Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2008, 15:41   #35
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Nieznajoma kobieta po zjawieniu się w głównej sali karczmy szybko zajęła się rannym mężczyzną, używając na nim magii leczniczej. Niebieska poświata wniknęła w ciało pechowca powodując, że twarz mężczyzny zaczęła nabierać prawidłowych dla żywych osobników kolorów. Ranny zamrugał oczami, po czym nadal mocno skołowany rozglądnął się wokół siebie. Zdecydowanie było z nim lepiej, a krwawienie ustało, nadal jednak z jego torsu wystawał nieszczęsny bełt.
- Cholera - Szepnął lekko spanikowany na widok pocisku w swoim ciele i zadrżał. Siedział gdzie wcześniej, oparty plecami o ścianę, nie bardzo wiedząc co teraz począć - Ludzie, co wyście mi zrobili?! - Oburzył się w końcu, żądając pewnie wyjaśnień i dalszej pomocy?.

Jego wybawicielka, również nie bardzo wiedząc co się dzieje, omiotła spojrzeniem wszystkich na sali, także domagając się odpowiedzi na kilka pytań. Z jasnymi włosami spiętymi w kok i ze srebrnymi drucikami na nosie wewnątrz których tkwiły szkiełka, wyglądała na jakąś uczoną lub kogoś podobnego. Wielu z was prawidłowo zidentyfikowało przedmiot na jej twarzy jako "okulary", chociaż z tego co wiedzieliście nosili je raczej zgrzybiali starcy, siedzący całe swe życie w księgach. Czy więc kobieta miała jak i oni problemy ze wzrokiem, zbyt intensywnie ślepiąc latami w jakieś zwykłe czy też magiczne zapiski?. W przeciwieństwie jednak do typowych uczonych nie była ani stara, ani brzydka. Co więcej, wyglądała nawet całkiem całkiem po dokładniejszym przyjrzeniu się i "przebiciu" przez typowy wygląd mola książkowego.

W tym też czasie Milo to spoglądał na wybawicielkę sytuacji, to na rannego, dziękując bogom za pomyślne zakończenie jego fatalnego błędu. Sam nie miał pojęcia co by było, gdyby z jego ręki zginął niewinny człowiek, i szczerze powiedziawszy nie chciał o tym myśleć. Pomyłka doprowadziła do wyjątkowo szybkiego wytrzeźwienia, i Niziołek przysięgał sobie, że już nigdy nie tknie trunków. Czy jednak naprawdę tak miało być, pokaże czas... .

Johan, jak to zwykle, marudził coś niezrozumiale pod nosem, ale za to Kobold Harkh odezwał się wyjątkowo głośno i wyjątkowo z sensem. Zaczął wydawać pozostałym polecenia, i o dziwo, wysłuchano go bez większego marudzenia. Każdy więc zajął się czymś sensownym, pamiętając jednak, że dziwny stwór wciąż może być gdzieś blisko, jeśli już nie na piętrze karczmy. Ślepym Elhanem zajął się Blanjdo do spółki z asystującym mu Elfim wojem Szadedem, który milczał już od dłuższego czasu jak nigdy. Nie widząc innej możliwości, jedyną rzeczą jaką zrobili, było wytarcie towarzyszowi twarzy z krwi, a następnie zabrali się za obwiązanie bandażem oczu. Posadzili go przy jednym ze stołów, dodając mu nieco słownie otuchy, oraz wkładając w dłoń upuszczony miecz, by chociaż w ten sposób Elhan mógł poczuć się nieco raźniej w ciężkich chwilach.

Laumee Haar zajęty był zaś tłumaczeniem karczmarzowi zaistniałej sytuacji, wyjaśniając wylewnie wszystkie szczegóły. Mival w miarę słuchania słów mężczyzny zaczął się uspokajać, czego najlepszym przykładem było szybkie schowanie sporych rozmiarów noża. W miarę jak Siabo mówił i mówił, jego słuchacz coraz częściej przytakiwał i przytakiwał, aż w końcu nie robił nic innego, tylko machał głową w dół i górę. Laumee musiał się naprawdę mocno wysilać, żeby nie parsknąć w czasie swych wyjaśnień Mivalowi prosto w twarz, kojarząc jego zachowanie z kukiełkami na sznurkach, które parę razy w swym życiu widział na prymitywnych przedstawieniach ulicznych. Siabo mówił jednak z sensem, Mival zaś głupcem nie był, i szybko pojął aluzję do "zadośćuczynienia" i ofiarowany na początek medalik-symbol Mystry.

- Zora? - Zdziwił się karczmarz, biorąc od Maga "błyskotkę" ze srebra i oglądając przez chwilę wyjątkowo blisko swojego nochala - Taaa... dobra, dam jej to, a co do... - Nie dokończył, ponieważ wspomniana osóbka wyskoczyła z zaplecza przybytku, słysząc najpierw Siabo, a później własnego ojca wymawiającego jej imię.

- Co? - Spytała wyjątkowo prostacko z nieco wzburzoną fryzurą. Miała na sobie zwykłą koszulę nocną i stała boso, przyciągając oko nie tylko Laumee.

Najwyraźniej wyskoczyła z łóżka, w końcu była już północ, albo i po niej?. Mival spojrzał to na nią, to na Siabo, znowu na nią i na Maga, po czym w końcu się niechętnie odezwał:
- To dla ciebie, prezent od tego pana, ma cię chronić przed stworem - Podał jej medalion, a oczy rudowłosej zrobiły się wyjątkowo duże. Na twarzy pojawił się wielki uśmiech, niemal równocześnie z czerwienią strzelającą na jej policzkach.

- Dzię... dziękuję panie - Bąknęła do Laumee, lekko dygając w niby ukłonie.
- Zora do łóżka - Dobiegło gdzieś z tyłu nawoływanie matki - Sergor już leży a ty co, koniec tego dziewojo!.

Zora zniknęła więc również szybko, co się pojawiła, a karczmarz dodatkowo zamknął drzwi prowadzące do prywatnych izb. Spojrzał na Siabo, na resztę towarzystwa, po czym podrapał się po brodzie.
- Jeśli stwór jeszcze gdzieś jest lepiej być cicho. Miejcie się na baczności i mi tu niczego nie rozkradajcie - Wskazał na ladę, pod którą trzymał flaszki wina i beczkę piwa - My idziemy spać, co wam też radzę, lub przynajmniej postaramy się poleżeć w spokoju w łożach. Wam pewnie też by się to przydało, jutro pewnie trza będzie pogadać z Marą, zabrać rannego do świątyni. Powiem że to był wypadek, w końcu tak to widziałem czyż nie? - Jakoś tak dziwnie się uśmiechnął - Dobrej nocy - Dodał, po czym zniknął za drzwiami i przez chwilę jeszcze było słychać jak zamyka je jakimiś zasuwami.

Po tym jak Mival ze swoją rodzinką zabarykadował się w swoich prywatnych izbach, a wy zanieśliście rannego mężczyznę do jego pokoju, nastała cisza. Nigdzie nie było widać, czy też słychać tajemniczego potwora, wilk zachowywał się całkiem spokojnie, natomiast czarny sierściuch krążący jeszcze przed chwilą wokół rannego Elhana gdzieś zniknął. Nie pozostało chyba więc już nic innego jak udać się na spoczynek, chociaż może po tym co zaszło wypadałoby pozostać nieco czujnym i spać przysłowiowo z otwartym okiem. Mniej lub bardziej zmęczeni mieliście znowu kilka nowych pytań oraz poznaliście nową osóbkę. Nie znaliście nawet jej imienia, ale liczyła się w końcu pomoc w potrzebie, a nie szczegóły.

Było już naprawdę późno... .
 
Buka jest offline