Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-06-2008, 22:04   #137
Zaelis
 
Zaelis's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znany
Folken słaniając się na nogach szedł w głąb lasu, podpierając się na kiju i kobiecie. Każdemu krok był dla niego nie lada wysiłkiem, miał coraz mniej sił. Nie zaszli daleko, nim nie zaczęło padać, a on nie miał sił by przejść chociaż jeden metr dalej. Gdy tylko odnaleziona została kryjówka położył się. Walczył z ogarniającą go sennością, ale stracił za dużo krwii i był zbyt wyczerpany by iść dalej. Nie zasnął, nie. On odpłynął. Stracił momentalnie przytomność.
Nocą nie było lepiej.
Deszcz padał do środka jamy, a Folken cały dygotał, miał potworną gorączkę i wilgoć nie polepszała jego stanu. Budził się, dysząc cięzko tylko po to by w ciągu kilku minut znowu utracić przytomność. W chwilach przytomności majaczył. Bał się. Bał się śmierci, chyba po raz pierwszy w życiu tak blisko się z nią zetknął.
W śnie widział siebie. Widział siebie, jak był jeszcze młody. Widział swojego ojca, jak podchodził do matki Legary, bił ją i poniżał. Widział jak podchodził do młodego chłopca i uderzył go. Nie raz i nie dwa. Widział jak chłopiec traci przytomność, osłabiony bólem. Potem ciemność. Kolejny obraz. Ten sam chłopiec, kulący się w nogach łóżka, przygląda się trwożnie zapijaczonemu rodzicielowi. Boi się, że ten wielkolud znowu do niego przyjdzie i będzie go bił. Słyszy krzyki, z rosnącą zgrozą obserwuje jak na czerwoną twarz ojca wstępują żyły. Widział, jak mężczyzna łapie bezbronne dziecko i znowu bije go. Ale tym razem było gorzej. Widzi jak mężczyzna wkłada rękę dziecka do ognia, jaki buzował w kominku. Słyszy okrzyk bólu dziecka, dziecka którym on jest. Patrzy na lewe ramię, popalone, poznaczone poparzeniami, jakie zostaną do końca jego życia. Podobnie jak te na piersi.
Znowu ciemność i kolejny obraz.
Tym razem widzi młodego mężczyznę z zakrwawioną siekierą. Stoi nad zwłokami ojca. Krew ścieka po żeleźcach broni i w równych odstępach czasu skapuje na drewnianą podłogę. Odwraca trupa by raz jeszcze spojrzeć na to znienawidzone oblicze. Zobaczył swoją twarz..

Legara obudził się z krzykiem ze snu, chwilę potym jak czarodziejka zaprzestała swych zabiegów. Po twarzy ściekają mu stróżki potu, mężczyzna chciał się zerwać, lecz rany nie były jeszcze do końca zaleczone. Opadł na posłanie, trzęsąc się z bólu, zamykając oczy. Minęło kilka minut nim otworzył je i spojrzał na piękną czarodziejkę. Brązowooki nie krył wdzięczności. Ręką wyszukał smukłej dłoni czarodziejki i złapał ją. Ścisnął lekko, nie mając się na nic więcej i wyszeptał - wody.. - po czym zamknął oczy. Był słaby. Przeraźliwie słaby. Gdyby teraz doszło do walki, wiedział że zginie. Nie było szans dla niego. Nie wiedział gdzie jest, ale na razie żył. I tylko to sie liczyło.
 
Zaelis jest offline