Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-06-2008, 20:28   #84
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Gdy Astaroth dobiegł od płonącej kuźni, przeskakując nad leżącym orkiem, krasnolud już zniknął w środku. Szybko rozejrzał się na boki i zauważył tego, który wołał o pomoc dla uwięzionej w środku osoby. Teraz dopadł do niego i w krótkiej wymianie zdań dowiedział się, że osobą w kuźni jest (o dziwo)... kowal. Demon ponownie spojrzał na kuźnię i wyobraził sobie karła ginącego w płomieniach... Nie było czasu do stracenia, wykorzystał więc umiejętność teleportacji by dostać się do środka

Gdy zjawił się w środku coś lub ktoś skutecznie gasił budynek. Nie miał zbyt wiele czasu, by zastanawiać się kto to zrobił, gdyż zauważył Funghrimma wraz z kowalem. Choć pożar nie zagrażał już tej dwójce wciąż istniało spore ryzyko zawalenia, więc ponownie wykorzystując teleportację wyniósł się wraz z nimi na zewnątrz. Ludzie, jak zwykle zresztą nie zwrócili uwagi na fakt, że pomógł w ratowaniu kowala. Zdążył już przywyknąć, że wrodzoną cechą ludzi jest widzenie tylko tego, co sami chcą zobaczyć. Gdyby zrobił cokolwiek złego wszyscy zwróciliby na to uwagę utwierdzając się w błędnym przekonaniu o demonach. Natomiast, jeśli robił coś dobrego chwała zawsze spadała na ,,białych" a on pozostawał niezauważony. Cóż, taki los i nie pozostawało nic innego, jak tymczasem pogodzić się z tym. Wszystko to zmieni się wraz z nadejściem nowego ładu, jednak na chwilę obecną nie mógł z tym nic zrobić

Gdy ludzie wokół wiwatowali z radości, Astaroth podszedł do Funghrimma. Choć zwykle był spokojny, zwłaszcza gdy jego ludzka połowa odeszła wraz z emocjami, to tym razem był wyraźnie wściekły. Spojrzał swojemu towarzyszowi w oczy i powiedział

- Czy ty zgłupiałeś? Wbiegać samemu do płonącej kuźni, zamiast ruszyć głową i kooperując z pozostałymi uratować kowala w bezpieczny sposób! Czy zdajesz sobie sprawę, że tylko przypadkiem ten budynek nie runął gdy byłeś wewnątrz? Nawet mój teleport mógłby nie zdążyć wydostać cię z niej, gdyby nie pomoc tego, kto ugasił kuźnie. Obiecałem ci pomoc, racja? Powiedziałem, że możesz mnie wezwać gdy zajdzie potrzeba... Na przyszłość nie narażaj się bezsensownie

Chwilę później, wciąż zirytowany postępowaniem sojusznika oddalił się od wiwatujących. Funghrimm najwyraźniej jeszcze nie wiedział, że podpisując z nim sojusz nieświadomie zgodził się na coś jeszcze. Astaroth miał taką zasadę, że nie pozwalał umrzeć swoim sojusznikom, niezależnie od okoliczności... nawet jeśli oni sami tego chcieli. I nawet, jeżeli miałoby to oznaczać schwycenie duszy po śmierci i zamknięcie jej w innym ciele (uśmiercając właściciela) to nie zawacha się ani chwili. Wszystkie sojusze (których w życiu zawarł aż dwa) traktował wyjątkowo poważnie i nie mógł pozwolić, by przez brawurę swojego sojusznika współpraca zakończyła się fiaskiem.

Tymczasem jednak Azmaer zakończył swoją pracę i efekty osłabienia ustały. Mógł w pełni zabrać się za swoje dzieło. Po raz ostatni wykorzystał teleportację by znaleść się niedaleko zielarki. Udało mu się i znalazł się na uliczce, którą Kirrena wracała do domu. Uśmiechnął się do siebie i skoncentrował swój chaos. Nie chciała z nim porozmawiać i dać się przekonać po dobroci... Więc to jej winą będzie to, co się stanie

Astaroth skoncentrował się na dziewczynie i wykorzystał umiejętność transu tak, by twarze wszyskich przechodzniów widziała jako twarz tego, którego zabiła. Miała także słyszeć dźwięki jakie wydawał on umietając, łapczywe wciąganie powietrza jakby w walce o życie. Sam Astaroth zmienił swoją postać tak, by wyglądać jak Averon. Gdy zielarka zacznie panikować miał zamiar wyjść jej na spotkanie dobywając szabli i szepcąc

-Każda zbrodnia pociąga za sobą karę. Nie zasługujesz, by żyć wśród innych ludzi. Nikt nigdy cię nie zaakceptuje , zawsze będziesz wśród nich obca. Kalasz ich swoją obecnością MORDERCZYNI! Odejdź stąd i nigdy nie wracaj!

Jeżeli spanikowana zielarka zacznie uciekać miał zamiar przybrać swoją orginalną postać, po czym wyprzedzić ją po pozwolić, by za miastem ,,przypadkiem" się spotkali. Właśnie w ten sposób miał zamiar upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu. Nie dość, że jeżeli mu się powiedzie to pozbędzie się Kirreny z miasta na dobre, a jednocześnie pokaże jej, że biel ją odrzuciła, a chaos jest tym, co przygarnia odrzuconych. Byłaby świetnym materiałem na opętańca, a może nawet na demona...
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline