„Ja chyba zwariowałam...” pomyślałam, przeczesując włosy dłonią. Głębokie westchnięcie pomogło mi uspokoić nawał myśli i wspomnień, które natłoczyły się w tamtej chwili w mojej głowie. Czy naprawdę byłam aż tak zdesperowana, aby uwierzyć, że on mógłby powrócić?
Powrócić skąd... z zaświatów? A jeśli nie istnieje coś takiego, jak niebo? Jeśli po śmierci nie ma już nic, pozostają tylko rozkładające się zwłoki w drewnianej trumnie? Czy powinnam w końcu zacząć na nowo układać sobie życie?
Już, już miałam zamknąć drzwi, aby położyć się w łóżku i spróbować zapomnieć o tym wszystkim, kiedy kątem oka zauważyłam jakiś ruch, a następnie odgłos, jakby ktoś zbiegał po schodach.
Serce zaczęło mi mocniej bić, jakby chciało się wydostać na wolność, niczym dzikie zwierzę zamknięte w klatce.
Otworzyłam szerzej drzwi i wyszłam z sypialni, próbując zauważyć coś w tych egipskich ciemnościach.
- Kto tu jest?! – krzyknęłam w pustą przestrzeń, z płonną nadzieją na jakąkolwiek odpowiedź.
„Naprawdę zaczynam wariować...”
Nie mogłam się przesłyszeć! W moim domu był ktoś jeszcze prócz mnie... Tylko kto?
Serce waliło jak oszalałe, a ja kompletnie nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Zejść na dół czy zamknąć się w sypialni i czekać do rana? Zadzwonić na policję? Tyle pytań, dylematów i żadnej odpowiedzi...
Wróciłam się do pokoju, ale nie zamierzałam w nim pozostać. Zdrowy rozsądek kazał czekać, ale serce i ciekawość domagały się, abym zeszła na dół.
Spod łóżka wyciągnęłam długie, prostokątne i zakurzone pudło, z którego wzięłam kij baseballowy. Gdyby ktoś mnie wtedy zobaczył, czającą się w ciemnościach w koszuli nocnej z kijem w rękach, z pewnością zacząłby się turlać ze śmiechu.
- J... jest tu kto? – zapytałam, gdy w końcu wygrałam walkę ze skrzypiącymi schodami. – Do cholery jasnej, CZEGO CHCESZ?!
W domu musiał ktoś być prócz mnie... nie mogłam sobie tego wyobrazić.
__________________ Jaka, sądzisz, jest biblia cygańska?
Niepisana, wędrowna, wróżebna.
Naszeptała ją babom noc srebrna,
Naświetliła luna świętojańska. |