Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-06-2008, 20:16   #171
wojto16
 
wojto16's Avatar
 
Reputacja: 1 wojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumnywojto16 ma z czego być dumny
Cały czas biegł za Fusae w kierunku monumentów przedstawiających Hokage. Niestety, cały czas do pościgu dołączały kolejne grupy shinobi. Garret nie zamierzał dać się złapać bez walki. Choć walka nie leżała w jego upodobaniach (a szczególnie walka z rodakami) to wiedział, co należy od czasu do czasu zrobić, aby przetrwać. Czuł też zmęczenie wywołane nie tyle samym biegiem, co zbyt dużym zużyciem chakry. Na szczęście wciąż zachował wystarczająco dużo sił by zdołać uciec ścigającej ich grupie ANBU.

Ze szczytu Monumentu roztaczał się wspaniały widok na wioskę. Jednak z powodu pościgu siedzącego im na karku nie mieli za bardzo czasu na podziwianie widoków. Jednak ich uwagę przykuła kartka przybita do jednego z pobliskich drzew. Natychmiast rozpoznał charakter pisma Miroku. Wiadomość głosiła:

" Głowy Hokage są wydrążne. Niedaleko stąd jest wejście. Schowajcie się tam i módlcie się, żeby was nie zauważono. Jeżeli nie przybędę w ciągu godziny, uciekajcie sami. Po drugiej stronie Monumentu ochrona powinna być najmniejsza. Tamtędy ucieknijcie z wioski i lasami dotrzyjcie do Wioski Piasku. Uciekajcie lasami. Jeżeli się nie spotkamy, życze wam powodzenia. Mam nadzieje, że dokończycie misje. Miroku"

Nagle Kenji chwycił kartkę i bezceremonialnie ją zjadł.
- Trzeba było najpierw wymoczyć ją w ramen. Byłoby łatwiej przełknąć – rzucił Garret.
Następnie nie czekając dłużej ruszył w kierunku opisanym na kartce. Gdy dotarł na miejsce ukrył się i czekał. Miał jeszcze godzinę czasu na odpoczynek. Kenji po kilku minutach rozpoczął wykład:

- Dobra wydaje mi się że dla dobra naszych wiosek powinniśmy schować nasze ochraniacze i nie pokazywać ich nikomu nieznajomemu. Nie wiadomo ile już problemów i wyjaśnień przysporzyliśmy naszym Kage pokazując skąd jesteśmy. Dobrze by było się przebrać by nie rzucać się w oczy.

- Dobry pomysł. Gdzieś w okolicy widziałem jakąś kupę zeschłych liści – w języku Garreta znaczyło to samo jak „Niby, w co?” – Jeżeli chodzi o moje ubranie to raczej nie mam żadnych powodów do przebieranek. Jest tak ciemne, że w nocy i tak ledwo je widać. Na dodatek służy jako świetny kamuflaż. A wy powinniście rozważyć zastosowanie Henge no Jutsu.

- Ja niestety raczej nic na to nie poradzę gdyż wielkie miecze to element rozpoznawczy naszej wioski.

- Na twoim miejscu tym faktem bym się nie za bardzo martwił. Wielu shinobi z Konohy nosi większe lub mniejsze miecze. Nie powinieneś, więc się wyróżniał - powiedział

-Za jakąś godzinę tak jak było napisane uciekamy stąd pod wskazane miejsce. Mam nadzieje że do tego czasu reszta do nas dotrze lub nasz przyjaciel od wiadomości którego imienia nie wypowiem pomoże im. Robi się niebezpiecznie i musimy na siebie uważać. Zostaliśmy siłą rozdzieleni i w przypadku gdy my zostaniemy rozdzieleni spotkamy się w wiadomym wam miejscu. Gdyby i nasz następny cel był pułapką a mam nadzieje że nie jest spotkamy się w miejscu naszej ostatniej walki z lalkarzem. A właśnie Garret ty lepiej zakryj twarz, po co masz sobie robić dodatkowych problemów. Przynajmniej do czasu aż opuścimy wioskę.

- Jasne – Garret założył na głowę kaptur zasłaniając głowę. Jego twarz teraz była słabo widoczna acz nie miał zasłoniętych oczu. Przysiadł na ziemi sięgając ręką ku książce. W tym samym momencie przypomniał sobie o tym, że zostawił ją w domu. Szansy na zakupienie kolejnej już nie było. Spojrzał na swoich towarzyszy, westchnął i przemówił:

- Zakrywanie twarzy raczej niewiele mi da. Ja zniknąłem, wy zwialiście, byłem z wami w drużynie przez kilka ostatnich dni. Przecież każdy głupi bez problemu złoży wszystkie fakty do kupy i ustali, kto zacz. Jednak wiedziałem, w co się pakuję, gdy zdecydowałem się wam pomóc.
Nieco smutnym spojrzeniem obserwował wyjście.

- Gdy przekroczymy granice Konohy sprzedam swój honor za domysły, podejrzenia i złudne nadzieje. A gdy i ich zostanę pozbawiony nic już mi nie zostanie. Nie wiem jak długo będę zdolny żyć z tą myślą.

Czekał. Nic innego mu nie pozostało.
 

Ostatnio edytowane przez wojto16 : 22-06-2008 o 14:10.
wojto16 jest offline