|
Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami) |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
07-06-2008, 20:16 | #171 |
Reputacja: 1 | Cały czas biegł za Fusae w kierunku monumentów przedstawiających Hokage. Niestety, cały czas do pościgu dołączały kolejne grupy shinobi. Garret nie zamierzał dać się złapać bez walki. Choć walka nie leżała w jego upodobaniach (a szczególnie walka z rodakami) to wiedział, co należy od czasu do czasu zrobić, aby przetrwać. Czuł też zmęczenie wywołane nie tyle samym biegiem, co zbyt dużym zużyciem chakry. Na szczęście wciąż zachował wystarczająco dużo sił by zdołać uciec ścigającej ich grupie ANBU. Ze szczytu Monumentu roztaczał się wspaniały widok na wioskę. Jednak z powodu pościgu siedzącego im na karku nie mieli za bardzo czasu na podziwianie widoków. Jednak ich uwagę przykuła kartka przybita do jednego z pobliskich drzew. Natychmiast rozpoznał charakter pisma Miroku. Wiadomość głosiła: " Głowy Hokage są wydrążne. Niedaleko stąd jest wejście. Schowajcie się tam i módlcie się, żeby was nie zauważono. Jeżeli nie przybędę w ciągu godziny, uciekajcie sami. Po drugiej stronie Monumentu ochrona powinna być najmniejsza. Tamtędy ucieknijcie z wioski i lasami dotrzyjcie do Wioski Piasku. Uciekajcie lasami. Jeżeli się nie spotkamy, życze wam powodzenia. Mam nadzieje, że dokończycie misje. Miroku" Nagle Kenji chwycił kartkę i bezceremonialnie ją zjadł. - Trzeba było najpierw wymoczyć ją w ramen. Byłoby łatwiej przełknąć – rzucił Garret. Następnie nie czekając dłużej ruszył w kierunku opisanym na kartce. Gdy dotarł na miejsce ukrył się i czekał. Miał jeszcze godzinę czasu na odpoczynek. Kenji po kilku minutach rozpoczął wykład: - Dobra wydaje mi się że dla dobra naszych wiosek powinniśmy schować nasze ochraniacze i nie pokazywać ich nikomu nieznajomemu. Nie wiadomo ile już problemów i wyjaśnień przysporzyliśmy naszym Kage pokazując skąd jesteśmy. Dobrze by było się przebrać by nie rzucać się w oczy. - Dobry pomysł. Gdzieś w okolicy widziałem jakąś kupę zeschłych liści – w języku Garreta znaczyło to samo jak „Niby, w co?” – Jeżeli chodzi o moje ubranie to raczej nie mam żadnych powodów do przebieranek. Jest tak ciemne, że w nocy i tak ledwo je widać. Na dodatek służy jako świetny kamuflaż. A wy powinniście rozważyć zastosowanie Henge no Jutsu. - Ja niestety raczej nic na to nie poradzę gdyż wielkie miecze to element rozpoznawczy naszej wioski. - Na twoim miejscu tym faktem bym się nie za bardzo martwił. Wielu shinobi z Konohy nosi większe lub mniejsze miecze. Nie powinieneś, więc się wyróżniał - powiedział -Za jakąś godzinę tak jak było napisane uciekamy stąd pod wskazane miejsce. Mam nadzieje że do tego czasu reszta do nas dotrze lub nasz przyjaciel od wiadomości którego imienia nie wypowiem pomoże im. Robi się niebezpiecznie i musimy na siebie uważać. Zostaliśmy siłą rozdzieleni i w przypadku gdy my zostaniemy rozdzieleni spotkamy się w wiadomym wam miejscu. Gdyby i nasz następny cel był pułapką a mam nadzieje że nie jest spotkamy się w miejscu naszej ostatniej walki z lalkarzem. A właśnie Garret ty lepiej zakryj twarz, po co masz sobie robić dodatkowych problemów. Przynajmniej do czasu aż opuścimy wioskę. - Jasne – Garret założył na głowę kaptur zasłaniając głowę. Jego twarz teraz była słabo widoczna acz nie miał zasłoniętych oczu. Przysiadł na ziemi sięgając ręką ku książce. W tym samym momencie przypomniał sobie o tym, że zostawił ją w domu. Szansy na zakupienie kolejnej już nie było. Spojrzał na swoich towarzyszy, westchnął i przemówił: - Zakrywanie twarzy raczej niewiele mi da. Ja zniknąłem, wy zwialiście, byłem z wami w drużynie przez kilka ostatnich dni. Przecież każdy głupi bez problemu złoży wszystkie fakty do kupy i ustali, kto zacz. Jednak wiedziałem, w co się pakuję, gdy zdecydowałem się wam pomóc. Nieco smutnym spojrzeniem obserwował wyjście. - Gdy przekroczymy granice Konohy sprzedam swój honor za domysły, podejrzenia i złudne nadzieje. A gdy i ich zostanę pozbawiony nic już mi nie zostanie. Nie wiem jak długo będę zdolny żyć z tą myślą. Czekał. Nic innego mu nie pozostało. Ostatnio edytowane przez wojto16 : 22-06-2008 o 14:10. |
16-06-2008, 07:50 | #172 |
Reputacja: 1 | Kenji Team: Czas mijał niemiłosiernie. Wśród was trwała nieznośna cisza. Minął już niemalże cały wyznaczony czas, a Miroku i reszty nadal nie było. Miasto nadal było rozświetlone i hałaśliwe. Wszelki pościg jednak odsunął się od monumentu Hokage, bliżej do bramy Konohy. Zostało jeszcze 5 minut do upływu godziny, od momentu waszego przybycia. 55 minut spędzonych w nerwowej ciszy i oczekiwaniu najgorszego. W końcu Kyiohisa odezwał się przerywając tą kłopotliwą sytuację. - Czas niemalże upłynął. Może powinniśmy ruszać? Nie będziemy mieć lepszej okazji niż ta. W końcu naszym pirorytetem jest dostanie się do Wioski Piasku na czas, którego nam brakuje.
__________________ you will never walk alone |
22-06-2008, 13:47 | #173 |
Reputacja: 1 | Należało wykorzystać, to że wróg uieruchomiony spdał na ziemię. Okrzyk Miroku zmoblizował Kenshiro do działania. Zebrał chakrę w nogi i wyskoczył, lecąc na unieruchomionego wrogo. Nie było już ważne co robią towarzysze. Kenshiro spadał prosto na przeciwnika z ostrzem skierowanym w jego serce. Gdy tamten znalazł się na ziemi. Ostrze Kenshiro przebiło go tuż po tym. Nie było już czasu na jakąś specjalną strategię, misja była ważniejsza.
__________________ "Co zbawienie nam, czy piekło! Byle życie nie uciekło!" |
23-06-2008, 17:51 | #174 |
Reputacja: 1 | Miroku Team Członek ANBU leciał w dół na zdezorientowanego Kazana. Ten najwidoczniej nie wiedział co ma zrobić. Kenshiro postanowił nie czekać. Wystrzelił jak z procy, celując prosto w serce swojej ofiary. Ninja uderzył o ziemię tuż obok Kazana i to zdaje się, troche go orzeźwiło. Odwrócił się na plecy. Jego maska była strzaskana, a twarz zakrwawiona. W jego oczach Utsunamyja zobaczył strach. Niebywałym wysiłkiem zmienił kierunek lotu ostrza, uderzając je z boku i łapiąc Kenshiro za przegruby dłoni. Miecz rozciął jego kamizelkę i wbił się w ziemię pod pachą. Na twarzach obu ninja pojawił się grymas. Bólu. Gniewu. Kenshiro przyklęknął na nogach ANBU, uniemożliwiając mu ruch. Walka była właściwie zakonczona, ale napastnik nadal się nie poddawał i starał się znaleźć jakieś wyjście z tej sytuacji.
__________________ you will never walk alone |
24-06-2008, 21:28 | #175 |
Reputacja: 1 | Przerażona mina przeciwnika otrzeźwiła Kenshiro. Żądza krwi którą odczuł w tej jednej sekundzie przewagi minęła, na jakiś czas. Wróg był unieruchomiony a czas wlókł się niemiłosiernie. Już nie było czasu na myślenie. Kenshiro zrobił przepraszającą minę do przeciwnika, wyjął kunai i sprawnym ruchem go ogłuszył. Teraz najważniejsze było wydostanie się z wioski.
__________________ "Co zbawienie nam, czy piekło! Byle życie nie uciekło!" |
14-07-2008, 13:42 | #176 |
Reputacja: 1 | Kenji Team Godzina upłyneła na denerwującej ciszy. Gdzieś w oddali błysnęła błyskawica i huknął grzmot. Blask pokazał wasze twarze, pełne zniecierpliwienia i zawiedzenia. Zdecydowaliście się ruszyć za wskazówkami. Odgłosy poszukiwaczy dawno oddaliły się w stronę głównej bramy. Przed wami znajdowała się biedniejsza część wioski, nie było nigdzie widać ani jednego patrolu strażniczego. To wydawało się wam trochę dziwnę. W pełni skupieni ruszyliście dalej. Poruszaliście się bez szelestnie. Nawet bezdomne koty nie dostrzegały waszych ruchów. Wydawało wam się, że już nic nie przeszkodzi wam przy dotarciu do murów, następnym pytaniem było tylko jak przez nie przejść. Nagle usłyszeliście skrzypnięcie drzwi. Jak na zawołanie skryliście się w cieniu. Byliście pewni, że nikt nie miał prawa was ani zobaczyć, ani usłyszeć. Drzwi otworzyły się po prawej z małego kantorka, wysuneła się z nich ręka i ruchem dłoni pokazała wam, żebyście weszli. Usłyszeliście również szept: - Szybciej nie ma czasu. Miroku Team Kenshiro powoli wstał i ze spokojem schował katanę do say. Obok niego stał zdezorientowany i przestraszony Kazan. Nad ogłuszonym ciałem pochylał sie Miroku. Po krótkich oględzinach wstał i powiedział do Kenshiro: - Nic mu nie jest. Bardzo dobra robota. Ruszajmy, nie mamy za wiele czasu. Miroku skierował się w stronę bramy, kiedy uslyszeliście wybuch i krzyk. Dochodził on ze strony w którą pobiegli wasi towarzysze, jednak z pewnością to nie oni krzyczeli. Na polanę wskoczyła wasza towarzyszka z Pustyni. Jej twarz była cała zwęglona a prawe ramię krwawiło. Ledwo łapiąc oddech powiedziała: - Droga jest odcięta. Zmierza tutaj kilka grup shinobich, nie wiem czy moje pułapki powstrzymają ich na długo. Miroku spojrzał na nią z przerażeniem i zaklął pod nosem. Spojrzał na resztę drużyny i powiedział: - Zmieniamy kierunek ucieczki, może ona być dłuższa i niebezpieczniejsza. Nie zmuszę was byście podążyli za mną, po prostu nie mogą mnie złapać. Kto chce niech idzie za mną. Reszcie nic nie grozi, im chodzi głównie o mnie. Jeżeli zdecydujecie się zostać, mam do was tylko jedną prośbę. Wytrzymajcie ile możecie, ze zdradzeniem celu tej wyprawy. Po tych słowach Miroku wskoczył na dach akademii ninja, chcąc rozejrzeć się w okolicy. Towarzyszyła mu shinobi z Piasku
__________________ you will never walk alone |
|
| |