowców? – myślał kobold kończąc trunek. Potem poszedł wraz ze swoim towarzyszem do pokoju, jak zwykle ściskając kurczowo swój plecak. Gdy weszli razem do pokoju, mały stworek rzucił cały ekwipunek w kąt, po czym zamknął drzwi i położył się na łóżku obok człowieka.
- Wygodne łosio. Ale mi tego brakowało… - rzekł, lecz nie słysząc odpowiedzi obrócił się w stronę Johana. Ten już smacznie spał w swoim pijackim śnie. Jak zwykle.

Kobold wziął z niego przykład, lecz biorąc do siebie uwagi karczmarza sprawdził zabezpieczenia okien, oraz drzwi, a potem zapalił lampkę, aby ta oświetlała pokój podczas snu. Lepiej aby to mroczne ścierwo nie wlazło do ich pomieszczenia. Gdy zakończył inwigilację zabezpieczeń, położył się spać. Sen jego był płytki, każdy najmniejszy szmer mógł go zakłócić. Na dodatek małego stwora przez cały czas drażniło dziwne uczucie zaniepokojenia. Tak jakby coś wisiało w pobliżu. Jakby tego wieczora miał nastąpić atak.

Przeczucie sprawdziło się. Harkh obudził się słyszał jakiś zamęt w głównym pomieszczeniu karczmy. Nie wiedział co to, lecz kątem oka dostrzegł budzącego się Johana, który właśnie przewracał się na jego stronę. Kobold nie zdążył nic zrobić, potężne cielsko przygniotło go do poduszki, a mały stwór zaczął machać swoimi łapkami, aby człowiek z niego zszedł. Po chwili jego męki zostały ukrócone. Skacowany wojownik stoczył się z łóżka na podłogę, szukając swojego ekwipunku. W tym czasie jaszczurkopodobna istotka zdołała już dobyć łuk, pokryty dziwnymi staroelfickimi runami i stanąć nieopodal drzwi.

- Zaczekajmy aż niebezpieczeństwo minie, za chwilę wyjdziemy. – rzekł do swojego towarzysza przybierając pozę wyglądającą jak poza kota, właśnie zamierzającego uniknąć niechybnego ciosu. Harkh wytężył wszystkie zmysły przysłuchując się zamieszaniu na dole. W tym czasie zapomniał o swoim towarzyszu, lecz po chwili coś wyrwało go ze skupienia. To Blavith dobył klucz, otwierając drzwi i wybiegł na zewnątrz. Kobold przez chwilę nie wiedział co robić. Stanął w miejscu przyglądając się ludzkiemu koledze swoimi pożółkłymi oczami, po czym ruszył za nim w pościg chcąc go zatrzymać…
 
__________________
"Gdy Ci obcych ludzi trzech mówi że jesteś pijany to idź spać" - Stare żydowskie przysłowie ;)
Bulny jest offline