Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-06-2008, 23:45   #85
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
- Almanakh...?
Odwiedzała go czasem. Miała wstęp do planu dusz, lecz jak każda żywa wciąż istota, nie mogła długo w nim przebywać.



- Czy ja... się poddałam?
- Nie wygląda mi na to.
- Czuję się przegrana. Czuję, że zdradziłam.
- Kogo?
- Wszystkich.
- Taką zdradę się wybacza, Almanakh.
Przytuliła się do niego, zamknęła oczy. Lavender tulił ją czule. Chciał, aby ta chwila trwała wiecznie.
- Verion chce, żebym... Pewnego dnia zdajesz sobie sprawę, że coś się... zmieniło. Że ty się zmieniłeś i nie podoba ci się ta zmiana. Ale musisz to zrobić, dla tych, którzy cię kochają, po to, aby przeżyć. Przeżycie nie było nigdy dotąd ważne. Nie obchodziło cię. Obchodzili cię inni, potrafiłeś cieszyć się chwilą, dostrzegać rzeczy, o których inni usłuchali ze zdumieniem. Aż nagle zaczynasz walczyć. Walczyć o siebie, walczyć... z innymi! Stajesz się taki jak oni, zamykasz oczy na to co było wcześniej. Ściska cię w dołku i czujesz że straciłeś coś bardzo ważnego. Było ci źle. Przemilczałeś słowa, które cię raniły, nie zrobiłeś nic, kiedy zrobiono ci krzywdę, nie słuchałeś jak przeżyć, gdyż miałeś swoje zasady. Były łzy po nocach, byłeś zupełnie sam przeciw całemu światu, chciałeś aby to się skończyło, a teraz.... teraz masz szansę to skończyć, ale wiesz, że... że musisz czynić zło aby coś zmienić, musisz stanąć przeciwko tym, których szanowałeś, przeciwko swoim zasadom i... widzisz jak to wszystko co było kiedyś... jakie to było piękne! Jaki byłeś wyjątkowy! A gdy świat się zmienia, gdy ty się zmieniasz, musisz... musisz zmienić swoje zasady, ale nie chcesz tego. To jest przyjemne, proste, ale to jest wbrew tobie, dawnej-tobie, a nowa-ty nie będzie już taka... taka jak kiedyś. To przestanie boleć, przyzwyczaisz się do tego, i to jest straszne i... chcesz coś z tym zrobić, ale nie możesz nic na to poradzić, ponieważ świat... ponieważ życie... A jeśli chcesz żyć...
Przepraszam cię. Jesteś niespotykanie dobry, niespotykanie honorowy, jesteś... umysłem i sercem o którym kobiety śnią. Lecz nie mogłam cię kochać, wybacz. Nie zostałam... do tego stworzona. Chcę być sama. Zawsze byłam sama, przeciwko całemu światu, i... i chcę, aby tak pozostało. Jestem Wojowniczką Światła. Moja samotność jest moją wolnością, moim szczęściem. To boli, jest pustka, są łzy nocami, ale... to jest piękne. To sprawia, że nie jestem taka jak oni. Mogą się śmiać; nie chce śmiać się tak jak oni. Mogą drwić, nie potrafię tak jak oni. Nie potrafię żyć tak jak oni. Nie chcę. Nawet Verion wie, że nigdy nie będziemy razem, nasza miłość, nasza fascynacja, nigdy nie będzie spełniona. On pozostanie wierny Mistress. Ja będę wierna Światłu.
- Boisz się nowego ładu?
- Myślałam, że on nigdy nie nadejdzie. To pojawia się z dnia na dzień, niezapowiedziane. Twoje życie, twoje idee, legły w gruzach. Nie chcesz wstać, gdyż wiesz, że... wszystko się zmieni. Nie możesz nie wstać, gdyż ci, których kochasz, chcą, abyś żył dalej.
- Powstań, Almanakh.
- Zapomnę. Zapomnę jaka byłam.
- Tacy jak będą pamiętać. Przypomnimy ci.
- A jeśli zapomnę i was?
- My nie zapomnimy ciebie.
- Nie chcę...
- Idź z nim.
- Nie potrafię.
- Musisz. Chcę, żebyś... żyła. Dasz radę. Nie zostałby z tobą, gdyby nie był pewien. Verion wie, że nie zapomnisz. Zawsze kiedy pomyślisz, że się poddałaś, poczujesz odrazę do siebie, tak jak teraz. I powstaniesz. Światło nigdy nie gaśnie. Kto raz na nie spojrzał, nigdy go zapomni. Zawsze brakowało ci pewności siebie – uśmiechnął się ciepło. – Po to my jesteśmy, Almanakh. Zawsze będziemy.

* * *
Nadszedł wieczór. Słońce zaszło, uliczki miasteczka pustoszały powoli.

Sun set image by beauty_is_withint43 on Photobucket

Naprawdę myślisz, że powinnam? – szepnęła.
Wiatr.
- Ifi thia hatsh enth hatshien ovhna – mruknęła pod nosem.
* * *
Wszyscy [poza Astarothem];
Zebraliście się pod siedzibą architektów, dyskutując na dalszymi poczynaniami. Dziwki czy troll.

- Bądźcie pozdrowieni, wojownicy Światła.


Podchodzi do was przystojny młody mężczyzna z ptakiem drapieżnym na ramieniu.
- Mam na imię Ninjeti i jestem łowcą.
- Łowca, dobre sobie – bąknął ktoś z mijających was przechodniów. – Pupilek elfów!
Ninjei nie przejął się zbytnio tym komentarzem.
- Chodzą słuchy, że przybyliście tu, aby zgładzić bestię z jeziora! Gdybyście tylko się zgodzili, chętnie wziąłbym udział w tym polowaniu!
- Najpierw nasyłają na nas bestię, teraz ją chcą ubić, ta! – bąknęli ci sami, oddalając się i wciąż szemrając. – Przynętę se zrobiły elfy z nas!

- TO ONNN ten sksydlaty diobeł to on ludzie!!! – rozległy się nagle bełkoczące krzyki jakiejś baby.
Doczłapała do was garbata staruszka z laską, i wymachując kijem wytykała Revana.



- To ptasysko czorne, to on, o! Widziołam wszystko z okna! Z tym małym szczylem rzucił ogień jokiś do kuźni!

Oczywiście, natychmiast robi się niewielkie zbiegowisko, zaciekawieni ludzie otaczają was pierścieniem.
- Wszystko widziołam, wszystko, czorny diobeł jeden, rzucił ogień, uciekł aż się kuzyło, tak było ino tak! Powinno się go z miejsca przetrzepoc, o! – wskazała ręką Barbaka. – Wojownik, sługa Lavendera, taki to powinien go przetrzepoc od razu zanim diobeł odleci! Łapcie, trzymajcie, czorna zaraza!
- Ale on niespełna rozumu jest kobieto, oliwę do lamp ode mnie wycyganił! – odezwał się ktoś.
- Ino widzis, ino widzis! – zakrzyknęła baba.
- To jakaś chora, zdziwaczała chimera – stwierdził delikatnie sprzedawca lamp.
- Opętany pewnie! - rzuciła baba. – Sprać toto aż diobeł uleci z niego! Nie wiadomo skąd toto przelecioło, ponie!

* * *
To jakiś koszmar, Światło najświętsze, Światło jedyne, Światło naj...!
Astaroth?! As...?!
Światło niepokalane, Światło najczystsze...!
Jak on mnie znalazł?! Skąd wiedział?! To był on?! Pan Mgieł?! Nowy Shabranido?!

- Nie przejmuj się. Awansowałaś! Ze sprzątaczki na nosicielkę cząstki życia pana tego świata, Nowego Shabranido, Astarotha!

Przecież to już minęło, Światło jedyne, minęło!!! Przecież wierzę, przecież!... – ścisnęła w dłoni medaliki z symbolami Almanakh i Lavendera.
Oko Światła, przecież widzisz, że się nawróciłam! Dlaczego Astaroth, przecież to legenda, Pan Mgieł nie istnieje w realnym świecie, przecież...!!!
To nie był on, to jakaś chimera, nasłana przez Azmaera! To nie był on, to nie...!
- Dobry wieczór – przechodzień pokłonił się jej.
- HYYY!!! – jęknęła ze zgrozą, zasłaniając usta.
Ta twarz!!!
Odwróciła szybko wzrok i pobiegła przed siebie.
To się nie dzieje, Światło jedyne, to tylko sztuczki Azmaera!
Jego przedśmiertny krzyk!

Ulicą przebiegła kobieta; wszyscy obejrzeli się za nią w zdumieniu.
- Światło, zabierz go, zabierz go ode mnie!!! – wrzeszczała w histerii.

Averon!!! – zatrzymała się gwałtownie, zasapana, zapłakana, drżąca.
- Każda zbrodnia pociąga za sobą karę. Nie zasługujesz, by żyć wśród innych ludzi. Nikt nigdy cię nie zaakceptuje , zawsze będziesz wśród nich obca.
- O-odejdź!!! – cofnęła się, ściskając w drżących dłoniach medaliki.
- Kalasz ich swoją obecnością MORDERCZYNI! Odejdź stąd i nigdy nie wracaj!
- Czego chcesz, zostaw mnie!!! Światło jedyne, Światło najczystsze...!!!

* * *
„Oko Światła...!”
Odwróciła głowę, spoglądając na miasto. Verion milczał, tak jak się spodziewała. Nie przyszedł. Ulżyło jej z tego powodu.
- Uwolnij ją – szepnęła.
- I can`t do that. Only the Ligth has the power to kill what`s created from Light.
- Więc się nawróciła. Jej wiara jest silna.
- Yes. She`s ready. If you want, send her to the eternity right now.
- Waha się. Powątpiewa.
- That`s her soul, that`s her free will, Almanakh. Try her.
Almanakh wstała. Stała na czubku wysokiego drzewa, w lesie ponad górami i miastem. Wiatr poruszał łagodnie jej długimi włosami.

http://i38.photobucket.com/albums/e1...otingangel.jpg

- Jeśli jej duszę napełni znów chaos, nie będzie mogła wrócić – szepnęła Alamankh.
W jej ręku pojawił się piękny, świetlisty łuk.
- That`s right, Eye of The Light. You can`t save her if she won`t listen to you – pocieszyła spokojnie Mistress.
* * *
Astaroth;
Udało się. Kirenna umyka, wprawdzie w kierunku swojego domu, ale umyka. Zjawiasz się przed jej domem, przypadkowe spotkanie.
- Oh my, it`s not good – jęknął w twoich myślach Verion.
O co mu znów chodzi?
- Zaraz zrobi się bardzo jasno, nie wystrasz się;3 – ostrzegł. – Szable w dłoń!
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline