Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2008, 20:37   #38
Avaron
 
Avaron's Avatar
 
Reputacja: 1 Avaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetnyAvaron jest po prostu świetny
Rozdział 1
W drodze ku Rivendell




Zdawało się, że ranek przyszedł o wiele za szybko. Zmęczeni goście na dobre nie zdążyli przymknąć oczu, a już promienie słońca zaczęły przebijać się przez ciężkie zasłony chmurnego nieba. Rozśpiewały się ptaki, rozrabiając niemiłosiernie w gałęziach wiekowej gruszy, które to zaglądały do okien gospody. Ale ani złocące się słońce, ani i wesołe trele ptaków nie obudziły zdrożonych gości.

Gdzieś z dołu dobiegał straszny harmider. Raz to ktoś krzyczał, za chwilę jakaś niewiasta lamentować zaczęła jakby ją żywcem z biżuterii obdzierano. Coś dziać się musiało i to coś niezwykłego.

Ci którzy mimo zmęczenia zeszli na dół dostrzegli iście niezwykły widok. Tedd Butterbur z trudem wstrzymywał spory tłumek przed wdarciem się na teren gospody!

- W domu Slaybeerów pusto dzisiaj! - Krzyczał jakiś rozgorączkowany głos - I u Watermanów też nikogo! Ani żywej duszy panie Butterbur! A ludzie powiadają, że u was magi jakieś elfy i inne czorty siedzą!
- Pewnikiem to oni te upiorzyska sprowadzili! - Darł się jegomość o czerwonej twarzy i z lekka niekompletnym uśmiechu, który zwany był w okolicy jako Stary Ferny. - Jak nic powiadam wam! Bo wszystko co złe to z magii i kiepskiego piwa się rodzi!
- Ciszej ludzie! - Zawołał Butterbur łapiąc w swoje dłonie miotłę o tęgim trzonku, a jak wszystkie gałgany w okolicy wiedziały, gdy Tedd Butterbur chwyta za miotłę to znaczy, że żarty się skończyły. - Mówię wam przecież, że i tu ludzie poginęli, i że to te upiory ich porwały co przed nimi szanowny pan Orendill ostrzegał i przed którymi nas bronił. Wielce po tym całym nieszczęściu znużony, ale jak tylko wstanie jak nic wszystko nam wyjaśni. Tedy zbierzcie się przed gospodą gdy słonko najwyżej na niebie stanie. I innych przyprowadźcie bo to rzecz dla całego miasta istotna. To będzie walne zebranie wszystkich mieszkańców Bree! W południe! A teraz idźcie!

To mówiąc z trudem wypchnął ludzi na zewnątrz i drzwi z trudem zatrzasnął. Pod ścianę odstawił miotłę, pot z czoła otarł i zawołał:
- Jon nicponiu! Trzeba śniadania szykować dla gości! Jon...
Głos zamarł mu na chwilę gdy wspomnienia strasznej nocy doń wróciły. Jon znikł gdzieś w zamieszaniu i pewnikiem wśród żywych się nie odnajdzie. Westchnął ciężko pan Butterbur, oczy łzawiące (pewnikiem od krojenia cebuli) szmatką otarł i do kuchni w te pędy ruszył.
 
__________________
"Co będziemy dzisiaj robić Sarumanie?"
"To co zwykle Pinki - podbijać świat..."
by Marrrt

Ostatnio edytowane przez Avaron : 06-01-2009 o 09:50.
Avaron jest offline