Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-06-2008, 21:51   #184
carn
 
Reputacja: 1 carn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwu
Zejście z Shiro Togashi, terytorium Klanu Smoka; poranek trzeciego dnia miesiąca Onnotangu, wiosna roku 1114.

Nie miała pojęcia, że można wyspać się aż tak dobrze na stercie kamieni, mchu i porostów. rozciągnęła się na plecach i patrząc w niebo pozwalała ścięgnom wyprężyć się do granic ich możliwości. Tak ciepły dzień zwiastował przychylność Fortun, tylko dlaczego docierał... z boku?! Powoli przekręciła głowę by od razu odskoczyć jak oparzona od stojącego obok przedmiotu. Dłoń powędrowała ku rękojeści miecza a oczy gorączkowo poszukiwały zagrożenia. "Baka." Zrugała samą siebie. Jak mogła spać tak mocno by nie wyczuć zagrożenia?! Ładny z niej posłaniec skoro już trzeciego dnia w środku dziczy pozwoliła swej uwadze być ślepą i głuchą jak kamień. Nie było nikogo, a i tubus był na miejscu. Jedynym niepasującym elementem krajobrazu była ciągle płonąca latarnia. Mała Togashi sięgnęła ku źródłu światła i pozwoliła zaskoczyć się po raz kolejny gdy wraz z jej dotykiem lampion zgasł. Potrząsnęła niewielkim przedmiotem. Zgodnie z przewidywaniami nie usłyszała chlupania. Latarnia była pusta. A może nigdy nie była pełna? Kyoko nie czuła zapachu palonej oliwy lub łoju, do tego lampion był wystygł już całkowicie zadając kłam twierdzeniu, że palił się jeszcze kilka uderzeń serca temu. Do tego przywiązany do uchwytu niewielki papierek powinien przecież sczernieć od ciepła... Papierek?! Na nieubłagalność wizyty Emma-O jeśli dalej będzie wykazywać się tak małą spostrzegawczością przyjdzie jej kiedyś za to słono zapłacić lub zejść z tego świata zaskakując samą siebie. Uwolniła zwitek i odczytała zawartość. Gdyby nie ów list mogła by wmówić sobie, że to jej zawsze obecny opiekun postanowił zapewnić jej ciepłą noc, w co przy pewnej dozie samozaparcia była by w stanie uwierzyć. List niweczył to wszystko. Nawet jeśli Ojiisan potrafił pisać i zdobył by się na kłopot zostawiana jej wiadomości daleko byłoby jej od tonu nadanego przez rzeczywistego autora. Sposób adresowania wskazywał kogoś niższego społecznie, jednak wśród pospólstwa umiejętność pisania nie była powszechna. Chybotliwość pismu wskazywała, że piszący nie robił tego na co dzień. Mógł więc być czyimś sługą lub mnichem, inni byli niepiśmienni lub dużo bardziej w pisaniu biegli, poza tym to pustkowie też zawężało krąg możliwości. Pozostało być wdzięczną losowi iż ten, którego droga skrzyżowała się z jej ścieżką, nie okazał się wrogo nastawiony. Do tego mała Togashi otrzymała dodatkową wskazówkę. Tylko pół dnia drogi dzieliło ją od wioski która zapewni jej ciepły posiłek i nakieruje na odpowiedni szlak jej dalszej wędrówki. Zabrawszy latarenkę ze sobą ruszyła żwawym krokiem ku obiecanej przystani.
 
carn jest offline