Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2008, 22:24   #15
Hellian
 
Hellian's Avatar
 
Reputacja: 1 Hellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwuHellian jest godny podziwu
Julia Diana Fassbinder, studentka pierwszego roku weterynarii, dziewczyna o 180centymetrach wzrostu i krągłych jędrnych kształtach jak zwykle na zebranie Kabały wpadła w ostatniej chwili. Wszyscy już byli i mimo, że zegar wskazywał punkt piętnastą, znowu poczuła, że musi przeprosić, bo gdyby nie ona zaczęliby wcześniej.
Miała kłopoty ze skupieniem się na wykładach profesora, i nic nie mogła poradzić na to, że nużyły ją rozważania nad naturą i istotą przebudzenia, świata czy magii. Wymyślała więc sobie rozrywki zastępcze. Przez jakiś czas bawiła się całkiem nieźle drażniąc profesora i kolegów za dużymi dekoltami. A że natura hojnie ją obdarzyła, z łatwością powodowała wypieki, zwłaszcza u obydwu chórzystów. Rzecz jasna u każdego z innego powodu. Swoją drogą mogłaby przysiąc, że kiedy po twarzy Faustina błąkał się czasem przelotny uśmieszek było to oznaką, ze wyobraża sobie męki piekielne jakie po śmierci czekają rozpustną wiedźmę.
- Naga na madejowym łożu? – wystrzeliła kiedyś z pytaniem do Faustina, ale nie udało się kontynuować tej rozmowy pod srogim spojrzeniem Knopffa.
Za to jej prawie imiennik Julian jak już przestał się czerwienić, patrzył na nią z powagą i współczuciem. „Tak święty Julianie zgrzeszyłam”
Na czterech przebudzonych dwóch chórzystów. Dusze bez ciał, jak mawiała niewidoczna towarzyszka Diany.
Bo kiedy Julce znudziły się dekolty, wraz z wiosną powszedniejąc i chłopakom, zaczęła wsłuchiwać się w monologi swego alter ego. Czasem nawet odpowiadała. Co znowu oburzało profesora Knopffa.
- Dziewczyno – jak to nauczyciel, bezbłędnie łączył ton pobłażliwy ze strofującym – zaprzestań rozmów ze swoim awatarem.
Faktycznie starożytna bogini lubiła wchodzić profesorowi w słowo. Całe szczęście, że słyszała ją tylko Julka. Ale gdyby nie zgryźliwe komentarze, w erze dokładnie zapiętych bluzeczek, Julka regularnie zasypiałaby na spotkaniach. Zresztą wypadały zwykle w piątki, po nieprzespanych nocach, które młoda Verbena zarywała dorabiając na dyżurach w Towarzystwie Przyjaciół-Założycieli Salzburskiego Zoo.
Na eterytę Olimpijka też sarkała.
- Nie łudź się, nie jest miły. Pewnie, że zawsze chętnie ci pomoże. Bo to okazja do wymądrzania się. Chęć wywyższenia się ponad innych - to najważniejsza cecha eterytów, źródło ich pędu do wiedzy.
- Do tego na pewno jest szowinistą.
Ale do uprzedzeń Artemidy Julka podchodziła ostrożnie.
- A Ty jesteś jędzą – śmiała się – I masz ochotę rozszarpać jakiegoś Akteona.
Najrzadziej żartowały z Jegra.
Ten poważny młody mężczyzna, lekko przerażał samą Julię. Odważna zwykle dziewczyna unikała rozmów z Andreasem, za nic nie zostałaby z nim sam na sam. Gdzieś w głębi duszy wiedziała, że wcale nie jest to następstwem wybranej przez chłopaka Tradycji, lecz wynika z trywialnego faktu, że Andreas był na froncie. Front zmieniał ludzi, postarzał ich i upodabniał do siebie. Wypalał piętno. Julka przeżyła wojnę w izolacji i dopiero w Salzburgu zaczęła spotykać prawdziwe ofiary wojny. Te przypadkowe spotkania mroziły jej serce. Bała się smutku byłych żołnierzy, ich przerażających zamglonych dusz.
Dlatego na zebrania Kabały Otwartego Umysłu nigdy nie przychodziła za wcześnie. Nie wiedziałby co ze sobą zrobić w tym dziwnym towarzystwie bez scalającego, nudnego głosu profesora.

A teraz mieli jechać gdzieś razem, bez profesora, pomagać policji w śledztwie w sprawie morderstwa. Oczywiście miała zamiar spędzić wakacje na wsi. U siebie. Wyglądało na to, że jej plany uległy zmianie.
„Może jest w tym jakiś sens. Szansa, że się zżyjemy – spojrzała na Faustina, chcąc nie chcąc z góry – cień szansy.”
- Skoro muszę to pojadę.
- A jeśli chodzi o nocleg – roześmiała się – jakoś sobie Kurt poradzisz. Duży jesteś.
- Do zobaczenia na dworcu panowie. I mam pomysł. Wsadźmy Faustina do innego pociągu.

Następnego dnia na dworcu była przed innymi. Pociąg podstawiono dobre dwadzieścia minut wcześniej. Był czerwiec, w Oberwink było jezioro, to może być przyjemna wycieczka. Chłopcy znajdą mordercę, a ona w końcu połazi po górach.
 

Ostatnio edytowane przez Hellian : 15-06-2008 o 19:59. Powód: 2 centymetry
Hellian jest offline