Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2008, 02:09   #180
John5
 
John5's Avatar
 
Reputacja: 1 John5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłośćJohn5 ma wspaniałą przyszłość
Rozmawiając o zdarzeniach poprzedniego dnia początkowo umknął wam fakt, że Revan wraz z Cohenem milczeli uparcie z sobie tylko wiadomego powodu. W końcu, po wypowiedzi Justicara pierwszy z nich odchrząknął znacząco.

- Do południa zostało nam trochę czasu, nie wiem, jak daleko jest do domu tego cyrulika o którym wspomnieliście, ale chyba dalibyśmy radę zjeść coś i zapytać się o szczegóły. Oczywiście o ile chcemy iść do tego całego lasu. W każdym razie dopytać się o parę rzeczy nie zaszkodzi, przecież to nas do niczego jeszcze nie zobowiązuje, prawda? Poza tym siedząc tak na tyłkach nie zbliżymy się nawet na krok do rozwiązania sprawy, a chyba każdy z nas chciałby ją mieć jak najszybciej za sobą? Więc tak jak mówiłem, proponuje iść coś zjeść, a potem udać się do medyka. Najlepiej, gdyby rozmawiali z nim tylko ci, którzy widzieli się z nim wczoraj, bo cholera wie jak zareaguje kiedy banda facetów wpadnie mu do domu wypytując o jakiś las.

Niespodziewanie dla wszystkich do rozmowy włączył się sam Raziel, który z trudem utrzymując się w pozycji na wpół- siedzącej popatrzył na was ze zmęczeniem wypisanym na twarzy.

- Jeśli wam to nie przeszkadza, to ja pozostanę tutaj. Nie jestem specjalnie głodny, a i tak nie sądzę, żebym mógł iść o własnych siłach, tylko bym was spowalniał i zawadzał. Zresztą nie musicie wcale zgadzać się na propozycję tego cyrulika. Diabli wiedzą co czai się w tamtym lesie, nie wspominając już o poświęconym temu czasie. Nie jest ze mną, aż tak źle jak to wygląda i jak się solidnie prześpię, to sądzę, że powinno mi przejść w ciągu jednego lub dwóch...

Cierpki ton głosu Cohena, nagle przerwał rannemu.

- Tylko, że przez te dwa dni będziesz leżał praktycznie bezbronny, więc ktoś musiałby cały czas z tobą być i cię pilnować, a to już mocno, by nam przeszkodziło. Tak, jak mówił Louis, mogą nas nawet posądzić o morderstwo, bo przecież w oczach straży jesteśmy tylko zbieraniną bandytów. Zresztą, co takiego może być w tym całym lesie? Dzikie zwierzęta? Z tym sobie chyba powinniśmy poradzić, nie sądzicie?
Ale nie o to mi chodzi. Przydałoby się pozyskać przychylność kogoś obeznanego z miastem, a cyrulik, jakby nie patrzeć ma do czynienia z niemal każdym i o każdym co nieco wie. Możemy zyskać cennego informatora, a to byłaby spora pomoc. Więc według mnie powinniśmy przystać na ofertę medyka.


- Ja sądzę, podobnie. W końcu to nie powinno nam zająć wiele czasu, tyle co dojść do tego lasu, znaleźć to, czego potrzebuje cyrulik i wrócić z powrotem. W końcu to nie jest chyba aż tak daleko? Wspominał coś o odległości?

Revan spojrzał pytająco w stronę Louisa i Justicara.
 
__________________
Jeśli masz zamiar wznieść miecz, upewnij się, że czynisz to w słusznej sprawie.
Armia Republiki Rzymskiej
John5 jest offline