Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-06-2008, 16:13   #131
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
Reakcja była natychmiastowa, nieznajomy natychmiast zeskoczył ze spłoszonego konia, który spłoszył się strasznie przez obecność Liska. Szczęście dopisywało jej teraz wyjątkowo, gdyż przypadkowo napotkany jegomość okazał się medykiem.
Francesca ucieszyła ogromnie ta wiadomość, nieco powstrzymała się dowiedziawszy , ze torba bez której uratowanie Folkena nie było możliwe, właśnie ucieka razem ze spłoszonym zwierzęciem. Czarnowłosa ... czarodziejka... dopiero teraz Francesca zdała sobie z tego sprawę, zaczęła coś podejrzewać.
- Wszystko jest w porządku... – odpowiedziała jej, a czarnowłosa zajęła się uciekającym koniem. Lisek nie miała pojęcia jak zareaguje ona gdy urok przestanie działać, ale miała nadzieje, ze gdy to nastąpi będzie już daleko stąd i nie będzie musiała trudzić się i tłumaczyć. Wolała ukryć przed wszystkimi swoją prawdziwą naturę, nie chciała być traktowana inaczej.

Zaprowadziwszy medyka na miejsce, wróciła się jeszcze po czarodziejkę, która właśnie przyprowadziła konia. Uśmiechnęła się do niej, wzięła torbę, upewniwszy się wcześniej czy to aby na pewno ta.
Francesca nie wspominała jeszcze co jest przyczyną tak ciężkiego stanu mężczyzny.

- Wyjdzie z tego prawda? – Lisek spojrzała wyczekująco na medyka, sama nie mogła uwierzyć , ze się o niego martwi. ~ O zwykłego człowieka...~ pomyślała i skrzywiła się w duchu. Ponwowiła jeszcze urok, gdyż czarodziejka w dalszym ciągu coś podejrzewała.
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...

Ostatnio edytowane przez Asmorinne : 05-06-2008 o 16:22.
Asmorinne jest offline  
Stary 06-06-2008, 10:50   #132
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Całe szczęście, że dziewczyna odnalazła go w miarę szybko, bo inaczej on nie znalazłby rannego. Chociaż i tak sprawa wyglądała beznadziejnie... Widać było, że biedak od jakiegoś czasu jest w złym stanie, a stan ten pogarszał się z każdą chwilą...
Przyklęknął obok leżącego i obejrzał opatrunki. Poprawił jeden z nich i pokręcił głową.
- Kto go opatrywał? - spytał z wyraźnym brakiem sympatii w głosie.
Dziewczyna spuściła głowę.
- Ja... ale się na tym nie znam - przyznała się.
Derrick otworzył usta... ale mając przed sobą dwie przedstawicielki płci pięknej (chociaż jedna z nich wyglądała na nieco sfatygowaną) powstrzymał się przed powiedzeniem tego, co raczej nie nadawało się dla kobiecych uszu....
Westchnął.
Oderwał wzrok od leżącego i spojrzał z wyraźną niechęcią na dziewczynę.
- Co ty sobie wyobrażasz? - powiedział z pretensją w głosie. - Nie mogłaś mnie zawołać wcześniej? Jak chciałaś tak długo czekać, to trzeba było wołać grabarza...

Ponownie zwrócił wzrok na rannego.
- Co ja według ciebie mam z nim zrobić? Dobić, żeby się nie męczył?
Przygryzł wargi, wyraźnie zmartwiony tym, że nie może wiele zdziałać.
- No, biedaku - powiedział - zobaczymy, czy uciekniesz śmierci...
Ponownie podniósł głowę i spojrzał na dziewczynę.
- Natychmiast rozpal ognisko. Już... - powiedział ostro.
- A ty - przeniósł wzrok na Nessę - pędź do miasta i przywieź jakiegoś maga znającego się na leczeniu. Nawet gdybyś go miała porwać z domu.
- Galopem - dodał rozkazującym tonem - albo on umrze...
 
Kerm jest offline  
Stary 06-06-2008, 19:43   #133
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
- Co ty sobie wyobrażasz? – powiedział z pretensją w głosie medyk. – Nie mogłaś mnie zawołać wcześniej? Jak chciałaś tak długo czekać, to trzeba było wołać grabarza..

Nie pokazała po sobie jakiegokolwiek zmieszania, jedynie spojrzała w dal gdy medyk wypowiadał swoje „ale”.
Francesca wyczuła, ze urok tym razem nie zadziałał, nie chciała już rzucać go tylko dlatego by medyk był dla niej miły, szkoda było jej energii.

- Przepraszam Pana bardzo, gdybym chciała aby zginą nie wołałabym nikogo, a poza tym wśród przechadzających się tu i tam po tym terenie medyków...los trafił na Pana... – Francesca zirytowana oparła dłonie na biodrach.
- Co ja według ciebie mam z nim zrobić? Dobić, żeby się nie męczył? – powiedział z lekko rezygnacją w głosie.
- Pomóc mu... czyż to nie obowiązek medyków... – chciała coś jeszcze powiedzieć, ale spojrzała na czarodziejkę
>>> czy już się domyśliła, że jestem wampirem...a jeśli tak to czy odciągnie stąd medyka... <<< pomyślała z niepokojem. Francesca poczuła się w tym momencie taka bezradna.
-Natychmiast rozpal ognisko. Już... – padło ostre polecenie, które wykonała posłusznie, bo cóż innego mogła by w tej chwili zrobić?
Gdy to już zrobiła przysiadła obok Folkena i spojrzała na niego zmartwiona.
>>> nie poddawaj się... <<< powiedziała w myślach.
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...
Asmorinne jest offline  
Stary 07-06-2008, 12:54   #134
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Dała się wprowadzić nieznajomej w las. Urok cały czas działał, ale to nie znaczy że Nessa nie była w stanie dodać do siebie prostych faktów. Konie wyraźnie nie przepadały za rudowłosą więc uwiązała je mocno w pewnym oddaleniu od kobiety. Wiedziała, że pomagają z Derrickiem poszukiwanym przez straż zbiegom, rysopisy i okoliczności zgadzały się aż za bardzo. Ale Nessa od początku dopatrywała się w tej historii przemocy i bezprawia jakichś nieistniejących kontekstów i miała zamiar pomóc uciekinierom. Co innego Derrick, mężczyzna o niezłomnych zasadach, uczciwy, skrupulatny i nieufny. Towarzysz Nessy zachowywał się co najmniej dziwnie. Już fakt, że poszedł w las zostawiając ją samą z piękną uciekinierką, że pomagał tak ochoczo był trochę ... oburzający. Ale to przetrwałaby z zaciśniętymi zębami, chciała przecież pomóc rannemu, który, notabene, faktycznie kiepsko wyglądał. Niestety Derrick zaczął wydawać jej rozkazy. Cóż altruizm Żmijki miał swoje granice. Raczej ciasne i strzeżone przez jej niezmierną miłość własną.
- Spalisz go zamiast dobić? – to było jeszcze prawie przyjazne pytanie. Bez podniesionego głosu i z czymś w rodzaju uśmiechu na wkurzonej twarzy Nessy.
- I mógłbyś powtórzyć co mam robić? – zaczynała mówić coraz głośniej
- Pędzić do miasta? Porywać czarodziei? – rozkręcała się
- Chyba takich od magii mentalnej. Bo ty zwariowałeś. Przespać się z takim raz i zaczyna Cię traktować jak służącą.
Żmijka oczywiście nie oczekiwała odpowiedzi.
-Naprawdę chcesz tego tu ratować? – zwróciła się do kobiety – Faceci zwykle nie warci są zachodu. Znajdziesz sobie fajniejszego. Takiego co go nikt nie ściga.
- Chociaż może masz rację, przecież następny też nie będzie nic wart, zresztą musisz się przekonać sama.
- Odsuń się patałachu – znowu odwróciła się do Derricka – Czarodzieja, co zna się na leczeniu! Bo niby ja się nie znam?
- Mieliście szczęście moja droga, zajmie się nim sama Nessa z Thanedd.

I faktycznie po całej tej przemowie rzuciła czar. Wzburzenie Nessy współgrało z żywiołem który przywołała. Wiatr zaczął kołysać koronami drzew, a Nessa po kolei zasklepiała rany mężczyzny.
 
Hellian jest offline  
Stary 07-06-2008, 16:14   #135
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Derrick spojrzał na Nessę. Był zaskoczony jej niespodziewaną reakcją. Zamiast ruszyć po pomoc miała do niego pretensje.
Dla dobra chorego postanowił się z nią nie spierać.
- Nie mam zamiaru go spalić. Potrzebne mi rozpalone do czerwoności żelazo by przypalić mu rany... - wytłumaczył spokojnie.
Nie potrafił zrozumieć, jak Nessa może nie wiedzieć tak oczywistej rzeczy... Nawet prości ludzie na wsi znali i stosowali tą metodę...
- Poza tym rannemu potrzebne jest ciepło - dodał.

Najwyraźniej Nessa go nie słuchała. W dodatku miała przeciw niemu całe morze pretensji. O czym zdecydowanie świadczył ton i słowa wypowiedzi.
- Przykro mi, że w taki sposób odebrałaś moje słowa - powiedział.
"Nigdy w życiu nie potraktowałbym cię jak służącą" - pomyślał.
Ale skoro czarodziejka miała o nim takie zdanie, to nie było o czym mówić. Do obrażonej Nessy i tak nic by nie dotarło.

Postanowił nie przeszkadzać czarodziejce. Przynajmniej tak długo, jak długo nie wyrządzała szkody rannemu. A chwilowo Nessa sprawiała się całkiem nieźle.
Dorzucił do ogniska parę wilgotnych gałęzi. Skoro Nessa nie chciała sprowadzić pomocy, to można było znaleźć inny sposób...
Słup czarnego dymu wzniósł się na wysokość wielu metrów i widoczny był w mieście...
- Zaraz wracam - powiedział, a potem ruszył w stronę swego wierzchowca.
 
Kerm jest offline  
Stary 07-06-2008, 21:29   #136
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Tak naprawdę dopiero po fakcie zdała sobie sprawę co robi. Nikt nie leczy powietrzem, jeśli nie musi. Leczy się ziemią. Miała wrażenie, że matka złośliwie chichocze w jej głowie. Ale wzburzona Żmijka zawsze korzystała z powietrza, zadowolona z ziemi. To były jej ulubione żywioły, a energia z obydwu dostępna była w tu w nadmiarze.
Na szczęście wszystko szło dobrze. Przywracała tkankom właściwą strukturę, zamykała rany. Choć trwało to ponad półgodziny, był to tak naprawdę świetny wynik. Bo wzburzona Nessa działała szybko.
Gdy wstała znad mężczyzny zrobiło jej się aż ciemno przed oczyma
- Nie, o czymś zapomniałam - powiedziała głośno
Nachyliła się i mocno uderzyła nieprzytomnego w oba policzki. Wyobrażając sobie, że to pewien zapatrzony w rudowłosą medyk.
Mężczyzna zaczął otwierać oczy.
 
Hellian jest offline  
Stary 07-06-2008, 22:04   #137
 
Zaelis's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znanyZaelis wkrótce będzie znany
Folken słaniając się na nogach szedł w głąb lasu, podpierając się na kiju i kobiecie. Każdemu krok był dla niego nie lada wysiłkiem, miał coraz mniej sił. Nie zaszli daleko, nim nie zaczęło padać, a on nie miał sił by przejść chociaż jeden metr dalej. Gdy tylko odnaleziona została kryjówka położył się. Walczył z ogarniającą go sennością, ale stracił za dużo krwii i był zbyt wyczerpany by iść dalej. Nie zasnął, nie. On odpłynął. Stracił momentalnie przytomność.
Nocą nie było lepiej.
Deszcz padał do środka jamy, a Folken cały dygotał, miał potworną gorączkę i wilgoć nie polepszała jego stanu. Budził się, dysząc cięzko tylko po to by w ciągu kilku minut znowu utracić przytomność. W chwilach przytomności majaczył. Bał się. Bał się śmierci, chyba po raz pierwszy w życiu tak blisko się z nią zetknął.
W śnie widział siebie. Widział siebie, jak był jeszcze młody. Widział swojego ojca, jak podchodził do matki Legary, bił ją i poniżał. Widział jak podchodził do młodego chłopca i uderzył go. Nie raz i nie dwa. Widział jak chłopiec traci przytomność, osłabiony bólem. Potem ciemność. Kolejny obraz. Ten sam chłopiec, kulący się w nogach łóżka, przygląda się trwożnie zapijaczonemu rodzicielowi. Boi się, że ten wielkolud znowu do niego przyjdzie i będzie go bił. Słyszy krzyki, z rosnącą zgrozą obserwuje jak na czerwoną twarz ojca wstępują żyły. Widział, jak mężczyzna łapie bezbronne dziecko i znowu bije go. Ale tym razem było gorzej. Widzi jak mężczyzna wkłada rękę dziecka do ognia, jaki buzował w kominku. Słyszy okrzyk bólu dziecka, dziecka którym on jest. Patrzy na lewe ramię, popalone, poznaczone poparzeniami, jakie zostaną do końca jego życia. Podobnie jak te na piersi.
Znowu ciemność i kolejny obraz.
Tym razem widzi młodego mężczyznę z zakrwawioną siekierą. Stoi nad zwłokami ojca. Krew ścieka po żeleźcach broni i w równych odstępach czasu skapuje na drewnianą podłogę. Odwraca trupa by raz jeszcze spojrzeć na to znienawidzone oblicze. Zobaczył swoją twarz..

Legara obudził się z krzykiem ze snu, chwilę potym jak czarodziejka zaprzestała swych zabiegów. Po twarzy ściekają mu stróżki potu, mężczyzna chciał się zerwać, lecz rany nie były jeszcze do końca zaleczone. Opadł na posłanie, trzęsąc się z bólu, zamykając oczy. Minęło kilka minut nim otworzył je i spojrzał na piękną czarodziejkę. Brązowooki nie krył wdzięczności. Ręką wyszukał smukłej dłoni czarodziejki i złapał ją. Ścisnął lekko, nie mając się na nic więcej i wyszeptał - wody.. - po czym zamknął oczy. Był słaby. Przeraźliwie słaby. Gdyby teraz doszło do walki, wiedział że zginie. Nie było szans dla niego. Nie wiedział gdzie jest, ale na razie żył. I tylko to sie liczyło.
 
Zaelis jest offline  
Stary 08-06-2008, 19:36   #138
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Przeszukiwanie torby i worka w poszukiwaniu najpotrzebniejszych rzeczy trwało dość długo. W przypadku tego akurat rannego trzeba było starannie dobrać składniki. Odrobina aloesu, ciut żeń-szenia, trochę różeńca górskiego... Jeszcze szczypta cordyceps sinensis...
>>> Szkoda, że nie mam jeszcze harpagophytum procumbens... <<< - pomyślał z pewnym żalem.
Mieszanka, jaka wtedy by powstała, byłaby naprawdę piorunująca...
>>> Zdałaby się jeszcze odrobina ciepłej wody <<< - pomyślał.
Co prawda można to było zmieszać z zimną, albo winem, ale w tym wypadku ani jedno, ani drugie nie było najlepszym rozwiązaniem
Sięgnął po bukłak i kociołek i... zatrzymał się nagle.

Teraz zrozumiał, co mu nie pasowało.
Do momentu, w którym rudowłosa dziewczyna wyskoczyła na drogę było wszystko w porządku... Więc czemu potem nagle wszystko tak się pokręciło? Skąd ten pospiech? Wybuch Nessy. I, co najważniejsze, dziwna chęć pomagania dwójce poszukiwanych morderców.
Sięgnął do kieszeni po procę... Niezbyt duża, ołowiana kulka trafiająca w skroń rudowłosą dziewczynę...
Westchnął ciężko, opuszczając rękę. Miał dość jednej awantury. Romantyczna z natury Nessy urządziłaby mu piekło na ziemi, gdyby połowie z tej zakochanej - według niej rzecz jasna - pary coś się stało. I jakimś dziwnym sposobem czarodziejka nie zwróciłaby uwagi na zły, najwyraźniej, wpływ rudowłosej.

Ognisko już nie dymiło. Odrobina wody w kociołku podgrzała się błyskawicznie. Dolana do kubka z ziołami i uzupełniona do pełna zimną wodą stanowiła idealny napój dla kogoś, kto przed chwilą jedną nogą był grobie...
Podał kubek rudowłosej.
- Daj mu to, jak się obudzi - powiedział. - Lepiej, żeby zobaczył znajomą twarz - dodał. - I nie bój się... Nie otruję go... Ta romantyczna duszyczka - wskazał na czarodziejkę - zabiłaby mnie bez mrugnięcia okiem.
Co i tak mogło go za chwilę spotkać...

Stał i spokojnie przyglądał się Nessie w akcji. Trwało to dość długo... Ale i tak nieco szybciej, niż zdołałby to zrobić sam... Lub z pomocą rudowłosej...

Skrzywił się, gdy Nessa dwa razy, z całej siły, uderzyła leżącego. Nie sądził, by było to konieczne... Stanowiło raczej zapowiedź tego, co jego czekało za moment...
Cichy szept rannego, ledwo słyszalny, doleciał do uszu Derricka.
- Twoja kolej - powiedział do rudowłosej.

Spojrzał na Nessę.
- Brawo, królewno - powiedział.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 08-06-2008 o 19:38.
Kerm jest offline  
Stary 10-06-2008, 11:51   #139
 
Asmorinne's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemuAsmorinne to imię znane każdemu
Nic nie odpowiedziała na wybuch czarodziejki, poczuła tylko lekkie zmieszanie i wolała być jak najdalej od tego miejsca. >>>Czyżby przeszkodziła jakiemuś wielkiemu uczuciu, a może to tylko zwykła przygoda? W sumie liczyło się tylko zdrowie Folkena, nie miała ochoty więcej ingerować w ich relacje<<<
Oburzona czarodziejka szybko przeszła do czynów, rany brązowookiego zaślepiały się jedna pod drugiej, moc włożona w ten czar na pewno była dość spora, gdyż gdy czarodziejka skończyła, zachwiała się nieco. Wydawało się, ze to już koniec kiedy to nieoczekiwanie czarnowłosa uderzyła Folkena w oba policzki. Ku zdziwieniu Francescy zaczął się budzić...niestety tylko na chwilę...zdążył złapać za rękę czarodziejkę i poprosić o wodę.

-Daj mu to, jak się obudzi Lepiej, żeby zobaczył znajomą twarz I nie bój się... Nie otruję go... – powiedział medyk
>>> Tylko byś spróbował...a twe wnętrzności by stały się pokarmem dla kruków... <<< pomyślała Lisek i z uśmiechem przyjęła kubek od którego biła przykra i ostra woń ziół. Francesca modliła sio ew duchu do wszystkich bogów, aby brązoowoki się obudził i szybko wypił ten drażniący ja zapachem płyn

- mam nadzieje , ze ogień nie będzie Ci już potrzebny – zwróciła się do medyka – musze zgasić ognisko, za bardzo zdradza nasze położenie......musimy stad odejść – powiedziała rozglądając się – z ulgą podała budzącemu się Folkenowi napar i spojrzała w jego mętne oczy, uśmiechnęła się sympatycznie.
- Nie możemy zostać zbyt długo w jednym miejscu...rozumiecie... - zwróciła się do nowych towarzyszy. Nie chciała ich zniechęcać i mówić, że kiedy przyjdzie straż prawdopodobnie będą poszkodowanymi, poszkodowanymi za pomoc, Francesca skrzywiła się na swoje myśli, teraz była bardzo wdzięczna podróżnym iż bez działania uroku nadal oferują swoją pomoc.
-Dziękuje wam... – powiedziała do obojga.
 
__________________
Cisza barwą mego życia Szarość pieśnią brzemienną, którą śpiewam w drodze na ścieżkę wojenną istnienia...
Asmorinne jest offline  
Stary 10-06-2008, 13:28   #140
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Derrick nie zwracał uwagi na słowa rudowłosej.
W ciągu sekundy znalazł się u boku czarodziejki, na twarzy której malowało się zmęczenie. Jasne było, że nie gratulacje są jej w tym momencie potrzebne.
- Dobrze się czujesz? - spytał pełnym niepokoju głosem.
Chwycił ją, gotowy podtrzymać w razie konieczności.
- Pomóc ci?
Żałował, ze nie przyszykował podwójnej porcji napoju, nie sądził jednak, że czarodziejka aż tak nadszarpnie swoje siły. Za późno też było, by wydrzeć kubek rudowłosej.
- Powiedz coś... Królewno... - dodał wpatrując się w twarz Nessy.
Spodziewał się różnych rzeczy... Niekoniecznie tego, co nastąpiło potem...
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:38.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172