Wszyscy władowali się do windy i zamknęły sie za nimi drzwi. Winda bezdźwięcznie ruszyła w górę. Nie było mowy o tłoku. Z powodzeniem zmieściłoby się nawet 30 osób. Kapitan, który wszedł do windy jako pierwszy, odwrócił się i miał teraz przed sobą całą załogę. Słuszna uwaga Komandorze, zajmiemy się tym.
- powiedział do Daniela. Dziś wyjątkowo wszystkich traktował na równi ze sobą, dlatego nie zamienił z nim wielu zdań. Począł odpowiadać na pytanie Maxim. -Ogród botaniczny zmienił się... nawet bardzo. To, co rosło przy samej ziemi zostało najwyraźniej dopilnowane przez nasze małe roboty. Sadzonki w laboratorium kiełkowały wielokrotnie i z powodzeniem przesadzane były na działki w ogrodzie. Ale drzewa, Maxim, wyrwały się już moim zdaniem spod kontroli komputera. Przez te 120 lat, jak spaliśmy, urosły aż po sam sufit na trzecim poziomie i pozawijały się dookoła lamp.
Winda dojechała na trzecie piętro i otworzyły się drzwi. Wszyscy zaczęli z niej wychodzić. Pozapominali najwyraźniej co i gdzie się znajduje na pokładzie statku, bo Daniel na przykład po wyjściu z windy zamiast w prawo w stronę głównego korytarza skręcił w lewo do kawiarenki. Szybko jednak zawrócił na właściwą drogę. Pavel wychodząc z windy ostatni kontynuował rozmowę. -Będziesz Maxim potrzebowała czyjegoś wsparcia, żeby przyciąć te wszystkie gałęzie i pnącza na samej górze. A ... i trzeba będzie wyprodukować więcej skrobi, bo zapasy się kończą, a nie zleciliśmy komputerowi uprawy ziemniaków.
Ale ja się na tym nie znam Maxim. Ogródek to twoja działka.
Terry zatrzymał się w korytarzu by przyjrzeć się mapie trzeciego poziomu. Pavel zapomniał udzielić mu odpowiedzi na jego pytanie. Minął go i wszedł za większością osób do gabinetu lekarskiego. Stało tam jakieś dziesięć krzeseł. Nie było dookoła nic prócz białych ścian. W jednej z tych ścian - na wprost - niewyraźnie rysował się prostokątny kształt kolejnych drzwi. Gdy tylko ktoś, kto wchodził do poczekalni pierwszy, przekroczył jej próg, niewyraźne drzwi otworzyły się. |